peyotl (2008-11-26) Ocena: 6 Darowanemu koniowi w zęby się zagląda bez notatek, bo kazali. Leśniczy już wie, o co chodzi. Słynny [jak powiadają B-B] Alain Brumont reaktywował apelację Madiran, a wina podstawowe robi w serii „Gascogne”. [Jak piszą w WE], trudno znaleźć dla Tannata odpowiednie partnerstwo, bo to „szczep nieokrzesany”. Ale to właśnie Brumont dokonał tej sztuki [jak zresztą Bończyk podkreśla]. I zęby konia okazały się całkiem zgrabne. Tannata cenię w wersjach urugwajskich i zwykłem nazywać te wina „góralskimi”. I jako żywo, Tannat tańczy tu z Merlotem w takt góralskiej muzyki – ale nie tej od Sabały (podobno rzępolił niemiłosiernie, tak pisze Jalu Kurek), tylko bardziej od Trebuniów z Twinkle Bros... A jeszcze inaczej muzycznie: to wino jest jak rap w wykonaniu Tupaca, który jakże pięknie łączy brutalność w tekście i rytmie (Tannat) z muzycznymi smaczkami drugiego planu (Merlot). Soczyste, zadzierżyste, świetnie zrównoważone, szczere wino. Dziękuję. PS. [Jak uważają panowie MB&WB, należą się 2 gwiazdki]. @Grand Cru
sstar&let (2008-11-26) Kiedyś zauroczył nas z winerschem miękki, koci poprzedni rocznik 2001 tego wina zakupiony w Podebradach w drodze do Pragi (warto tam zawitać!) Z Montusem bywało różnie: 1994 twardy, suchy i szorstki jak papier ścierny. 2000 panom się spodobał mimo suchych tanin w końcówce, a 2003 okazał się miękki i beczkowy. wino6299#1474
peyotl (2008-11-26) Żółte pytanie - Czy to jest gdzieś skodyfikowane, że gdy nie ma odrębnej nazwy wina na etykiecie, to ono nie posiada nazwy w ogóle?
PS. Chyba drzewiej kryteria były luźniejsze, za ten 2001 daliście 8 pkt... wino6299#1476
sstar&let (2008-11-26) Oczywiście powodów tej 8-ki może być kilka. Po pierwsze jak zauważyłeś z czasem oczywiście kryteria się zaostrzają (na podstawie przeczytanego opisu dałbmym teraz co najwyżej 7), być może wtedy funkcjonowała skala 0-10, z której się wycofałem. Po drugie rocznik 2001, podobnie jak 1998, dał w Langwedocji świetne wina. Widać to było na przykładzie kultowego (w pewnych kręgach) Salvanhiaca, który nigdy potem już takiego poziomu nie osiągnął. Nie jest skodyfikowane. Po prostu w nazwie upycham to co nie pasuje do innych pól:-) W tym przypadku można by je nazwać sobie np La Gascogne, albo Fier d'etre Gascogne itp. wino6299#1477
peyotl (2008-11-26) hmmm... to ostatnie to tylko hasło, w wolnym przekładzie chyba "Zaufaj Gaskończykowi"... A drążąc temat - czy nikt nie stosuje nazw szczepów jako nazwy wina, gdy jest tak spektakularnie wybite na etykiecie? (Proszę nie krzyczeć, ja tylko sie uczę....) :-) wino6299#1478
sstar&let (2008-11-26) Myślałem, że raczej "Być Gaskończykiem to brzmi dumnie!" ew. "Duma mnie rozpiera, mnie Gaskończyka":-) A co do nazw to ja nie krzyczę, ja kasuję;-) nadmiarowe dane. Oczywiście masz rację - szczególnie w Nowym Świecie nazwa odmiany jest tożsama z nazwą wina. Ale będąc staromodny i staroświatowy uważam, że nie ma co duplikować pól i jak już zapisujemy odmianę w odpowiednim polu to raz wystarczy, a nie, że to jest Merlot 100% Merlot. Choć są rzecz jasna wyjątki - często coś co nazywa się Merlot zawiera śladowe ilości innych odmian. wino6299#1480
sstar&let (2008-11-26) A co do darowanego konia to tak została nagrodzona erupcja działalności twórczej na stronie sstarwines, czyli 300-ne wino dopisane do bazy, już niedługo pojawi się 400-ne:-) wino6299#1489
peyotl (2008-11-26) Palnąłem z tym przekładem, bo tak to jest, jak się nie zna języka żabiego, tylko sie podpiera tym oto. Co ciekawe, w drugą stronę (Eng. - Fr.) program tłumaczy poprawnie...
Co do nazwy jeszcze, to zasugerowałem się też autorem, który na swej www tak oto nazywa wina z serii "Gascogne": Gascogne; Tannat-Merlot; Gros Manseng-Sauvignon; Sweet Gros Manseng
Z jednej strony rozumiem podejście sstara, a z drugiej czasem wychodzi trochę na to, że takie wino staje się "no name"...
wino6299#1494