Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Daniel Dampt 2009
Petit Chablis AOC
Francja
Chardonnay
Cena: 48
Alk: 12,00%
Kolor: b
Nr 12365
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Daniel Dampt:
2010 Chablis Chardonnay

Les Vaillons 2009 Chablis Prem..

rurale (2011-09-23) Ocena: 6
Nie ma tu cienia strzelistej kamiennej katedry. Jest rozmycie, jakieś nieokreślenie, może nawet pustka. Miłośnikom elektrycznego chablis, petit pewnie się nie podoba. I rozumiem to. Ale za ten zapach mógłbym zabić:) Lubię kamieniste plaże. @Enoteka Polska

star (2011-09-23)
O Enotece Polskiej pisze na swoim blogu Vino al Vino Franco Zilliani w artykule "Enoteka Polska w Warszawie: wyśmienite wina i kuchnia oraz atrakcyjne ceny!", czyli po włosku tak to leci "Enoteka Polska a Varsavia: ottimi vini e cucina e grande rapporto prezzo-qualità!" Łubudubu! O cenach tak pisze, wiem, że na SW to najbardziej się liczy;-): I prezzi dei vini, che vedete qui, va ricordato che il rapporto tra moneta locale, lo Zloty, e l’euro (che prima o poi entrerà in vigore anche in Polonia) è come potete leggere qui, semplice, visto che un euro equivale a 4,5183 Zloty polacchi, e un Barolo che pagate 135 Zloty equivale a 30 euro, sono quelli praticati al ristorante, nel punto vendita sono del 20% più bassi.
wino12365#34092

temi (2011-09-24)
Nie uwłaczając w niczym Enotece polskiej, do której ostatnio zwłaszcza z przyczyny taniego Percarlo :-) mam duży sentyment, Pan Franco Zilliani nie zajarzył zmiany sposoby prezentacji cen na stronie Enoteki: owe 135pln za podstawowe Barolo Francesco Rinaldi to nie jest cena restauracyjna, bo inaczej niż dawniej obecnie na stronie podawane są ceny sklepowe a nie restauracyjne.Inna sprawa że nawet wziąwszy to pod uwagę, takie BdM Le Rasina 2004 jest nadal tańsze w Enotece niż w necie włoskim.

wino12365#34102

star (2011-09-24)
Franco Zilliani chyba nie lubi innych włoskich enotek w Polsce, a może po prostu ordynarnej sspamerki (żartowałem!), bo mój komentarz pisany nieskazitelną i jakże wyszukaną włoszczyzną nie znalazł u niego na blogu swojego miejsca:

Altra buona enoteca italiana a Pologna – Enoteca Tre Bicchieri a Poznań con buoni vini: http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=index.php&imp=Enoteca%20Tre%20Bicchieri
Enoteka Polska, vini: http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=index.php&imp=Enoteka%20Polska

Scritto da sstar, Your comment is awaiting moderation. il 23 settembre, 2011 at 12:57

Może o jeden link za daleko? Cóż robić? Dobrze, że jak w przypadku wpisów na blog do Wojtka po kilku początkowych nieopublikowanych wpisach (jak rozumiem, pralinki w oczy kłuły, mimo, że wg mnie na temat pisałem) teraz już wszystkie wpisy zapisuję, bo trochę szkoda czasu i atłasu na produkcję, która nie pojawi się w necie.

wino12365#34104

rurale (2011-09-24)
Ich to zdaje się strasznie dużo rzeczy kłuje:) W kolejnej dyskusji o cenach u WB dowiedziałem sporo nowego. Na przykład o tym że kupując za granicą wino petryfikuję rodzime status quo, albo że szukając okazji cenowych, wpisuje się w jakiś nasz, oczywiście prymitywny, narodowy sport. Ciekaw jestem jak ta diagnoza bedzie się rozwijać. Polecam lekturę wpisów cerrealto, bo te przynajmniej pachną sensem:)
wino12365#34110

mikpaw (2011-09-24)
Ja już się chyba zupełnie pogubiłem wśród ostatnich wpisów i dyskusji u WB. Jak rozumiem Biedronka jest "niedobra", ponieważ ma "sztuczne/słabe/kiepskie" wina, a do tego zbyt tanie, co psuje rynek "prawdziwych i szczerych importerów". Z kolei "szczerzy i prawdziwi" importerzy mają olbrzymie marże, co powoduje że ceny win są zbyt drogie, no i średnio dostępne na prowincji. Kupowanie za granicą i przywożenie, to już jest w ogóle hańba, całkowite niszczenie rodzimego rynku i skazywanie na śmierć głodową importerów. No to co ma robić "konsument", który nie dostaje darmowych win do degustacji? Założyć blog o winie i liczyć, że "ktoś" "coś" przyśle? Jak widać w świecie winnym aktualne jest popularne ostatnio pytanie: "jak żyć panie premierze (blogerze)?"

