mikpaw (2010-11-07) Ocena: 6 Dla niektórych, jak literatura to Hugo, Baudelaire, Proust, Sartre... a jak wina to Burgundia, Bordeaux, Szampania, ewentualnie Loara, czy Rodan ;) Oczywiście piękna i wielka literatura. Tradycja. Wina też wielkie, legendarne, etc. Ale nie każdy może mieszkać w Wersalu. Dla mnie na przykład Hašek, Hrabal, Pavel, czy Kundera (choć ten ostatni w sumie we Francji skończył i pisze już po francusku, ale od tamtego momentu jakby słabiej), to też świetna literatura, a wina z Moraw smakują wspaniale. I łatwiej braci Czechów zrozumieć, i bliżej, i swojsko jakoś. Chyba każdy ma swój świat, ulubiony jego kawałek. Pozwolę sobie na pewien coming out: chyba jestem czechofilem. ;) Samo wino pięknie pachnie i wyśmienicie smakuje. Nie będę się rozpisywał o miodzie, jabłkach, czy cieście z rabarbarem, bo i po co. To wino utkwiło mi w pamięci, zupełnie jak książki Hrabala. Jeśli już musimy być materialistami, a fe, to tak między sześć, a siedem ;) @Tanzberg
sstar (2010-11-07) Dla Marka Bieńczyka też wersal niekoniecznie, bo Kunderę chyba tłumaczył, ale już z francuskiego, a nie czeskiego, czyli jak piszesz już ze słabszego wg Ciebie okresu Kundery. A co polecasz z okresu przed, a co po wyjeździe do Francji? Tylko żebyśmy nie musieli po czesku czytać;) Z czeskich klimatów: dziś w Łodzi na Cinergia.pl czeskie kino dla odmiany, m.in. retrospektywa Ferzana Ozpeteka: "On, ona i on" oraz "Okna". W sześciu kinach, m.in. w Charlim, ale i Kinematografie coś się dzieje... wino10518#22297
mikpaw (2010-11-07) Z okresu czeskiego to przede wszystkim "Żart". Debiut i najlepsza moim zdaniem książka pana Milana, spośród tych co przeczytałem. Oczywiście najgłośniejsza "Nieznośna lekkość bytu" też fajna, ale tylko za pierwszym razem. Wtedy doktor Tomasz miał twarz osoby spotkanej na praskiej ulicy. Przy drugiej lekturze miał już twarz Daniela Day-Lewisa, co już się tak bardzo nie podobało ;) Dlatego koniecznie książka przed filmem ;) Z okresu francuskiego trzy ostatnie powieści średnie jakoś. Za to może eseje, na przykład "Sztuka powieści" bardzo mi się podobała (to pierwsza książka wydana po francusku, w tłumaczeniu oczywiście MB:)). Ale na koniec i tak powiem swoje, lepiej niż Kunderę przeczytać Hrabala ;) wino10518#22315
marek bienczyk (2010-11-07) SStar poprosił o krótki komentarz do refleksji o Kunderze, krótko się nie da - ale długo też nie, bo bym musiał książkę napisać, więc po prostu kilka słów do opinii wyrażonych: tak, Zart, u tym się wszyscy na ogół zgadzają,jest prawdopodobnie książką największą. W tej chwili przekładam z francuskiego - tak autor postanowił - Nieznosną lekką bytu do nowego wydania polskiego; nie czytałem tej książki całe lata, gdy się ukazała, była objawieniem niebywałym, teraz istotnie czyta się inaczej i ja też ciągle widzę twarz aktora (zresztą ją lubię)jako twarz Tomasza. Kundera a Hrabal to ogromny temat, to tak jak porównywać - porównanie głupawe, proszę wybaczyć - wino, które dojrzewa 24 miesięcy w beczce, z winem, który jest zniewaląco młode i świeże; które lepsze?, niełatwa odpowiedź - Francuzi takie rzeczy (kto lepszy, kto gorszy?) najlepiej rozwiązali: w Panteonie jest miejsce i dla Dantona, i dla Robespierre'a.Mogę tylko anegdotycznie rzucić, że gdy Hrabal odwiedzał Kundere w Paryżu, chodzili do knajży i Hrabał opowiadał każdego dnia - wśród innych - pewną, wciąż tę samó historyjkę: każdego dnia zakończenie jej było inne. Pili piwo. Kundera lubi wino; był okres Chateau Montus, był okres Saumur-Champigny od Legranda. Pozdrawiam czytelników winomanów. wino10518#22318
mikpaw (2010-11-07) Pełna zgoda, obaj na Panteon zasługują (zresztą Kundera na Nobla wciąż ma szansę ;)). Ja jestem bardzo ciekaw takiej książki. Może kiedyś doczekamy biografii Milana Kundery, pióra pana Marka, z analizą nie tylko ciekawego życia, ale i twórczości (oraz koniecznie z przytoczeniem tej historyjki opowiadanej przez Hrabala, wraz z kilkoma różnymi zakończeniami :)). A na razie czekam w takim razie na nowe tłumaczenie "NLB" :) wino10518#22326
sstar (2010-11-07) Głupio się przyznawać, ale co mi tam, że dla mnie "Nieznośna lekkość bytu" to film raczej niż książka, film kilka razy obejrzałem, książki nie czytałem. A co do porównań, to dziś w TVS (to nie jest SstarTV, bynajmniej, chyba Silesia raczej) Pani pytała Pana Winiarza, czy wina, które dojrzewają w beczce są lepsze. Pan Karol Sebo z Modrej, Słowak zresztą, jakoś tam wymijająco odpowiedział. Potem padło pytanie: czy stare lepsze? Pan Karol, że on w archivni vina nie gustuje, a na Słowacji pija się zwykle młode wina. No i w winnicy sakramentalne pytanie: czy z tych winogron (bodajże Neronet, choć i Alibernet rósł opodal) robi się raczej wina półsłodkie czy wytrawne, na co Karol, że suche;) Najpierw pomyślałem, że Pani redaktor mogła się lepiej przygotować, święty gniew neofity, te sprawy, ale z drugiej strony przyszła refleksja, po co pytać o postbetamodernizm w uprawie Aliberneta, a tak chociaż nasi rodacy i pytania i odpowiedzi zrozumieli:)