sstar&let (2008-09-28) Ocena: 3 Miało być cudnie, jak u rurale.
Poprzednio degustowany rocznik 1998 był świetny . Ten rocznik obsypano nagrodami: Hachette dało najwyższą ocenę Coup de Coeur, a w Paryżu uzyskało srebrny medal. Skończyło się podobnie jak u rurale. Samo wino pachniało kałużą, korkiem, drewnem i drożdżami, choć w tle czaiły się pozytywne nuty śmietanowe. W smaku wino przeraźliwie gorzkie: drewno, gorzkość i nic więcej. Po owocu pozostało jedynie wspomnienie mocnych, ściągających garbników i cielistości. Dziś jeszcze może spróbuję je ponownie, a jutro pewno będę je reklamował. Zobaczymy czy skończy się niefortunnie jak ta reklamacja... Nie omieszkam poinformować:-) @Folwark Bolesławów
sstar&let (2008-09-30) Poszło drogą formalnej reklamacji (załączam poniżej:-), jakby o buty chodziło... Miałem nadzieję, że jednak tylko raz będę musiał się na ul. Aleksandrowską wybrać a tu masz ci babo reklamację. Trudno. Choć zarzucić nic nie mogę. Było miło, kompetetnie. Boję się tylko co się stanie, jak po dwóch tygodniach orzeczone zostanie, że wg importera (bo do niego ma trafić to wino) wino było dobre. Zobaczymy... wino3296#836
rurale (2008-09-30) Star, jestem pełen podziwu. Niekłamanego. Serio. Tylko Ty i system. Chyba jakiś film o tym był? Pozdrawiam. wino3296#838
sstar&let (2008-10-07) Importer mimo, że uznał to wino za mieszczące się w normie zdecydował się na uznanie reklamacji. Ma on dobrą opinię o tym winie, do tej pory nie pojawiały się też reklamacje. Z kolei sklep zaoferował mi wybór: albo zwrot gotówki, albo jeszcze jedna butelka tego samego wina. Co byście na moim miejscu zrobili?
Wyraźnie jednak nie spodobał się im mój śmiały pomysł, aby otworzyć następną butelkę tego samego wina w sklepie, aby zaoszczędzić sobie podróży do sklepu i z powrotem, szkoda:-( Obecnie skłaniam się ku wersji, że to wino niekoniecznie było korkowe (kilka dni później takowe nam się przytrafiło:-), a raczej źle dojrzało (być może przez upały panujące w piwnicy ... znaczy na strychu, a dokładnie na piętrze sklepu przy ul. Aleksandrowskiej, gdzie panująca wysoka temperatura mogła też niekorzystnie wpłynąć na formę wina). A może jest zwyczajnie passe. Pewno trochę tak i tak... Ciąg dalszy tej historii nastąpi... wino3296#912
sstar&let (2008-10-07) Cena u importera Folwark Bolesławów to 51zł. A tu opinia importera nt. tego wina. Medale dostało jeszcze w poprzednim wieku. Nowy świetny, rocznik 2000 poleca laithwaites.com. wino3296#913
sstar&let (2008-10-23) Ocena: 4 Reklamacja została uznana. Choć Pan z Winnic Swiata dziwił się czego właściwie ja chcę i czemu spać nie mogę. A jaki może być tani medok po 13 latach, twierdził. Niemniej jednak dostałem następną butelkę. Zasłużyła na odrobinę atencji, więc rzuciłem ją na pożarcie znajomym. A co będę sam się męczył;-) Wino wywołało drwiące komentarze w stylu, że pewno to jest jakaś źle zrobiona frankowka albo i regent. Wg sstarlet w aromacie można wyczuć nieco słodkich powideł. W ustach zaś pyłkowe, a taniny chyba zielone. Usta tym razem wg mnie bardzo ekstraktywne, tak, że ciężko określić wiek wina, nieco kwasowe. Niestety potem dzieje się coś dziwnego: zostaje wyraźna cierpkość, końcówka jest ostra. Być może to przez dość gorzkie i suche ale ciągle wyraźne taniny. Pachnie mięsem, pastą do butów, mokrą skórą, korkiem i