Pocztówka z Toskanii 2008 Toscana Włochy Alk: % Kolor: Nr 7394 www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami
marzena_84 (2009-08-18) Ocena: 0 Widok na Pienze i Montepulciano! Przy dobrym kieliszku Brunello...
ducale (2009-09-07) Ja trafiłem kiedyś na 2 pierwsze tygodnie sierpnia, koszmar najgorsze wakacje chyba jakie miałem, drogo a poza tym brak miejsc na eurocampie w Grosseto i na całym wybrzeżu sami Włosi z rodzinami/czyt. ojciec, matka z dziećmi, wujek, ciotka, szwagier, kuzyni i ich dzieci../. Jednego dnia wybralismy się jakimiś bocznymi nie turystycznymi drogami i była... ulga, za którą pewnie MM zawsze tęskni :) wino7394#9298
sstar&let (2009-09-08) Moja Toskania jest z natury (mojej, awanturniczej;) nieco odmienna. Więc przede wszystkim to Alpi Apuane, takie Dolomity w środku nieco sennych Apeninów. Spotkałem się tam z serdecznością włoskich grotołazów, też przyjezdnych zresztą,
którzy zaoferowali mi nocleg w Vagli di Sopra (Lago di Vagli to takie jeziorko, zbiornik wodny z którego raz na 10 lat spuszczana jest woda i odsłania się zatopione miasteczko, jak Atlantyda) w zaprzyjaźnionym lokalu, na poddaszu za umowną cenę 2E.
Wieczorem zaś ruszyliśmy do jakiegoś zagubionego w górach knajpy i tak z samotnej wyprawy (był kwiecień, sporo śniegU) znalazłem się wśród włoskich przyjaciół.. Opodal Viareggio nadmorska miejscowość. Karnawał raz w roku, kicz, że aż miło. Trochę dalej na północ opodal
Pisy przepiękny rezerwat przyrody San Rossore (opodal wyścigi konne): nadmorskie lasy, wydmy, głusza... tylko dziki i sarny przebiegają trakt. Wyścigi konne opodal. Dalej Massa Maritima, czy coś w tym stylu, miasteczko jak z westernu. Opuszczone, po ulicach hula wiatr. W Sienie też byłem. Rano było nieźle, sprzątaczka wydała się przyjazna, wpuściła do katedry, darmowo. Później stało się tłoczno, z wieży wypatrzyłem zamek. Swym rączym rumakiem (przepiękny biało czerwony rower, wypożyczony od miasta Pisa) ruszyłem w jego kierunku. Gorzej było z powrotem, bo pod górkę.
Nadal nie wiem co to za zamek, nie wpuścili, pies groźnie szczekał. W końcu Cortona z jej zamkiem na zboczu, amerykańskim snem o potędze. Dla mnie dwa oswojone miejsca na głównym rynku. Signor Molessini, który ma sklep z winem i świetnie mówi po angielsku (Amerykanki go uczyły, przy tanim spumante). Kiedyś Brunello można było tam kupić za ok. 30 do 40Euro, spróbować teź sporo. No i knajpa po drugiej stronie placu, naprzeciw kościoła, gdzie biesiadowaliśmy nie raz. Z narzutami na wino rzędu 10/20procent. Miły człowiek, porzuconym
winem od Caprai poczęstował. Krzywą wieżę w Pisie też pamiętam, to tam musiałem lawirować moim narodowym rowerem między tłumem Japończyków. A wino? Z wyboru Nobile di Montepulciano. Tak w pół drogi między masami Chianti, a renomowanym i drogim Brunello, do którego mnie Giorgio stara się przekonać. Rosso od Dei czy Poliziano ciągle lubię. Skrzynka Nobile od Fattorii del Cerro (duży koncern Saiagricola ma ją we władaniu) poleciała sama do domu:) I niech mi nikt nie mówi, że 1997 nie mógł sie udać. A w Pisie każdy wie,
że nie ma co się w górę rozglądać... lepiej się w jakąś klapkę na komary zaopatrzyć;) wino7394#9308
peyotl (2009-09-15) Hmm... się uwziął rurale na tego nieszczęsnego Mate (a tak na marginesie: "Dom nad rozlewiskiem" się przeczytało, tak? Brawo :-)) Byłem tam u nich, dom stoi - przez nich odrestaurowany; winorośle przez nich posadzone rosną, wino przez nich zrobione fermentuje. Naprawdę kawał cięzkiej pracy. I jest arkadyjsko, abstra-hując od poziomu literackiego książki. wino7394#9521
