Wiwat RPA! Magazyn Wino 2010 czerwiec Polska Cena: 20 Alk: 03 (45)% Ocena: 0 Nr 9714
| (2010-07-01) Brawo! W końcu świetny timing, są mistrzostwa i mamy numer MW poświęcony RPA, szkoda tylko, że nie ma nic o piłce! Nie od razu jednak Kraków zbudowano. Dużo o winach z RPA. Od siebie dodam, że rzadko mnie co stamtąd zachwyci: Cederberg, Boekenhoutsklof. Żabka testująca na miejscu jakoś też entuzjazmem nie bucha. A propos to na fotce aut. Żabki: winnice na rzeką Oranje, Przylądek Północny. Tym razem Marek pisze o tym co otwierać (ostatnio pisał co zabierać w gości), gdy gość w dom i okazuje się, że teraz żal mu win lekkich, prawdziwych, tych krótkich ciosów autentyczności. Zawsze ciekawie! No i to Ducru Beaucaillou z 1995 co je Boguś Linda rozdziewiczał siekierą ( co Wy k... wiecie o otwieraniu skrzynek).
Jest o festiwalu win z USA i żalu że tak ich mało. Chętnych wyślę więc do Pragi do sklepu Monarch.cz, gdzie kuszą Ridge, Montebello czy wspomniane przez TPB ponoć samosprzedawalne choć niebyłe u nas Stag's Leap. U nas polecę może więc Gladiatora, Bonny Doon czy Columbia Crest, wina skromniejsze, choć smaczne.
Jest w końcu o Gardzie. Lewy brzeg tylko, ale zawszeć. TPB i MB się tam wybrali i wypili prawie całe Gropello! O Marzemino i Schiavie nie piszą, a szkoda. Trebbiano di Lugana dobra sprawa, choć skojarzenia z Trebbiano przyznacie, że słabe. Provenzę tylko piłem, a o Ca dei Frati milczą, a szkoda, no ale to w koncu południowe wybrzeże, a zaczęli od zachodniego. @Magazyn Wino sstar (2010-07-03) Winiarzem roku został Sadie. Odezwa do Naczelnego: zrównoważone brzmi chyba lepiej niż zbalansowane, nie? Może się czepiam? sstar (2010-07-05) Jest błąd! Jest bitong, a powinno byc biltong. Żabka znalazła i pisze tak: No w kazdym razie jesli w tytule jest juz blad, to co dopiero w artykule:) sstar (2010-07-18) Wojtek wpadł do Biedronki. Z wężem, ale nie w kieszeni. deo (2010-07-18) Czytałem artykuł o wymyślnych zabezpieczeniach piwnic, do których trudno się dostać, a jeszcze trudniej (zapewne) wydostać. Brzmi jak wspomnienie złego snu i lekko pachnie perwersją. sstar (2010-08-13) Dyskusja o transparentności, czyli przejrzystości, rozgorzała na blogu Wojtka Bońkowskiego. W kontekście tekstu Marka Kondrata i Agnieszki Kręglickiej w Wysokich Obcasach, a w komentarzach w kontekście Magazynu Wino. No comments. sstar (2010-08-13) Na blogu MW Wojtka Bońkowskiego pojawiły się zasady. Była to reakcja na moje pytanie o znikające komentarze. sstar (2010-08-14) O transparentnośći i dziennikarstwie pisze Rurale (wpis który został zbanowany przez WB, jako nie na temat w komentarzach do tekstu Transparentność, z propozycją umieszczenia go na Forum MW):
A propos tego co to takiego dziennikarstwo. Czy pisanie o ofercie M&S dwa lata po jej debiucie w Polsce to jest dziennikarstwo? Czy prochylenie się nad fenomenem Biedronki dopiero wtedy kiedy pojawiło się tam jakieś śmieszne Barolo za 40 zł to jest dziennikarstwo? Czy spotkał się Pan kiedyś z sytuacją w której naczelny jakiegolwiek szanującego się pisma jednocześnie redaguje insert reklamowy, który zostaje do niego dołączony? Albo pisze pean na temat samochodu, którym pojechał na enowycieczkę? To jest dziennikarstwo? Czy to że rozczarowany uczestnik targów winnych „wymusił” niemal na Panu zajęcie stanowiska w sprawie takich imprez to jest dziennikarstwo? Sądziłem że to raczej dziennikarz zadaje pytania, które mają sprawić że rzeczywistość stanie się dla czytelnika bliższa, bardziej zrozumiała, transparentna:)
