rurale (2008-08-29) Ocena: 6 Wracam do klasycznego już wątku rosso z Toskanii:) Nie wiem czy to efekt wakacyjnej autosugestii (silna jest bardzo wciąż) czy syndromu ślepej kury, ale znów mi się podobało. To taka satysfakcja która towarzyszy zakupowi tego co tanie, a potem okazuje się, że nie dość że tanie to jeszcze dobre. Wino wydaje się po prostu normalne. Bez udziwnień, niepotrzebnego napięcia, podkręcenia. Jest takie jakie widać i czuć. To jest w nim fajne. Szczerość. Producent średniej wielkości - 12 hektarów i 60 tysięcy butelek (za Gambero Rosso). Jest rzecz jasna Brunello i Sant Antimo o diabelskiej nazwie Mefysto. Jakie? Nie wiem nie piłem. Trafiłem w ciemno i cieszę się:)
sstar&let (2008-08-30) A propos Rosso di Montalcino to przymierzałem się w Rivie del Garda (wina toskańskie tańsze pewno niż w samej Toskanii, sklep zowie się nieco przewrotnie Lega Antianalcoolica) do tegoż trunku z Tenuty Biondi-Santi z dobrego rocznika 1999. Kosztowało 28E, zaś Brunello ze słabego 1994, podobno nie nadzwyczajne, też przystępnie bo tylko ... 54E. W końcu jednak wybrałem coś innego. Wystarczy tego szukania odbić wielkości w krzywym zwierciadle drugiego wina czy słabego rocznika. wino6100#583