peyotl (2010-09-22) Ocena: 7 Jestem rozanielony. Egzaltacja w pełnej krasie. Co to za rozkosz, napić się dobrze zrobionego wina. A dlaczego?
Wczoraj otworzyłem Tannata z Brazylii. W nosie nie obora tylko obornik, przykryty tekturą. W ustach więcej tektury. I kombinowanie – a może ono ma takie być, a może ja nie rozumiem, a może trzeba poczekać... Poczekałem. Dzisiaj już bez obory, tylko tektura – litościwie nazwijmy ją szorstkimi garbnikami. Jutro zaniosę do sklepu (na razie nazwę przemilczmy) i zobaczymy jak bardzo nie rozumiem wina.
A to Rosso, to miała być nagroda za tamto rozczarowanie. I w pierwszym nosie – znów tektura! Ale Pani Peytlowa, oderwawszy się od kufla z łamańcem (jasne + porter pół na pół), mówi: „aksamitne”. I faktycznie. Tekturka sczezła, zostało wino. Piękne, mądrze zrobione, idealnie zrównoważone. Owoc w swej kwint-esencji. Beczka (Słowenia + Allier) dyskretna jak spowiednik. To jest wino z tego powiedzonka „wino, kobiety i śpiew” (z tym, że śpiewałem cienko, bo znów dostałem w....... backammona, ale nic to). Sto procent Sangiovese, sto procent Toskanii. 7 tylko dlatego, że nie wiem, dlaczego nie 8. W kontekście pójścia ostatnio BdM generalnie w stronę (niezbyt przecież pociągającej) międzynarodowości, jak ćwierkają wróble, Rosso staje się dużo sympatyczniejszym wyborem, za sympatyczniejszą cenę.
@Vinoteka13
peyotl (2010-09-22) I mamy też w naszym Lesie interesującą rozmówkę o BdM tegoż producenta. Według znawców Cencioni "bardzo o wydobycie owocu nie walczy", ale przy tym winie chyba o tym zapomniał. Albo ja nie rozumiem, ale gdyby nawet tak, to chcę tak nie rozumieć. Hedonizm niejedno ma imię.
wino10182#20763
star (2011-09-29) Ponoć ten rocznik bardzo fajny tego Rosso wypadł (tak twierdzą Ci co je pili), 2009 nieco trudniejszy póki co, może bardziej długowieczny, mniej przyjazny za młodu, nie wiem. W każdym razie Willy Coyote poleca własnie Rosso (póki co): http://www.sstarwines.pl/wino12389 wino10182#34244
star (2011-10-10) Ocena: 6 Jako rzecze Temi wino12446#34643 :
temi (2011-10-10)
A co mam pisać? To był rocznik 2007, który Peyotl wyeksploatował już na SW do imentu.
Ja ledwie na łyk się załapałem, bo gości miałem raczej winnie niekumatych i ci natychmiast za Capannę się złapali, bo miała najładniejszą etykietkę. co pamiętam? W przeciwieństwie do Peyotla na początkuwcale się nie męczyłem, ale też butelkę otworzyłem na godzinę przed przybyciem gości. Reszta pokrywa się z notą Peyotla, przede wszystkim dominujący, potężny owoc. Wysoki alkohol (14,5%) ładnie wtopiony. Dla mnie mocne 6, a pierwszeństwo dałem Korsykaniowi dlatego, że lżejszy przy podobnej owocowości, a tego wieczoru na to nastrój miałem. wino10182#34644
star (2012-03-10) Po tym co pisze Wojtek, przyszedł dzień nowy i dobry nastrój, wynika, że pijmy Rosso di Montalcino z 2007 (tylko Il Poggione słabiej wg SW póki co, ale to wiadomo, klasyka gatunku, czasu mu trzeba) dopóki możemy, bo smaczne już dziś, a nawet Brunello ma szybko dojrzeć i schodzić. W to akurat tak nie wierzę i z chęcią kilka Brunello 2007 kupię i przetrzymam:-) Z drugiej strony szkoda, że między wierszami można przeczytać o tym, że Rosso z Montalcino dobre już dziś, bo co nam po informacji, że 2007 słabsze w Brunello i czas na jego niekorzyść zadziała, kupować, nie kupować, pić czy nie pić. Po co kupować jak można 2006 czy 2008 niedługo kupić i do piwniczki. A z 2007 Rosso Panowie i Panie;-)! Skrzynkami;-) Sior Pacenti 2007 Rosso di Montalcino u Mielża czy Capanna 2007 Rosso di Montalcino w Vinotece 13, to niby dwa różne światy, ale obydwa pyszne już dziś! A czy jutro? Ja wierzę, że owszem. wino10182#39079