Czy brak zainteresowania kondycją wine barów, rzeczywiście nikogo nie interesuje? Czy rzeczywiście w prasie zachodniej np. w Decanterze, nie ma w ogóle tekstów poświęconych sprzedaży, sklepom, sieciom handlowym? Nie ma wzmianek o bankructwach, przejęciach, udanych i zupełnie nietrafionych projektach związanych z winem? Czy kwestia oferowanych usług na rynku wina nie jest ciekawa? To podobno duży i atrakcyjny rynek. Czy nie interesuje redakcji w jaki sposób promuje się wino w Polsce? Ja na przykład chciałbym usłyszeć Pana opinię np. projektów BYOB w 4Senses, które kosztują 175 zł od łebka. Warto czy nie warto? Ściema czy świetna okazja? Jestem konsumentem i chciałbym żeby magazyn konsumencki pomógł mi w podejmowaniu decyzji. Ułatwił wybór.
Strasznie mi przykro, że musi Pan działać w tak nieprzyjaznym środowisku. Czy zastanawiał się Pan kiedyś dlaczego? Dlaczego ta grupa winomanów nie rośnie, albo dlaczego takiej społeczności nie ma wokół MW, dlaczego jest Pan skazany na prowadzenie dyskusji wiecznie z tymi samymi osobami? Fajnie, że pojawiła się u Pana refleksja nad etyką zawodu. Tylko szkoda że jakąkolwiek krytykę traktuje Pan jak deszcz za oknem, okraszając odpowiedzi niepotrzebnymi złośliwościami.
Niech mi Pan wierzy, że nie mam żadnej satysfakcji z wytykania komukolwiek błędów. Uczucie schadenfreude jest mi obce. Złapałem się tylko na tym, że ostatni numer MW przeczytałem pobieżnie (pewnie dlatego że Pan wie, a ja nie, czym jest prawdziwe dziennikarstwo), nieuważnie. Szybko znalazł się w koszu. Za szybko. rurale (2010-08-14) Sądziłem, że rozmowa na temat wartości powinna odbywać się w szerszym kontekście. Pomyliłem się. Żelazna zasada jaką kieruje się MW (piszemy tylko o tym co nam przyślą) siłą rzeczy powoduje że redakcji jest bliżej do importerów niż konsumentów. Stąd biorą się historie jak choćby casus Salute, kiedy granice między tym co wolno, a czego nie (w kategoriach etyki dziennikarskiej) zostają przekroczone. WB przyznaje, że nie jest dziennikarzem, tylko krytykiem. Czy zatem obowiązują go jakieś inne miary, inne systemy etyczne? Moim zdaniem nie. Za miękki jestem żeby brać udział w takich dyskusjach. Dałem się sprowokować i teraz autentycznie tego żałuję. W jednym z WB się zgadzam. Temat wałkowany jest od lat. Tyle że niewiele z tego wynika. Może po prostu nie umiemy ze sobą rozmawiać? Wszyscy są święcie przekonani do swoich racji i ani myślą komukolwiek ustępować. Jesteśmy nieprzemakalni. Emocji jest w tym sporo, które prowadzą na przykład do tego że w dalszej części korespondencji (której chyba nie ma sensu tu przytaczać) WB radzi mi żebym w ogóle przestał czytać MW. Wtedy pewnie będzie miał swięty spokój. No tak. To pewnie jest jakiś sposób. Spróbuję. Wojciech Bońkowski (2010-08-14) Tej wypowiedzi Rurale nie opublikowałem w dyskusji nad postem Transparentność, bo nie ma w niej praktycznie nic o dobrych praktykach na styku pisanie o winie–sprzedaż. Zachęcałem Autora żeby tymi uwagami podzielił się z redakcją i światem tam, gdzie ich miejsce – na forum MW. Nie zechciał, nawet mnie za nie przeprosił, po czym zechciał przesłać je do publikacji Sstarowi – co uważam za mało eleganckie.