No i nasuwa mi się jeszcze jedno. Co jest rozumiane przez słowo "konsument"? Czy jest to grupa osób, która tylko zagląda (niekoniecznie pisząc) na strony, blogi o winie? Czy ogół kupujący wina, przychodzący do sklepu raczej nie w Internecie i wracający, no właśnie z czym, losowym wyborem, a może po prostu tym co smakuje danej osobie? Bo jeśli to jest ten pierwszy rodzaj, to ktoś wspominał, że to jest około 1% rynku. Tak więc moim zdaniem pytaniem byłoby jak dotrzeć do pozostałych 99%. I to nie koniecznie od razu z Fontalloro.

Dziś na prowincji, w sklepie typu "kawa, herbata, alkohole", ale o powiedzmy "pewnych aspiracjach", widziałem jak jakieś małżeństwo kompletowało kosz podarunkowy ze smakołykami. Do tego kosza trafiały włoskie kawy o znanych nazwach, herbaty z powiedzmy średniej półki, czekolady i czekoladki znanych firm i butelka słodkiego Merlota z Mołdawii. Tak to wygląda. W chwili obecnej takie wino jest synonimem "smakołyku". Z kolei często rozmawiam ze znajomymi z Niemiec podpytując ich o wina, gdyż piją ich całkiem sporo. Powiedzieli mi, że tam wydanie powyżej 10 euro na butelkę wina, to już jest ekstrawagancja (zresztą podobne opinie przywoływał już Deo). A mimo to oferta tamtejszych sklepów niespecjalistycznych jest niekiedy "ciekawsza" niż polskich specjalistycznych. Wiem, że porównywanie się do Niemiec, to śliski temat i łatwo zbić te argumenty. No ale zastanawia mnie jednak, jak to jest, że jednak przeciętny konsument tam raczej nie sięgnie, w sytuacji podobnej do powyżej opisanej, po "tanie" wino z Chile dla przykładu (po słodkie wino z Mołdawii może być ciężko sięgnąć). I chyba właśnie dlatego te kilka procent "zwariowanych" na punkcie wina i sięgających powyżej 10 euro, ma dostęp do win, w jak to nazywamy, "normalnych" cenach.

Czy da się w ogóle zmienić ten polski rynek? Przeskok z Merlota za 15zł, na Fontalloro za powiedzmy 150zł wydaje mi się niekoniecznie słuszną drogą. Myślę, że metodą "małych kroczków" można osiągnąć więcej. Jakoś tak wydaje mi się, że droga obrana przez Biedronkę niekoniecznie przyniesie "katastrofę" i wyda plon "obfitszy" niż wpisy na niejednym blogu. Ale to tylko dywagacje laika.

wino12365#34119

rurale (2011-09-24)
Myślę Miki, że jak zwykle przesadzasz:)
wino12365#34121

mikpaw (2011-09-24)
A to przepraszam.
wino12365#34124

star (2011-09-24)
Strach ma wielkie oczy. A opinie Cerretalto z chęcią i tu przytoczę z komentarzy na blogu Wojtka, bo też uważam że z sensem:-)

----------------

To nie konsumenci konserwują słabe podejście niektórych sprzedawców – nie pytaj importerze/sprzedawco co konsument może zrobić dla ciebie, ale najpierw sam pokaż co potrafisz dla nich zrobić. I zejdź importerze/sprzedawco na ziemię – wielu ludzi chętnie trochę przepłaci za lepszą jakość produktów czy samej sprzedaży (np. Centrum Wina czy Enoteka Polska), ale nie każdemu i nie aż tyle by dawać aż tak gigantyczne rabaty. Jak na bazarze gdzieś na Bliskim Wschodzie.

Może i ma trochę racji ten kto kiedyś na forum GW napisał, że jak się podniesie ceny dwukrotnie a potem ogłosi rabat 50%, to sprzedaż rusza z kopyta, ale przy świadomych konsumentach to moim zdaniem słabo działa, przynajmniej w dłuższym dystansie.

---------------
Wojtku, zgoda, także z tym Fontalloro – to pewnie freaki, ale pokaż mi takiego sprzedawcę w Polsce, który Fontalloro sprzedaj o 5pln drożej niż gdzie indziej – chętnie kupię .

Konsument nie zastanawia się specjalnie nad przyszłością bo nie jest od jasnowidzenia a do tego czasem spotyka u nas dość „wschodnie” zachowania – czy przepłacisz telewizor o 30-50% tylko dlatego, żeby wzmocnić lokalnego sprzedawcę, sorry za porównanie, którego czasem widzisz rozbijającego się najnowszymi modelami aut? Do tego konsekwencje jego głosowań nogami są często bardziej pozytywne niż to udowadniają marni sprzedawcy.