drewnem. Niektórzy majaczyli nawet coś o opatrunku w ustach. Gdzie popełniono błędy w postępowaniu z tym winem, tego nie wiem... Oceniłem to wino na 5 ale jak czytam notkę to mogę dać jedynie 4. Jednak i tak o niebo (może piekło?) lepsze od wadliwej butelki.Wg kohei wino to dobrze ilustruje, jak smakuje… zbyt stare bordo ze średniej półki - jeszcze żyło, ale to takie życie w hospicjum raczej. Wg mnie kalka tego co powiedział Pan z Winnic Świata nie odpowiada rzeczywistości. A żart marny... wino3296#1067
kohei (2008-10-23) Ocena: 3 Skoro twierdzisz, że to wino z zasady jest dobre, a to przynajmniej druga z rzędu marna butelka z tego rocznika, to dla mnie wytłumaczenie jest jedno - kombinacja czasu i warunków przechowywania. Po prostu źle się zestarzała. No i nie rozumiem - zgadzasz się z tym, czy nie, bo jakieś niejdenoznaczne to co piszesz? wino3296#1080
sstar&let (2008-10-23) Obstawiałbym jednak warunki przechowywania, ew. transportu, itp. Chciałem podkreślić, że średnia półka (cenowa) dobrych win z regionu Bordeaux z niezłego rocznika powinna trzymać poziom. A te dwie butelki go nie trzymały. Jedna ewidentnie wadliwa, a druga niedobra. Piłem kilka starych, niedrogich win z tego regionu i się broniły. W Winnicach Świata te wina trzymane były niestety na ciepłym piętrze (strychu;-), choć sklep mają w chłodniejszej piwnicy (na parterze). Dziwne praktyki! Choć nie twierdzę, że na pewno było to przyczyną złej jakości win. wino3296#1084
kohei (2008-10-23) A wina z bieżacych roczników też zdarzają się im trafione? Bo raczej tego medoka nie trzymali na strychu dziesięć lat, więc jeśli go załatwili, to pewnie w rok-dwa. Więc inne wina też im powinny wysiadać w magazynie.
Niedawno opisywałem Camensaca '01. IMO był w optimum dojrzałości i nie wiem, czy miałby szanse na kolejne sześć lat w dobrej formie. Choć aż tak by go chyba nie zmasakrowało... wino3296#1085
star (2012-03-03) Wojtek się wygłupia i idzie do Leclerca, aby zareklamować korkowe Vinho Verde za niecałe dwie dychy. Myślę, że chodziło mu raczej o okazję do napisania tego tekstu na Winicjatywie "Reklamacje wina": I tu zaczęły się schody. Pan na stoisku winiarskim nie wiedział co z tym zrobić. Nigdy nie słyszał o trichloroanizolu. Nie dziwię się. Zadzwonił gdzie trzeba, skonsultował. Odparł, że w tej sprawie musi wypowiedzieć się menedżerka działu za napojami. OK. Czekam 10 minut. Po tym czasie pan pojawia się ponownie i mówi, że reklamacja nie zostanie przyjęta. Pani menedżer spróbowała wina i stwierdziła, że wszystko jest OK, tylko wino trzeba włożyć do lodówki i wtedy będzie smaczne., niż aby zareklamować flaszkę. W końcu tu walka idzie o reklamy warte 2500zł, a nie głupie 19,99zł. No i ego;-) Dziwię się, że nie wezwał szefa Pani menadżer. Ja chyba bym się nie wygłupiał, choć zdarzało mi się przecież wina reklamować, a nawet "przykuwać do kaloryfera";-) Wezwana policja stwierdziła: Panowie o co Wam chodzi? Gdy synowie biją własne matki (a gdyby to wasza matka była;-), a te matki czekają teraz na naszą interwencję, wy się o głupoty przekomarzacie. Gdyby zawartość alkoholu wynosiła przykładne 40% to byśmy się merytorycznie wypowiedzieli, a tak to panowie dogadajcie się sami... i wyszli:-) wino3296#38861
marek (2012-03-03) @sstar
masz całkowitą rację, Bońkowski się zupełnie wygłupił tą reklamacją.
