rurale (2012-03-01) Ocena: 6 Zabawny zbieg okoliczności. Najpierw Star, potem Deo, teraz i na mnie trafiło. To chyba jakieś pośledniejsze wino od Wincentego niż to które Wy piliście (nawet go na stronie producenta nie ma, pewnie specjalnie na Niemce je robią). Mi jednak bardzo pasuje. To tak jeszcze w kontekście tego komentarza MB w ostatnim MW. Może i nuda. Jednak nie dla mnie. Ja bawiłem się doskonale. @Moevenpick
star (2012-03-02) Z winami Girardina spotkali się także w Magazynie Wino, 101win, które u nas ma/miewa je w ofercie, im je wysłało. Ewa Wieleżyńska je zdegustowała i opisano je w Winiarskie Zakupy, choć powinno być chyba Winne Zakupy, bo winiarze rzadko kiedy wina kupują;-)
O winach i samym producencie opinię wyraziła także, Aleksandra Dauphin (była także u nas na czacie), która siedzi na miejscu. A w zasadzie to wyraził ją Marek Bieńczyk: Domaine Vincent Girardin (Marco mi mówi, że Vincent to niezły wariat i trudny człowiek..., który gdzieś też o nich pisał, o tutaj na stronie Ruchu Poparcia Burgunda. Ola była bardziej powściągliwa w wyrażaniu entuzjazmu dla tych win i metod produkcji a la bio, sprawę pewno zna od podszewki, a nie jak Marek Bieńczyk, od strony marketingowego hokus-pokus (przy okazji pozdrawiam wszystkich marketingowców;-), jakie zaprezentował Marco Cascher, marketingowiec od Girardina, który rozmawiał z Markiem Bieńczykiem. Marco z Markiem się na pewno dogadali:-)
Tak czy owak wina Giradina przynajmniej na dolnej półce wydają się dobre. Ewa Wieleżyńska zapewnia, że na górnej też jest im nieźle, ale ona słabo ma opitą Burgundię więc mogła zauroczyć się ulotną i finezyjną naturą Pinota w takim wydaniu. Choć akurat sądząc po bazie wina Girardina to raczej solidna... baza. Bettane najbardziej ceni (17/20) różne jego Montrachety, a Meursault dostały po 16-16,5/20 więc też nieźle. O czerwonych milczy, przynajmniej w zeszłorocznym przewodniku.
A propos związku marketingu z dziennikarstwem, to przypomina się mi historia opisana przez Oza Clarke'a (Rurale ma książkę więc mnie ew. poprawi jak coś zmyślę, któryś z winiarzy z USA to opowiadał), gdy opowiadano im jakąś historyjkę o winifikacji, a oni nieśli ją między ciemny lud jako szczęśliwą nowinę, niektórzy nawet zaczynali bezrefleksyjnie stosować te cudowne techniki przy winifikacji. Sam Oz Clarke też wydaje się, że nie był odporny (bo któż jest) na działania marketingu. Sztuka manipulacji to potęga.