sstar&let (2009-04-21) Ocena: 5 Niestety niewiele wniosło ono nowego w porównaniu z Rosso z 2001. Też nieciekawie pachnące, też lekkie, choć miało nieco więcej treści. Do wypicia, szczególnie z jedzeniem, ale bez zachwytu. Ciężko uwierzyć, że to w ogóle Brunello. Wpisuję polskiego importera choć Morellino (miło i pouczająco było jak zawsze degustować w Twoim towarzystwie:-) przywiózł je na urodziny sstarwines z samej Toskanii. PS. A jak notkę odnajdę to się bardziej wytłumaczę:-) @La Passion du Vin
sstar&let (2009-04-22) Przypomnisz tę ideę? A co do klasyczności roczników to niestety czasem jest to jednak po prostu eufemizm na słabszy rocznik w którym z dojrzałością winogron był większy kłopot. Oczywiście w porównaniu z upieczonymi winami z upalnego rocznika wiele win może być lepszych, ale już gdy w jakimś roczniku wszystko ułoży się jak ulał i harmonia gra, to jednak owoc wtedy ma lepszą jakość i wino też można z niego lepsze wyrzeźbić... Nie twierdzę jednak, że nie ma niezłych win w latach 2001 i 2004, ale dziwne by było, gdyby ktoś nie poradził sobie z dobrym owocem i w lepszych latach 2000 i 2005 zrobił słabsze wina... wino3908#5463
gp (2009-04-22) Hę?
2001 i 2004 to roczniki fantastyczne dla Brunello i interioru toskańskiego. 1998 to dla wielu producentów, którzy często sobie nie poradzili z okrzyczanym 1997 (co teraz dopiero degustacje pokazują!), rocznik udanych win. 1998 ładnie się rozwija aromatycznie w butelce i tam gdzie nie przesadzono z nowym dębem wydaje się być w optymalnej formie do picia teraz. Nieco podobne historie dzieją się z piemonckim 1996 czy 1997 versus 1998. Zaryzykuję dość odważne twierdzenie: 1997 to rocznik w którym zbyt wielu producentów zebrało grona za późno i ratowało równowagę dokwaszaniem i dość długą zimną maceracją. Wina za młodu widowiskowe, poza nielicznymi, nie pokazują oczekiwanej ewolucji w butelce. Biorę pod uwagę, że część z nich "otworzy" się za 10 może 20 lat... choć mam uzasadnione obawy, zwłaszcza w wypadku mocno barikowych Brunello. Sangiovese ma zbyt chudą budowę. W najlepszych wydaniach to taki Alberto Junatorena o twardym i silnym kręgosłupie zbudowanym z wysokiej kwasowości. Tak zwany "żyła". Dać mu sterydy i siłownię zaordynować a zgaśnie w połowie dystansu z zadyszką, jako obtłuszczony, podtatusiały kapciuch.
A dobre Sangiovese wygląda tak
jak na tym zdjęciu: wino3908#5469
gp (2009-04-22) Dodam, że tak wygląda dobre Sangiovese z dobrego rocznika po przebiegnięciu całego dystansu 10 czy 20 lat. Bez zadyszki i z uśmiechem. wino3908#5470
sstar&let (2009-04-22) Sorry Giorgio, ale to nie ja zmieniłem temat tylko Wein-r, który wyraźnie pisał o klasyczności (chodzi o styl) roczników 2001 i 2004 ... ale w Bordeaux! wino3908#5475
wein-r (2009-04-22) Wspomnianej idei nie trzeba przypominać. Jest ciągle żywa i ani myśli paść w tył :-). Chodzi o nie/winne skojarzenie z łapką na szczycie piramidy, która zdecydowanie wyznacza kierunek - gwiazdę czerwoną... ;-) To z rysunku na etykietce... wino3908#5489
wein-r (2009-04-22) Takie właśnie "żylaste" było dziś próbowane (na Gambero Rosso) brunello 2004 Biondi - Santi "Greppo". Sam nie podejmę się oceny. Trochę sobie poukładam i ew. dodam coś do czyjegoś wpisu. Ta tanina, wysoka kwasowość, pozorna chudość, gotująca się lawa pod jeszcze twardą skorupą czekająca na moment właściwy do erupcji... Tak sobie dziś myślałem. Czy to cnotliwe dziecię co grzeszne ma zamiary?! wino3908#5490
sstar&let (2009-04-23) Możesz się nie doczekać... a może być też tak, że ktoś doczeka się za Ciebie;-) Bądź pierwszy, choć raz! A jak nie zrobiłeś fotki (zabiję!!!) to wykorzystaj tego prężnego sportowca;-) wino3908#5499
wein-r (2009-04-23) Ja się tam Biondi - Santi nie tykam. Mówiłem... Zrobiłem to tylko raz, wczoraj i to z dzieckiem jeszcze :-(. No sorry... Wyszło jak wyszło, ale tak jest właśnie. Poza tym sportowców nie wykorzystuje, a juź na pewno nie prężnych ;-). W ogóle ze sportem (na szczęście) nie mam nic wspólnego, więc ścigać się nie będę ;-). Inna sprawa Sassicaia! Ale teraz nie mam czasu - więc też mogę nie zdążyć ;-). wino3908#5502
honey (2009-04-25) A co Panowie sugerowaliby w sprawie Col d'Orcia Brunello 2003? Warto trzymać jeszcze? wino3908#5618
sstar&let (2009-04-26) Tu piszą, że jego konsumpcja winna nastąpić między 2008, a 2012 rokiem i skłonny jestem temu przyklasnąć. Rocznik to był upalny, sporo win ugotowanych, więc nie oczekiwałbym trzęsienia ziemi i otworzył je w dowolnym momencie... choćby dziś;-) wino3908#5678
honey (2009-04-27) Takie praktyczne wskazówki lubię najbardziej! ;) wino3908#5713
deo (2009-04-28) O Col d'Orcia 2003 pewien Robert, co ma swoją stronę w internecie, pisze, zeby je wypić pomiędzy 2008 a 2015, a obecny stan ocenia jako wczesną fazę dojrzałości. wino3908#5737
sstar&let (2009-04-28) Robert ma zawsze rację;-) A ile punktów daje na tej swojej stronie? Co pisze o tym winie? wino3908#5742
monty (2009-04-29) W ciągu roku. Za dwa-trzy (a tym bardziej za 6 - 2015!?) zostanie Ci tylko ugotowany owoc i przykra pustka w ustach oraz alkohol. W 2003 roku padało ostatni raz chyba w kwietniu, a potem tylko upały. W lipcu i sierpniu ponad 40 stopni! wino3908#5795