star (2010-12-17) Ocena: 7 Zamiast marnować czas i czytać moją notkę od razu kliknijcie sobie w rocznik 1982 (przenosząc się w czasie dwadzieścia lat wcześniej) i przeczytajcie sobie jedną z fajniejszych winnych historii. No dobrze, coś muszę napisać i o tym roczniku. Wiadomo legenda. Ale nie jest to szampan na tą chwilę łatwy do degustacji. Ekspresyjne owocowe Moet czy Veuve dają więcej przyjemności. Natomiast jest to z pewnością szampan ładnie zrobiony i zrównoważony, choć trudny. No ale równowaga bez zarzutu, jest kwas, jest wszystko co trzeba, aby za wiele lat stał się to wielki szampan, wtedy dostanie ósemkę, ale pewno już od kogoś innego:( Pamiętam jak rok temu wszyscy piali na tej degustacji obok sklepu Caves Auge właśnie na temat tego szampana (może inny rocznik, kto wie?), nie żaden Krug, nie inny Cristal, ale Dom Perignon właśnie wyróżniał się, wg szampańskich winiarzy. Wtedy dla mnie nie starczyło, załapałem się na końcówkę, teraz mogłem pić do woli:) Ale jakoś po kieliszku przeszła mi ochota i poszedłem zjeść kawał krwistej wołowiny, do której na pewno Dom Perignon smakowałby wyśmienicie;) PS. Cena u nas, w Pinocie go chyba widziałem, choć nie wiem jaki rocznik. @Caves Auge, Paris/Pinot
star (2011-01-12) Eva Herzigova pije Dom Perignon.
E: Słuchaj Heniek, podobno jest takie wino...
musujące... Igristoje? Lepsze od tego Doma?
H: Zrobię Ci masaż. To lepsze niż szampan.
E: Po co mi masaż? Zjem trochę diamentów.
Muszę przecież jakoś trzymać linię.
Za twarde, kurczę. Szczupła jestem,
może więc moja ulubiona bita śmietana?
Ktoś puka. Henryk myśli.
E (zagaduje go): Haj, niezły haj.
H: Nie odpowiada. Milczy tajemniczo.
E (do pokojówki): Może wyślę mu depeszę?
W końcu zdesperowana Eva kradnie szampan,
no przecież w domu się nie przelewa.
PS. Kto pisze ciąg dalszy?
wino10775#24798
wein-r (2011-01-12) Widać różowy pachnie najlepiej po siedmiu godzinach... Kto tyle czasu jedną butelkę łoi!? wino10775#24826
troll (2011-01-13) Pewnie klasyczni "łojańci" z Nord Eigerwand. Hakownicy dłużej. wino10775#24827
temi (2011-01-13) To znacznie prostsze: ci, którzy nie lubią bąbelków. Ja tak samo robię z mineralną, jak nie ma w kiosku niegazowanej. :-) wino10775#24829
temi (2011-01-13) No, ja nie mogę! Znowu mi się Nadleśnictwo wcięło jak nie przymierzając między wódkę i zakąskę... wino10775#24830
star (2011-01-13) Temat zmienił Troll (a w zasadzie to Wein/r nawiązując do "łojenia") i słusznie, bo ile można pisać o kobietach i bąbelkach;) wino10775#24831
troll (2011-01-13) Choć teraz to już jakby inaczej. "Swiss Machine" Ueli Steck przeszedł solo, zimą wszystkie wielkie północne ściany poniżej 3 godzin. Grandes Jorasses, Matterhorn, Eiger... Koniec świata.
sam Eiger:
Dawniej (wcale nie tak bardzo, bo w 1985!) trochę inaczej to wyglądało. Fajny film na tubie jest (w 8 częściach): "Drama in der Eiger Nordwand". Łatwo znaleźć. wino10775#24832
troll (2011-01-13) Jak pisałem, to już Sstar powstawiał różności. Zimą się odważyłem, ale popatrzyć. Latem podszedłem nawet trochę. Mokro, krucho, straszno. Za mało sprzętu, za słaba kondycja. Może gdyby było tam sucho, to kto wie. Ale to było 25 lat temu. Teraz to nie zrobiłbym pierwszego wyciągu. ;-) wino10775#24834
star (2011-01-13) A masz może jakieś fotki z tego podejścia? Ciekawe jakie są początki. Mnie już od samego patrzenia na film głowa rozbolała;) Eiger jest bardziej kruchy niż Matterhorn? Tam (Eiger) chyba ciągle pada? Czy jest jakieś artystyczne wspinanie, bo analogia wspinaczki na szybkość do wina to chyba nie przystaje;) Ten Uehli Steck to rzeczywiście maszyna, trochę bezduszny, choć technicznie doskonały, jak szwajcarskie wina;) PS. A odnośnik do 8odcinkowego filmu jest już powyżej, do pierwszej części. Wstawiłem. wino10775#24835
troll (2011-01-13) Niestety nie posiadałem wtedy żadnego aparatu który nadawał się do noszenia. Miałem taką cegłę 6x6 (Praktisix) wypożyczoną z mojej pracowni na studiach, ale bałem się to brać (podpisałem wszak rewers!). Do tego z pryzmatem, krótkim tele i standardem waga osiągała pod 5 kilo. Nie wiem jak jest typowo tam, ale pod Eigerem lała się woda i wręcz leciały kamienie non stop. Latem, mimo braku deszczu. Matterhorn wydał mi się przy tym suchy całkiem i stabilny. Było cicho przynajmniej. Ale był mróz, więc warunki nieporównywalne.
Twoje pytanie wywołało refleksję natury rozwoju technicznego. Uświadomiłem sobie że nie mam żadnych zdjęć z miejsc gdzie docierałem bez auta. Czyli z plecakiem. Wszystko było tak cholernie ciężkie (początkowo made by Kaziu Morderca głównie), nawet ciuchy, że ostatnią rzeczą było noszenie aparatu. Obecnie wydaje się to problemem zupełnie niezrozumiałym. wino10775#24836
peyotl (2011-01-13) Pytanie, może gópie, ale: jak dotarł na szczyt - przed wspinaczem - kamerzysta? wino10775#24841
star (2011-01-13) Kamerzystów było pewno kilku: jeden na dole, drugi na górze. A dotrzeć mógł (jeśli to alpinista) normalnie, wsinając się wcześniej i czekając (chwilę), dróg pewno jest kilka niekoniecznie NordWand. A może ktoś z helikoptera sobie wysiadł. Też tak bywa. Ponieważ Nikon był w to zamieszany to prawdopodobnie pracował nad tym sztab ludzi, a może tylko grupka przyjaciół, którzy dostali sprzęt od sponsora (aparaty, kamery). Pewno Troll będzie więcej wiedział, on w końcu tam był. W polskim himalaizmie też był jakiś znany operator (ale jaki?), który filmy kręcił, niełatwy to kawałek chleba. Co innego chleba i wina;) Choć nie samym... człowiek żyje. Stąd fajnie jak pojawiają się na SW takie offowe wstawki. Przynajmniej mi tak się zdaje, bo puryści mogą być/odejść rozczarowani. Chcieliby może dokładniejszą analizę Dom Perignon 2002;) wino10775#24842