peyotl (2009-09-15) wino7394#9522
peyotl (2009-09-15) wino7394#9523
peyotl (2009-09-15) Kościół, zdesakralizowany, kupił sobie Gaja. To nie jest jeszcze "Moja Toskania". Tak mnie tylko poniosło w temacie Mate, Zarząd Lasu wybaczy... wino7394#9524
sstar&let (2009-09-15) Czy ta winnica to jest Ca Marcanda? Chyba nie bo to nie wygląda na Guyota? Może cordone sperronato? A tak w ogóle to ładne te zdjęcia. Ciepłe kolory i od razu na sercu jakby też cieplej się robi. wino7394#9525
peyotl (2009-09-15) To jest winnica państwa Mate, w Santa Restituta pod Montalcino. wino7394#9536
peyotl (2009-09-15) Te fioletowe kulki na krzakach, to Merlot akurat. Słynny (ehm, rurale) ich Syrah (wino Banditone, 39 eur w posiadłości, 68 eur w PL) rośnie 100 metrów wyżej, nie poszliśmy na tę wspinaczkę. wino7394#9537
peyotl (2009-09-15) Ważna informacja: Casanova di Neri odwiedziliśmy i degustowaliśmy dzięki pomocy naszego człowieka w Montalcino, czyli Marzeny_84. W tym miejscu pięknie dziekujemy! wino7394#9538
peyotl (2009-09-16) No więc Ca Marcanda znajduje się w Bolgheri/Maremmie. Natomiast Gaja sąsiaduje z Mate w Montalcino (pomógł im w założeniu winnicy), tamtejsza jego posiadłość nazywa się Pieve Santa Restituta Estate, a jego autorstwa tekst o filozofii Brunello można poczytać tutaj wino7394#9539
peyotl (2009-09-28) Za pozwoleństwem Administracji Lasu, oby żyła wiecznie, zamieszczam linkę do
zdjęć z Toskanii
Uwaga - jedyny sensowny sposob oglądania:
wybrać slideshow, potem full screen (prawy dolny róg), następnie dać pauzę i przesuwać zdjęcia strzałkami na klawiaturze.
wino7394#10006
sstar&let (2009-09-28) Dołożę może tu odnośnik do wizyty Sfursata w winnicy, piwnicy i domu (niepotrzebne skreślić;) Giorgia Meletti Cavallari, gościa z Bolgheri. wino7394#10011
peyotl (2009-09-29) Toskania wciąż we mnie jest, więc na tej fali wróciłem do tekstu rurale na Winomanii. Dodam na marginesie, że pisanie rurale bardzo lubię - taką poetykę, takie operowanie słowem, skojarzenia, humor nieco przekąśliwy... I myślę, że - z braku oryginalniejszego porównania - można by z tego w przyszłości spokojnie złożyć książkę z gatunku "Kronik wina".
A teraz cytat:
"Toskania to nie jest kraina powszechnej szczęśliwości. Często jest zepsuta całą tą aurą wykreowaną wokół niej i pada jej ofiarą. Bywa bardzo droga, rozbestwiona, butna. Zadeptana, odarta z tajemnicy, oddana w pacht tłumowi, który odbiera jej autentyzm. W sumie smutna, a czasem nawet ponura."
Nie jestem (a może jestem, tylko nie wiem?) raczej egzaltowany, mam raczej opinię malkontenta. A jednak - byliśmy chyba w innych Toskaniach. Ani mnie, ani trójce moich towarzyszy wyprawy nie przychodzi na pamięć ani jedno wrażenie, które można by skojarzyć z użytymi przez rurale przymiotnikami. A kiedy jednym zdaniem podsumowuję dla przyjaciół ten pobyt, brzmi ono tak: "Same dobre wrażenia; ani jednego złego". Oczywiście, żadnego miejsca nie zgłębi się w tydzień, ale ogólnego ducha, energię, wibrację, można poczuć już po kilku godzinach (doświadczyłem tego w Indiach, w Sztokholmie, na Białorusi, wszędzie) - tylko trzeba dobrze wystawić antenki. Chyba wystawiliśmy je z rurale w innych kierunkach - ale to nawet dobrze, bo fermentuje, a my winomaniacy lubim fermentację... wino7394#10029