Ad meritum. Rurale po raz kolejny wytyka MW, że „piszemy tylko o tym co nam przyślą”. Pal licho te artykuły o winach spoza polskiego rynku, te reportaże od Portugalii po Mołdawię, te blognotki o winach kupowanych osobiście w rozmaitych sklepach. Ważne że w panelu degustacyjnym niektórzy nie są reprezentowani. Fakt że tak funkcjonują praktycznie wszystkie pisma winiarskie na świecie i trudno wskazać pismo które kupowałoby wina do swoich przekrojowych degustacji (z oczywistych powodów) można dyskretnie przemilczeć.
Jestem daleki od bezkrytycyzmu wobec MW (który, jak wiadomo wszystkim, jest wypadkową działań wielu osób). Sytuacja z Salute jest niefortunna i ukazuje problem relacji importer–gazeta, o którym warto dyskutować Każdy piszący i działający w dowolnej dziedzinie jest gotów zmierzyć się z uczciwą krytyką – ale niech to będzie dyskusja fair, a nie rzucanie historiami że „WB budował ofertę”, „grillujemy sobie u Mielżyńskiego” i „bywamy w Klekotkach”.
Z Rurale wypada się zgodzić, że dyskusja nad MW prowadzona od lat w tym samym wąskim gronie jest nieprzemakalna. Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi tak naprawdę o to co MW robi lubi nie. Powody do krytyki zawsze się znajdą. Lajfstajlu będzie zawsze za mało albo za dużo, recenzja M&S zawsze za późno, w PK nie będzie flaszek akurat od tego importera którego lubimy. Podobne podejście zauważyć można do Win Europy – od niezapomnianej „recenzji” GP zaczynającej się od hasła „jest bardzo źle” aż po ostatnie, kuriozalne pretenzje Rurale, że jakieś notki zostały przeklejone z poprzedniej edycji.
Rurale w czasie swojej długiej historii recenzowania MW (chwała mu za konsekwencję) wytykał kolejno twarde okładki (w dodatku wszystkie o niczym) i gruby papier; kłopoty z timingiem (różowe recenzowaliśmy za późno, ale wino i narty z kolei za wcześnie); wstępniaki TPB nie na temat; brak felietonów autorskich i brak zdjęć autorów; brak adresów importerów; brak zdjęć w Przewodniku Kupującego; brak obecności w internecie; organizował prywatne rankingi najsłabszego numeru; dokładnie czytał i wyłapywał błędy w spisie sklepów na końcu numeru; ironizował nt. wzmianki o Angoli jako ważnego rynku dla win portugalskich, wytykał że wyróżniliśmy beznadziejne wino pod nazwą Q do Vale Meão.
W Wiśle upłynęło wiele wody. W MW są zdjęcia redaktorów i 4 felietony, w PK na każdej stronie po kilka etykiet, na Magazynwino.pl 600 artykułów do czytania za darmo i baza win z ostatnich dwóch lat. Teraz od Rurale dowiaduję się, że powinniśmy recenzować BYOB w 4 Senses (tylko jak będzie z tą kryptoreklamą, skoro Jurek Kruk to nasz uczeń i może jeszcze flaszkę podaruje) a producentów z Włoch i Tajlandii informować, na jakich targach w Polsce warto się wystawiać. To wszystko pod wieczystym hasłem „zejścia redaktorów jeden poziom niżej” i „wejścia między półki”. Zaczynam łapać się na przykrej świadomości, że cokolwiek zrobię, Rurale nie zadowolę. Jego oczekiwania wobec MW będą zawsze na granicy horyzontu. Niegdysiejsza wymiana zdań z Rurale nt. dostępności win piemonckich w Polsce (odtąd poniżej) wydaje się emblematyczna dla Jego postawy wobec świata.
