sstar&let (2008-07-23) Ocena: 6 Od dawna przymierzałem się do zakupu czystego Roussanne (teraz już wiem, że wymawia się rusan, o to jedno nieszczęsne s prawie pokłóciłem się z winerschem;-). Co prawda miałem na myśli wino d'Arenberga (podobno dobry australijski producent), któremu często przyglądałem się w Galerii Wina, aż przytrafiła się okazja spróbowania lampki wina (1/30 butelki za 6PLN) z tej odmiany
w warszawskim Boathouse.
Dużej różnicy nie ma bo mimo, że wino z południa Francji to gęstość i wolumin w ustach robi wrażenie nowoświatowego beczkowego tłuściocha. Dobre ale mniej ciekawe, głębokie i zrównoważone (beczka słabiej wkomponowana w całość) od próbowanego równolegle wina z antypodów Semillon Expatriate z Collonial Estate, które okazało się zaskakująco europejskie w stylu. A nasze roussanne tłuste ale kończy się dość szybko wyraźną goryczką. Aromaty nieco dziwne, z pewnością intrygujące: zielone (roślinne) i perfumowe. Najtaniej można to Roussanne kupić u importera czyli wineexpress. Alicante Bouschet od Sainte Rose próbował peyotl i też dość wysoko je ocenił. @WineExpress
sstar&let (2008-07-23) Etykieta w całej okazałości. wino3154#372
peyotl (2008-07-24) Ale za to na zapleczu butelki jest cała literatura... :-) wino3154#384