taser (2010-04-16) Ocena: 6 Witam wszystkich!
Wcześniej pisałem już małą notkę o Egri Bikaverze od Gala Tibora z Węgier i niekulturalnym byłoby się nie przedstawić. Na wina węgierskie natknąłem się parę lat temu w dosyć dziwny sposób. Aby zyskać obraz całego zdarzenia muszę dodać, że jestem motocyklistą i bardzo lubię podróżować. Wtedy padło na Węgry jako, że mam tam trochę rodziny i już w dzieciństwie mi się bardzo podobał ten kraj. Do tamtego lata z winami nie miałem dużo do czynienia. Wracając jednak do mojej historii, byłem w drodze do Egeru. Poruszałem się głownie drogami krajowymi, ponieważ na autostradach wieje straszną nudą i monotonią. Jakieś 50 km przed samym miastem, złapałem gumę w jakieś mieścinie i nie za bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić. Zaczęło się od szukania wulkanizatora, którego znalazłem w końcu po 45 min. Jakoś się dogadaliśmy na migi, trochę łamaną angielszczyzną i niemieckim. Okazało się iż, ów wulkanizator posiada polskie korzenie, ponieważ jego babka ze strony ojca była polką. Po szybkiej naprawie opony chciałem ruszać w drogę jednak Zoltan, zaproponował że przenocuje mnie w namiocie w ogródku. Początkowo chciałem odmówić, jednak po zapewnieniach, że ma coś specjalnego i zważając na późną porę, przystałem na ofertę. Okazało się że Zolii posiada mała piwniczkę i coś tam sobie uprawia. Poczęstował mnie swoją własną kadarką i co najdziwniejsze, posmakowała mi. Od tego wydarzenia zaczęła się moja przygoda z winami, a roadtrip zamienił się w podróż po winnicach węgierskich do których wracam co roku i co roku odkrywam nowe. Nie tylko te znane i renomowane, ale również te małe i amatorskie. Próbowane 2008-07-20. @Skład Win
... (2010-04-18) . wino9296#16896
rurale (2010-04-19) Fajna historia. Tak z reguły wszystko się zaczyna. Przez przypadek. Niestety nie mam pojęcia o motocyklach. Jak byłem mały jeździłem z wujkiem na Komarze. Ostatnio ukradłem piosenkę z soundtracku „Dzienników motycyklowych” o podróży Che Guevary po Ameryce Południowej. Nic więcej. wino9296#16898
sstar&let (2010-04-19) Wątek motorowy? Samochodowy nam gdzieś zginął niech więc wątek "kroniki motorowe" nam tu króluje. Moje doświadczenia ograniczają się do motorynki, komara (przyspasabiano mnie obronnie na obozie PO ucząc opanowywać arkana motorowe) i nyski mydelniczki. Na dzień dzisiejszy stanowię wystarczające zagrożenie dla ruchu drogowego jeżdżąc rowerem, a zdrowy rozsądek podpowiada bym nie przesiadał się do szybszych jednośladów. Czasami ktoś mnie przewiezie czymś lepszym. Daję wtedy w zamian słabe wino;) wino9296#16901