Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Joseph Drouhin 1999
Chablis AOC
Francja
Chardonnay
Cena: 30
Alk: 12,50%
Kolor: b
Nr 1056
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Joseph Drouhin:
Nouveau 2011 Beaujolais Gamay

Primeur 2011 Beaujolais Noveau..

Nouveau 2010 Beaujolais Gamay

Primeur 2009 Beaujolais Noveau ..

Villages 2009 Macon Chardonnay

Laforet 2009 Burgogne Chardonn..

2008 Chablis Chardonnay

Laforet 2007 Bourgogne Pinot No..

Domaine Drouhin 2007 Willamett..

Marquis de Laguiche, Grand Cru..

Grand Cru 2006 Corton Bressand..

Les Clos 2002 Chablis chardonna..

Gran Cru 2001 Charmes Chambert..

Laforet 2000 Bourgogne Pinot Noi..

Laforet 1999 Burgogne Chardonnay

Monts Louisants 1989 Morey Sai..

sstar&let (2002-07-20) Ocena: 6
Pite bodajże na nabrzeżnej plaży z Rajeshem we Francji w Juans les Pins. Do sałatki z owoców morza przy akompaniamencie koncertu jazzowego. Było nieźle. Kupione za 10E czy coś w tym stylu w miejscowym sklepie spożywczym.

sstar&let (2008-09-10)
O tym winie przypomniała mi dyskusja na forum wino gw nt jazzu i nawiązanie medida do Marsalisa.
wino1056#687

sstar&let (2008-09-10)
A było jak napisał medid: "wymarzone tło dla delektowania się śródziemnomorskim trunkiem w życzliwym gronie". Z tym, że to nie D. Krall stanowiła tło a właśnie Marsalis, ot przewrotność losu;-) Rok 2001. Leżeliśmy sobie z hinduskim przyjacielem na lazurowym wybrzeżu (dosłownie i w przenośni) w Juans les Pins i z niedalekiej estrady dobiegały dźwięki koncertu Marsalisa z towarzyszącą mu orkiestrą. Popijaliśmy z owocami morza zakupione w sklepie Chablis ... Później przenieśliśmy się do luksusowego hotelu na jakiś koncercik nie znanego nam bandu (w cenie wejściówki za 16E dostawało się lampkę wina musującego, a może szampana, ale nie była to nasza jedyna motywacja na zmianę otoczenia). Czekała nas tam jednak miła niespodzianka, bo ok. 11 wieczór do występującego zespołu dołączyli muzycy którzy wystąpili na koncercie, z Marsalisem na czele, i zaczęli improwizować. Jam session (tak to się zowie?) skończyło się o trzeciej nad ranem. Było fantastycznie. Widać było spontaniczność i słychać maestrię. Co prawda nikt się jakoś do zamawiania następnych drinków nie palił, więc obsługa zaserwowała gratis jakiś piekielnie ostry (do jedzenia) wynalazek. Jednak po miesięcznym hartowaniu (mój przyjaciel Rajesh z Chennai raczył mi gotować) kuchnią hinduską potrawa wydała mi się nieco mdła i nie zamówiłem kiepskiego wina za koszmarną cenę;-) Potem jeszcze ok. 4 nad ranem nie wpuszczono nas do dyskoteki bo moje świetne górskie sandały budziły wątpliwości:-( Echa usłyszanej muzyki musiały więc nas ogrzewać aż do rana ale to już zupełnie inna historia...
wino1056#688

sstar&let (2008-09-10)
Chodziło mi o ten festiwal.
wino1056#689