peyotl (2010-12-25) Ocena: 5 Informacja poszła w lud. Że supertoskany, że de Marchi, że w ogóle. Jednak nie wzbudziło zachwytów. Za kwaśne (syn); metaliczne (córka); nie porywa, alkoholowe (peyotl), do znakomitych zrazów zawijanych ni przypiął ni wypiął. Nawet wnuk dorzucił, umoczywszy usta: pestkami smakuje. Jedyna Pani Peyotlowa pochwaliła, ale jej smakuje każde wino, byle było z Toskanii.
Pewnie trzeba było napowietrzyć, domyśliliśmy się. No to trzy godziny później: nos elegancki, może fiołkowy, ale z cieniem tektury. W ustach średnio pełne, wiśniowe, dość soczyste, ale taniny pyliste (w żadnym razie nie aksamitne, jak w 03, jeszcze długo po napisaniu notki wypełniały szorstko wnętrze jamy), a finisz niewyraźny choć alkohol szczypie.
Nie wiem o co chodzi, na pewno nie o pieniądze, bo to prezent. Może za wcześnie na to wino. Może ktoś jeszcze się napije kiedyś i wytłumaczy mi, czego nie zrozumiałem.
@Enoteka Polska
mkonwicki (2010-12-27) Dlaczego nie tu? wino10836#24016
star (2010-12-27) Ile można oglądać etykiety, to przecież nudne;) wino10836#24017
ggreg (2010-12-27) A te zrazy to z czym były zawijane? No i sosu żal;-) No bo w czym maczać chleb, czy też dosmaczać kaszę gryczaną? wino10836#24021
peyotl (2010-12-27) Nie chleb, nie kasza. Ziemniaczki zapiekane w piekarniku. wino10836#24022
peyotl (2010-12-27) Info dla Ggrega: w środku boczuś, cebulka, ogóreczek. Na Śląsku (Opolskim) to jedzą co niedzielę, obowiązkowo z modrą kapustą i kluskami (śląskimi a jakże). Na zupę rosół, a na deser szpajza. Eszcze abcybilder dodom coby porzundek buł. wino10836#24041
ducale (2010-12-28) Chopie, to nie są żodne zrazy ino rolady ślonskie, halbka pasuje po tym :) wino10836#24057
star (2012-01-18) Ceparello pod Stelvinem! Testują podobno i robią 50:50... I wiekszosc trafia na angielski rynek :-) Info i foto - Asia z FB. wino10836#37651
mkonwicki (2012-09-24) Ocena: 7 Wszystko już było, więc notka pro forma. Niesamowita pijalność, chciałoby się pić szklankami, świeżość, równowaga między kwasem, taninami, owocem, czerwone owoce, plus trochę suszonych, leśnych, opadnięte jesienne liście. Pięknie było. wino10836#44082
star (2012-09-24) Jak tak pięknie było, to czemu nie ósemka? wino10836#44084
mkonwicki (2012-09-24) Nie wiem, może dlatego, że nie zemdlałem i z powodu awarii prądu we Wrocławiu jadłem do tego sernik... wino10836#44086
peyotl (2012-09-25) Pozdrawiam wszystkich z Castellamare di Stabia (nudne miasto)... dzieje się szybko ta podróż przez Italię... win sporo, odkrycia, przeżycia...
PS. A temu "wow" sprzed 2 lat przy okazji odpowiem: Jak będe chciał, to sobie wrzucę foto nawet ćwierci zraza do kropelki wina. Prawda, Panie Leśniczy? No własnie.
Ad rem natomiast: Moim odkryciem południa Italii jest Falanghina, mało aromatu, a wyraziste... No i Aglianico... też oczywiście... osobne doświadczenie... Na razie stawce przewodzi D'Angelo z Basilicaty (Rionero del Vulture) ze swoim Casello, niebywała elegancja tego ekspresyjnego grona... Zaraz za nim Elena Fucci (Barile), która 7 juz rok po studiach enologicznych w Pizie robi tylko jedno wino, Titolo (wiozę wszystkie roczniki, zrobimy pionową może...) i jak szalona zmusza do obejścia całej winnicy... na szczęście tylko 6 ha, ale sporo pod górkę... A Ettore Sammarco z Costa d'Amalfi (Ravello)robi świetne rosato z Aglianico-Piedirosso... Jego czerwone jedzie w bagazniku i ma nadzieję, że się nie zmęczy podróżą... podobnie jak 30 pozostałych butelek... w tym drugi Sammarco, nie rodzina, o którym w książkach cicho... Bez Marisy Cuomo (Furore), ale za to z dwoma klasykami, Molletierim (pan w enotece w Castellabate mnie poprawił "GRANDE Molettieri !) i Maffinim.
PS. W Ravello jest Villa Cimbrone, miejsce absolutnie niezwykłe, poruszające, piękne. Nic dodać.
Zdjęcie: nad Morzem Tyrreńskim wino10836#44095
peyotl (2012-09-25) Errata (MoleTTieri) i etykieta: Synthesi od Paternoster wino10836#44096
star (2012-09-25) Założyłem oddzielny wątek: (pralinka) wino10836#44097
peyotl (2012-10-01) Odwiedzilismy aziendę państwa de Marchi. Byliśmy niezapowiedziani (telefon nie odpowiadał), w dodatku oni czekali na niezbyt ich radującą wycieczkę ("we don't usually take groups"...) rodziny jakiegoś ważnego niemieckiego importera, a do tego zaczęły się żniwa... I co? I nic, normalnie, dzień dobry, wymiana zdań, mała degustacja, kilka historyjek o winie i o Italii, nieprawdopodobna życzliwość, otwartość, zwyczajne ludzkie ciepło. Duże wrażenie. Wino ważne, ale człowiek ważniejszy, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Na zdjęciu: p. Marta de Marchi zaraz poleje Vin Santo. wino10836#44367