A przez ten cały czas nie zdarzyło mi się nigdy przeczytać merytorycznych uwag Rurale (poprawcie mnie jeśli coś przeoczyłem) na temat tego co napisaliśmy o rollandyzmie i antyrollandyzmie w Bordeaux, nowych rocznikach reńskiego Rieslinga, architekturze winiarni w Rioja, modernie i tradycji w Barolo, różnych wytrawnych Furminta z Tokaju, itp. itd. Ani też nie udało się podyskutować o 60 ocenionych przez nas winach z Dolomitów czy 50 paru Pinot Noir – czy to faktycznie najlepsze wina z tych szczepów w Polsce, które mają najlepszą relację ceny do jakości, które do jakich okazji pasują.
Ja bym chciał dyskutować z Rurale na temat różnych rzeczy, ale chyba faktycznie nam nie idzie. Ze stwierdzeniem że w ostatnim Magazynie (Tokaj, Barbera, Garda, drożdże, 160 win degustowanych w ciemno i najszerszy ze znanych mi w światowej prasie materiałów o RPA) nie ma nic do czytania i nadaje się do kosza, faktycznie dyskutować nie jestem w stanie. Over and out. rurale (2010-08-14) Panie Wojtku, no właśnie. Over and out. To jest według Pana zachęta do dyskusji o MW? Może to jest właśnie emblematyczne podejście redakcji do świata zewnętrznego? Jakaś niezdiagnozowana niechęć do wszystkiego co krytyczne. Po pierwsze, przypisał mi Pan mnóstwo historii, których nigdy nie napisałem. Po drugie, generalizuje Pan, uznając że coś jest dla tego co robię emblematyczne (słowo zdecydowanie nadużywane w MW:). To chyba trochę niesprawiedliwe. Po trzecie, wielokrotnie pisałem o tym co w MW mi się podoba (jak choćby ostatnie zmiany layoutu), a nawet broniłem autorów MW czy WE przed atakami różnych wariatów. To jakoś Panu umknęło, bo jak rozumiem psuje jednoznaczny obraz mojej osoby. Po czwarte, czy uważa Pan, że magazyn czy przewodnik jest dziełem skończonym, którego krytykować nie można, bo sięgnął ideału? Rozumiem że woli Pan tłum pochlebców, którzy w bezgranicznym uwielbieniu będą wznosić pomniki, rozwijać czerwony dywan i pisać peany na Pana cześć. Trudno, nigdy nie będę należał do tej grupy, choć jak wielokrotnie o tym wspominałem (również w korespondencji z Panem) dla wielu moich wyborów WE były, są i będą benchmarkiem przy decyzjach zakupowych. Czy to się wyklucza? Według mnie, nie. Co do tego czy publikacja zabanowanych przez Pana postów, gdzie indziej niż na forum MW, jest elegancka czy nie, wrócę do finału naszej wymiany maili. Zachęcił mnie Pan w niej szczerze żebym „więcej MW nie kupował i nie czytał”. To też uważa Pan za zachętę do prowadzenia dalszej dyskusji na forum MW? Ciekawe podejście. Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim. Pomimo wszystko pozostaję wciąż otwarty na rozmowę z Panem i z kimkolwiek innym, bo wpadanie w jakieś ostateczności naprawdę jest mi obce. Pozdrawiam. I jeszcze jedno. O winach piszę tu, czasem u Winerscha. Nie robię tego na forum MW z jednej prostej przyczyny. Bo jest puste i nieme. Oczywiście do momentu rozpoczęcia dyskusji o transparentności. Jakież to emblematyczne:) rurale (2010-08-14) Żeby nie być gołosłownym (nie wiem nawet czy to się razem pisze). Ja też umiem linkować:). zabka (2010-08-14) SStar! Jesteś pewien, że nie chcesz poszerzyć tej szpalty? Strasznie ciężko się czyta, ja trzeba cały czas "skrollem" operować:) No, a poza tym lektura przednia, choć przecinki często nie w tym miejscu, co trzeba. sstar (2010-08-15) Szpalta musi być wąska, bo to jest piosenka pisana dla wąskiej grupy odbiorców, nie sponsorowana zresztą przez EU;)
