Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Caves de la Tourangelle Famille Bougrier 2010
Rose de Loire AOC
Francja
Grolleau
Cabernet Franc
Cena: 25
Alk: 12,00%
Kolor: r
Nr 13504
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Famille Bougrier:
Domaine de la Semellerie 2009 ..

mkonwicki (2012-05-14) Ocena: 5
Nie wiem czego ja się spodziewam po różowych winach, po co ja właściwie je kupuje... bo wiosna? Bo coś lekkiego? Może lepiej kupić białe? Co tam może być w tym różowym, kwas plus truskawka, ewentualnie inne owocki, słodyczy przecież nie chcę w tych winach. Trochę to bez sensu. Droższe różowe nie trafia się za to często, poza tym czy ja mam ochotę wydawać więcej na droższe różowe? No smaczne było takie, trochę wodniste, ale nie spodziewałem się niczego więcej. @MJA/Leclerc

peyotl (2012-05-15)
Mi też się to pojawiło jakoś od zeszłego roku... nagle różowych się zachciewa... nic w nich nie ma, a jednak... maj... ? No, ale są też niezłe, np. od StAndrea z Egeru, czy choćby Leyda z Chile (ale z pojedynczej parceli, nazwę zapomniałem). Zaraz opiszę kolejnego różowiaka, też wartego tyle, ile się schłodzi, so to say. :-)
wino13504#41012

peyotl (2012-05-15)
Maj, żeby potwierdzić wizualnie. Grósha na naszym podwórku, jest tu od zawsze.
wino13504#41013

star (2013-11-28)
Inne Grolleau pochodzi od le Boit Sans Soif z La Coulée d’Ambrosia, o którym pisał Kuba Janicki o listopadzie bez tra la la (pralinka) za to z winami naturalnymi próbowanymi w Londynie w (pralinka) Gren Man and French Horn.

Listopad to dla Polski niebezpieczna pora – pisał geniusz Wyspiański i wiedział, co pisze. Oto bowiem od kilku tygodni żyję w jakimś winiarsko-gastronomicznym świecie równoległym, który ma formę dysku, niesionego przez kosmos przez cztery gęsi (dwie kołudzkie i dwie biłgorajskie), które z kolei stoją na grzbiecie włochatej mangalicy, podczas gdy wokół przelatują niczym komety kolejne butelki wina... A potem pac! i jestem w Londynie i siedzimy z Tomkiem Kurzeją w Green Man and French Horn, świetnym bistro z naturalnymi winami nadloarskimi, z nosami w kieliszkach, i nie jesteśmy w stanie uwierzyć w swoje szczęście. W kieliszkach są bowiem cuda ze szczepów rzadkich lub tylko pogardzanych: Labouriou (szczep Abouriou) od Marka Pesnot, le Boit Sans Soif (szczep Grolleau) z La Coulée d’Ambrosia czy wreszcie Gamay Sans Tra La La z Domaine de la Garrelière… Każde inne, ale wszystkie żywe, ekspresyjne, prawdziwe, nieoczekiwane. Takie wina potrafią dać kopa nawet najbardziej znudzonemu degustatorowi.
wino13504#49170