Na miejscu tego pracownika stoiska czy jego menadżerki popukałbym się w głowę patrząc Bońkowskiemu prosto w oczy.
A już zupełne kuriozum to stwierdzenie że "Jakiś większy pieniacz pozwałby Leclerka do sądu i miałby zagwarantowany zwrot 19,99 zł z odsetkami i kosztami sądowymi"
W jakim kraju żyje ten człowiek?!!
Niech ktoś się z nim skontaktuje i mu wyjaśni że w Polsce (szczególnie w Wawie) od złożenia pozwu do daty pierwszej rozprawy upływa średnio 3-4 miesiące.
Jeśli Bońkowski myśli że jakakolwiek otwarta i niech bedzie nawet że z powrotem zakorkowana butelka jest jakimkolwiek wiarygodnym dowodem na takiej rozprawie że zaraz po otwarciu ( 3 miesiące wcześniej) była zepsuta to zupełnie zwariował.
Każde wino po 3 miesiącach czy zupełnie dobre czy z "lekkim korkiem" będzie tylko octem.
I jeszcze jedno skoro "był "lekki korek" to dlaczego nie wziął pod uwagę najbardziej oczywistego rozwiazania że pani kierowniczka ma mniejszą wrażliwość na "korek w winie" i zwyczajnie go nie czuje, tam gdzie czuje szanowny były zastępca redaktora naczelnego.
Sam byłem świadkiem na dugestacji burgundów gdzie kilka osób upierało się co do korka w winie a kilka nie. Ja wzruszyłem tylko ramionami bo dla mnie wino było zupełnie OK
Poza tym jechać przez pół Warszawy żeby zareklamować wino za 2 dychy w supermarkecie, litości........
wino3296#38863
mdcc (2012-03-03) A ja skutecznie dokonałem reklamacji w karfurze w Reducie... powiedziałem, że wino jest trafione... też było parę telefonów ale jak powiedziałem, że nie chcę kasy tylko inną butelkę tego samego wina to dali spokój ( w końcu wariat póki co nieszkodliwe, ale nie wiadomo czy się nie wścieknie jak mu odmówić...) - ale to było parę ładnych lat temu. wino3296#38865
star (2012-03-04) Chyba wadę korkową da się nawet w occie ustalić, ale heloł... tu jest Polska! Tutaj jest jak jest po prostu, a ty dobrze o tym wiesz, że posłużę się słowami piosenki. Reklamację dla zasady trochę rozumiem i tu kwota jakby nie odgrywa roli. Mimo wszystko raczej bym się nie wybrał z taką flaszką do Carrefoura ani Leclerca, kwota odgrywa dla mnie jednak pewną rolę. Markizie, a ile to winko kosztowało? Ale wyobrażam sobie, że ta reklamacja W mogła wyglądać tak:
W: Trójchloroanizol!
M: Baworowska, miło mi.
W: Ta butelka jest korkowa.
M: Tak wszystkie nasze wina są jakościowe, zamykane korkiem.
W: Chodzi mi o skażenie TCA.
M: My tu w sklepie czysto mamy, wszystko zdezynfekowane, Sanepid przecież był w zeszłym tygodniu.
W: Czy Pani wie z kim Pani rozmawia?
M: Trójchloroanizol? Jeśli dobrze pamiętam.
W: Pozwę was do sądu!
M: Nic pan, panie Trójchloronizol nie wskóra. Dziwnie te ludziska się nazywają, a nie można by jakoś normalniej - Kowalski na przykład. Wtedy od razu inna rozmowa by była.
W: Spotkamy się w Strassbourgu!
M: Z chęcią, nigdy tam nie byłam, a gdzie jest ta kawiarnia? Na Pradze? No widać, że nawet taki Trójchloroanizol miły być potrafi. Na kawę zaprosi i w ogóle. Nawet jak się tak głupio nazywa. Nie można ludzi sądzić po tym jakie nazwisko mają. wino3296#38869