A co do uwag Wojtka, to jego stwierdzeniepo czym zechciał przesłać je do publikacji Sstarowi – co uważam za mało eleganckie nie jest precyzyjnern i nie jest eleganckie;) Rurale przesłał mi tekst i owszem. Przesyłamy sobie różne ciekawe teksty, także te zbanowane przez Wojtka. Rurale jednak nie przesłał mi tego wpisu w celu publikacji, publikacja była moim pomysłem, przy pewnym oporze Rurale i dyskusji. Jedyne co zrobił Rurale to to, że nie zbanował swojej wypowiedzi. Natomiast mało eleganckie jest ocenianie elegancji innych. Szczególnie w takim kontekście. No ale to już każdy z Czytelników oceni sam. A co do publikacji na Forum MW, to idąc za Wojtkowymi piłkarskimi perygrynacjami dotyczącymi futbolu w Brazylii (w komentarzach do wpisu na blogu zatytułowanego Transparentność), to bez zachowania wszelkich proporcji, tak jakby trener Brazylii powołał zawodnika na mecz kadry, a potem posadził na ławce, ew. wysłał na mecz kadry B z piłkarzami polskiej ligi. Niech sobie chłopak piłkę pokopie. Frustrujące nieco. Wystarczy porównać ilość komentarzy do wpisu Transparentność (Bravo Boy!) z tymi na Forum MW, aby zrozumieć przenośnię. sstar (2010-08-15) Dla osób o szerszej perspektywie szersza szpalta:) rurale (2010-08-15) Ponieważ w swoim długim wpisie wygonił Pan mnóstwo demonów przeszłości, które mają lokalizować moje „ja” na Pana binarnej matrycy muszę się do nich odnieść bo chyba nie jestem jednak taki łatwy w obsłudze. Zniekształcił je Pan, rozumiem w imię tezy, zatem prostuję i wyjaśniam. Piłem wino Q od Meao. Nie podobało mi się. Miałem prawo do takiej oceny? Nie miałem? Nikomu niczego nie wytykałem, a jeszcze zdążyłem napisać że przeczytałem bardzo fajny tekst w MW, który Andrzej napisał o Olazabalu. Trudno o większą niejednoznaczność:) O Angoli to nie ja tylko Deo. Dopisałem jedynie, może nieśmieszny, żart o partyzantach MPLA jako napędzających konsumpcję. Andrzej nawet żartobliwie go skwitował pisząc o ile dobrze pamiętam o Macau. Znów utrudniam. Co ma powiedzieć o moim światopoglądzie wątek o winach piemonckich? Co do dostępności przecież podziękowałem za info, narzekając jedynie że dobre wina można kupić w Polsce tylko w dziwnych miejscach. Natomiast jeżeli chodzi o betamodernizm, to trochę mnie to rozśmieszyło. Napisałem, że wolałbym czasem czytać w MW o ludziach, którzy robią wino, bo są często ciekawsi niż same wina i ich betamodernistyczny styl. Że bardziej interesuje mnie humanum. Rozumiem, że Pan zdecydowanie odrzuca ten sposób myślenia. Wreszcie pisze Pan o zmianach w MW w taki sposób, jakby były one konsekwencją mojego internetowego biadolenia, a