kohei (2009-07-16) Ocena: 7 Coyam colchagua 2004 z Emiliana Orgánico to, nie wahamy się powiedzieć, najlepsze wino z Nowego Świata, jakie do grudnia 2007 piliśmy. Ciemnofioletowe, o zachwycającym bukiecie czarnych owoców, ziół, cedru. Świetne usta, bogate, uwodzicielskie, ale jednocześnie bardzo wysmukłe i szlachetne. Doskonała równowaga. Owszem, nowoświatowe, ale w bardzo dobrym stylu. Niestety, nietanie, bo w okolicach 90 zł, ale jesteśmy niemal pewni, że kolejny rocznik też sobie sprawimy. @Naturianas
sstar&let (2009-07-16) Buelka lepsza niż do icewine'a. Pożyczona do wina Coyam z portugalskiej stołówki, pewno w niej się jakieś wino porzeczkowe robi;) Więc pasuje jak ulał... przynajmniej jeśli chodzi o aromat:) A wina z tej chilijskiej posiadłości (uznanej za granicą) ciągle w Polsce chyba nie ma, czyż nie tak? Szkoda. wino5291#7966
star (2012-08-10) Upper middle class. Chcesz aspirować? Kup sobie wino od Emiliana. Poczujesz to co czują oni;-) Jak pisze Wojtek na WI: Zarazem są przystępne (39–45 zł), zmysłowe, trochę komercyjne, ale niebanalne. Najmniej emocji wzbudził we mnie Gewürztraminer 2011 z serii Adobe, landrynkowy i trochę płaski; Chardonnay 2011 jest typowy i solidny, podobnie jak Syrah 2011, Carménère 2011 i Merlot 2011 (najlepszy z tych trzech). Natomiast Sauvignon 2011 (już polecany) oraz dwa droższe czerwone z serii Novas (59 zł) – Pinot Noir 2011 i Carménère–Cabernet 2010 są naprawdę świetne. Nie ma w nich żadnej przesady, chilijskiej dżemolady czy dyktatury eukaliptusa, smaki są głębokie, całość jest bardzo ułożona i cywilizowana. Przystępna to jest Frontera za dwie dychy;-) A Carménère–Cabernet to także nie moja broszka, zwykle są to jakieś nieco dziwne i wynaturzone wina. Wolę już owocowość czystego Carménère, ew. ambitniejsze próby z Cabernet Sauvignon. No i do pewnego roku wszystkie nieparzyste roczniki warto było kupować. Nie wiem czy to już się nie zmieniło. A co do pereł (zza oceanu) to przypomina mi się żart jak jeden profesor mówi do drugiego po swoim wykładzie, że ma wrażenie jakby rzucał perły przed świnie na co ten drugi mówi, że wiesz, to chyba nie są tak do końca prawdziwe perły. PS. Foto z WI. wino5291#43127
ggreg (2012-08-12) Próbowałem dzisiaj tego Gewürztraminera z serii Adobe, ale po kieliszku wymądrzał się nie będę. Mało aromatyczny wydawał się być, z lekką goryczką i wyczuwalnym alko (co prawda piłem z kieliszka, którego wszystkie fachowe książki zaopatrują opisem: NIE POLECAMY!;-) Ale parę butelek tych Adobe SB i Novas PN (49 zł nawiasem pisząc) kupiłem, sie wypije, sie zobaczy. Dawno nic z Chile nie kupowałem... wino5291#43175
star (2013-01-18) Fraza "middle class" i to w wersji "upper" doprowadziła mnie do tego oto wątku. Nawiążę więc do ostatniego tekstu Camigliano na DeoBloxie (pralinka) o "Klasie średniej (widzianej) oczami inteligentów". Reperkusja tekstu Marka Bieńczyka (pralinka) "My klasa średnia", czyli zwierzenia edukatora", cytat: Dziś rano uczestniczyłem niestety w jakiejś debacie o klasie średniej. Niestety, bo co człowiek ma do powiedzenia o sobie samym jako produkcie społecznym? oraz Ewy Wieleżyńskiej (pralinka) "Opowieść idioty", wspominającą, że cytuję: Dziś wszyscy jesteśmy porządną klasą średnią dla klasy średniej piszącą., a do tytułu pasuje jak ulał fotografia z paryskiej knajpy Les Idiots. wino5291#46411
star (2013-01-18) W temacie, a w zasadzie to w off-topicu (pralinka) Idiota Fiodora Dostojewskiego, fragment streszczenia:
Rosja. Zima. Kilku pasażerów pociągu Kolei Petersbursko-Warszawskiej rozpoczyna zwykłą rozmowę dla zabicia czasu. Jeden z pasażerów, ubrany na styl zagraniczny okazuje się dwudziestokilkuletnim księciem Myszkinem, który wraca po ponad czteroletniej nieobecności do Rosji. Przebywał on na leczeniu w Szwajcarii. Jego opiekun zmarł dwa lata temu i od tego czasu lekarz leczył go za darmo, a dodatkowo utrzymywał, gdyż książę właściwie nie miał żadnej rodziny. Napisał wprawdzie do generałowej Jepanczyn, lecz nie dostał odpowiedzi. Właściwie wcale się temu nie dziwił, gdyż sam nie wiedział w jaki sposób jest właściwie z nią spokrewniony.
Pasażerowie są zdziwieni nazwiskiem księcia, gdyż byli przekonani, iż ród ten już nie istnieje. Książę tłumaczy, iż w jego rodzinie byli także włościanie, a jego ojciec był podporucznikiem z armii, z junkrów. Książę jest ostatnim z Myszkinów.
Drugi z pasażerów wraca natomiast w tajemnicy do domu od swojej ciotki z Pskowa, do której pięć tygodni temu uciekał w obawie przed ojcem, którego pieniądze przeznaczone na bieżące wydatki, wydał na drogie kolczyki (zaciągając jeszcze kredyt na 400 rubli, udzielony mu ze względu na nazwisko) dla kobiety, której czarowi uległ.
Ojciec bardzo rozgniewał się tym czynem i przez cały dzień pouczał syna, a następnie udał się do owej kobiety – Nastazji Filipowej – aby kolczyki odzyskać.
Chłopak, w obawie przed gniewem swojego ojca, uciekł do Pskowa. Jednak po drodze całą noc pił, zasnął na dworze i pogryzły go psy. Dostał wysokiej gorączki. Kiedy przyszedł telegram o nagłej śmierci ojca, leżał w wysokiej gorączce i o niczym nie wiedział, zaś jego ciotka bardzo przestraszyła się telegramu (była kobietą przesądną) i go nie otwarła. O śmierci ojca Parfion Rogożyn dowiedział się dopiero z listu Koniewa Wasylija Wasylewicza. Kiedy tylko dowiedział się o śmierci ojca natychmiast ruszył w drogę, mimo iż jeszcze do końca nie wyzdrowiał. wino5291#46412