Na przykład na propozycje typu „pokażcie sprzedawcy, że wasze oferty są dobre w porównaniu z cenami u sąsiadów” słyszy się często w odpowiedzi niemiłosiernie rzępolenia i biadolenia świadczące o tym, że w ogóle nie rozumieją jak działa vat, akcyza i w ogóle gospodarka lub mają konsumentów za debili. Na przykład czy przepłacisz telewizor o 23% jeśli sprzedawca Ci mówi, że to normalne, że jest on o 23% droższy niż u sąsiadów, bo u nas vat jest 23%? A u nich 0%?

Można by tak długo ciągnąć. Nie na wszystkim się szybko zarabia. A żeby zarabiać trzeba inwestować a nie zaimportować i potem biadolić, że głupi konsument nie chce kupować. Nawiasem mówiąc w latach 80-tych słyszałem pouczającą opowieść o staruszkach z bogatego miasta w bogatym kraju, które jeździły na drugi koniec miasta, bo tam pietruszka tańsza była o parę groszy. Nie dlatego by zaoszczędzić, ale po to by sprzedawca lokalny je szanował.

-------------

wino12365#34127

star (2011-09-24)
A ja bym z MikPawiem się zgodził. To czego Wojtek się boi (Biedronka, zakupy freaków za granicą) de facto wydaje mi się, że bardziej popularyzuje wino (ci freakowie zwykle zarażają pasją, a oprócz tego pewno generują duży obrót także tu w kraju), niż prawienie o terroir i schodzenie do podglebia. Wojtek zauważył też kłopoty "ambitnych" jak to określił importerów. Między innymi wspomniał Salute. Nie wiem czy pamiętacie na czyich typach oparł się ten importer. Oczywiście jakby zapytać, to pewno okazałoby się, że rynek nie dorósł, a nie to, że Salute postawiło na złe konie, na zbyt "ambitną: ofertę, skierowaną zamiast na wina zwyczajnie smaczne, dla ogółu, choć powtarzalne, to na przeintelektualizowane wina skierowane dla garstki. Cóż. Była okazja do uderzenia się w pierś, ale gdzie tam... lepiej bić innych.
wino12365#34128

mikpaw (2011-09-27)
Dwóch Wielkich polskiego winopisania. Dwie odmienne koncepcje robienia zakupów. I kogo słuchać?

Wizja odmienna wizji WB na tym blogu.

wino12365#34184

star (2011-09-27)
Fałszywe duńskie okazje:

Aldo Conterno, Langhe 2009 – 52 zł

Dr Loosen, Riesling (feinherb) 2010 – 30 zł (przez tydzień 26 zł) jeśli dwie butelki

Roger Sabon, Lirac 2009 – 33 zł (jeśli 6 butelek)

Roger Sabon, Côtes-du-Rhône Village 2009 – 34 zł

Roger Sabon, Châteauneuf-du-pape Réserve 2009 – 103 zł (jeśli dwie butelki)

Domaine Gralevan, Châteauneuf-du-pape 2009 (R.Parker 91-93+) – 86 zł

Giuseppe Mascarello, Dolcetto d’Alba Santo Stefano di Perno – 42 zł (jeśli sześć butelek)

Giuseppe Mascarello, Barbera d’Alba Santo Stefano di Perno – 52 zł (jeśli sześć butelek)

Altesini, Brunello di Montalcino 2005 – 68 zł

San Silvestro – Barolo Patres 2007 – 35 zł (przez cztery dni, później 45 zł)

San Silvestro – Barbaresco Magno 2007 – 34 zł

Pelissero, Barbaresco Nubbiola 2007 (R.Parker 92) – 52 zł (przez 3 dni – 40 zł).

Collosorbo, Rosso di Montalcino 2009 – 30 zł (jeśli sześć butelek)

Collosorbo, Brunello di Montalcino 2006 – 65 zł (jeśli sześć butelek)

Di Majo Norante Sangiovese IGT 2008 (R.Parker 90+) – 20 zł (jeśli trzy butelki)

Di Majo Norante, Ramitello 2008 (R.Parker 92) – 30 zł

Lagunilla Rioja Crianza 2008 – 19 zł

Ramon Bilbao Rioja Crianza 2008 – 21 zł

A co do komentarza u Franca Zilianiego, to skorzystał on po prostu z niezbywalnego prawa do publikowania tych komentarzy, które ma ochotę.

wino12365#34191

rurale (2011-09-27)
Dlaczego fałszywe? Dania fajny kraj. Ksenofobiczny trochę, ale w sumie jest nieźle. Jeździłem kiedyś przez moment rowerem po Kopenhadze. Polecam. Latem.
wino12365#34194

star (2011-09-27)
Klawo jak cholera, no nie? Nigdy nie byłem, a chciałbym.
wino12365#34195