nie wynikiem przemyślanej decyzji redakcji. Łechce to moje ego, niedoceniłem sam siebie i siły mojej sieciowej twórczości (faktem jest że z półek ursynowskiego Leclerca zniknęły wina z sabaudzkiego Abymes i korsykańskiego Maestracci, ale podejrzewam że to nie efekt moich recenzji tylko sprawka Winerscha:). To jednak niedorzeczne. Co do biznesu 4Senses. Przede wszystkim już Pan projektuje reakcję. To chyba przedwczesne. Nie bardzo również rozumiem dlaczego tak zdecydowanie Pan odrzuca takie uwagi. Zawsze mi się wydawało że każde pismo, bez względu na to czemu poświęcone, próbuje opisywać zjawiska na rynku, definiować trendy, odnosić się do nich jakoś. Od jakiegoś czasu na moją skrzynkę mailową trafia mnóstwo ofert podobnych do tego co robi p. Kruk. Wiele osób z branży w rozmowie ze mną wspominało o „biznesie degustacyjnym” jako o żyle złota. Ja nie wiem jak to jest naprawdę. Sądziłem, że Pan zajmując się winem w piśmie konsumenckim, będzie potrafił to lepiej ocenić, rozpoznać, opisać. Pomoże zrozumieć. A propos lifestyle'u. Przyznam że dla mnie to nie Klekotki, ale pytanie jakie zadaję sobie popołudniu w sobotę, gdzie pójść napić się wina z kumplami z wojska. Do Mielża, do Domagoja, albo może do Vinobilii, gdzie jeszcze nigdy nie byłem. Miejsc jest coraz więcej. Powstają nowe, upadają stare. Sądziłem że magazyn konsumencki przyjdzie mi w sukurs, pomagając podjąć decyzję. Tymczasem Pan kategorycznie twierdzi, że to dlaczego Vinares jest zamknięty nie interesuje czytelników MW. Trochę mnie to dziwi. I wreszcie moje „kuriozalne” jak raczył Pan to nazwać pretensje do WE. Znów chyba było trochę inaczej. Napisałem tylko, że traf chciał, że piłem wina (algierskie ONCV i toskańskie Buonamico), których opisy są jednobrzmiące w obu ostatnich wydaniach przewodnika. Jednocześnie zastrzegłem się, że to pewnie jakiś margines, który nie wpływu na przydatność tej książki, żałując że zamiast kopiować, nie pojawiły się w tych miejscach jakieś nowe treści. I znowu zrobiła się afera. Tym razem Andrzej napadł na mnie ze sztandarem, na którym napisał „jak śmiem”. To tyle tytułem wyjaśnień na czym polega moje „samo zło”. A rankingu najgorszych wydań MW nijak nie potrafię sobie przypomnieć. Jeżeli jednak powstał to rzeczywiście nie był to najszczęśliwszy pomysł. sstar (2010-08-26) Echo dyskusji o transparentności dotatło także na blog MojeWina. Krawiec szyje ubrania, czyli uderz w stół, a nożyce się odezwą. star (2016-05-08) O dziennikarstwie chciałem i tu wpadłem choć mogłem i gdzie indziej (pralinka) no to cytuję, z książki Jeremy'ego Clarksona, o świecie wg niego, część 4.Oto w czym problem. Lubię myśleć, że jestem dziennikarzem. Wiem, że krajowi dziennikarze z prawdziwego zdarzenia zaczną w tym momencie znacząco chrząkać i tłumaczyć, że trzy lata w "Rotherham Advertiser" i certyfikat kwalifikacji stenograficznych nie czynią ze mnie prawdziwego pismaka, podobnie jak jedna sobotnia zmiana w sklepie nie kwalifikuje pracującej w niej dziewczyny do zarządzania siecią Wal-Mart. |