Może komuś pomogę. Może nie. Kupowałem wino w Izraelu. Miejscu, w którym trudno zachować obojętność.
Najpierw trzeba sobie zdać sprawę, że to państwo dysponuje jednym z najbardziej nowoczesnych ustrojów gospodarczych na świecie. Abstrahując od dywagacji światopoglądowych, prawda jest taka że centrum handlowe, supermarket czy dobrze zaopatrzony sklep spożywczy nie są tam dobrem wyższego rzędu, ale normą. Również w kontekście wina.
Tego ostatniego jest w tym kraju mnóstwo i jest niemal wszędzie. W supermarketach przeważają proste etykiety od największych lokalnych producentów tj. Galil, Carmel, Tishbi, Binyamina czy Golan Heights (właściciel popularnych marek m.in. Yarden czy Gamla). Ponieważ wszyscy robią wszystko mamy doczynienia z czerwonym, białym, różem, słodkim i z musem. Ceny butelek w sieciach handlowych wahają się w granicach 20-50 szekli (1 szekel to ok. 0,8 zł). Poza Gato Negro (w wersji ultrakoszernej), nie widziałem nic spoza Izraela. Trzeba zapomnieć o winach z Libanu. Oczywiście jest w tym sporo hipokryzji, bo w trakcie szabasu połowa Tel Awiwu wali drzwiami i oknami do knajpy położonej niedaleko Jerozolimy w miejscowości Abu Gosh o prostej nazwie... Lebanese Restaurant:) No, ale ten kraj, sprzecznościami, które zostały zapisane w jego DNA mógłby obdzielić niezły kawał świata.
Nieco inaczej sytuacja ma się w garmażach w nieco zamożniejszych częściach miast. Tam pojawia się już średnia i wysoka półka z winami izraelskimi oraz wybór wśród poważnych etykiet zagranicznych np. chablis od Fevre'a. W jednym z takich sklepów bodaj w dzielnicy Migdalei Ne'eman w Tel Awiwie, w lodówce widziałem nawet flaszkę Petrusa. Leżał tam między słojem z hummusem i miską z pastą z bakłażanów. Nie wiem czy to był żart czy nie. Nie podejmowałem dyskusji, bo tam większość ludzi jest śmiertelnie poważnych.
Są wreszcie sklepy specjalistyczne i tam można zacząć wyrabiać się „dramatycznie”. W Tel Awiwie polecam sklep Wine Route (Derech Hayayin) przy Hahashmonaim 93 niedaleko Cinemateque. Mnóstwo flaszek w każdym przedziale cenowym, flagowe etykiety od największych producentów, no i bogata oferta winnic butikowych i garażystów. Poza tym oliwy, spirytualia, literatura. I miła kompetentna obsługa. To też istotne. Zawsze w sklepie są otwarte butelki, co tylko potęguje dobrą aurę tego miejsca. Chociaż bogato to jednak skromnie. To nie często się zdarza. Niemalże obok, przy ulicy Karlibach 25, inny sklep Wine & More. Tu bardziej snobistycznie, drożej, choć oferta wydaje się jednak uboższa. Sprzedawcy wolą rozmawiać o piłce nożnej niż o winie. Przyznam, że ja też czasem tak wolę. Oba sklepy to zdaje się części jakiś większych sieci, ale głowy nie dam. W Jerozolimie, też znalazłem fajny sklep niedaleko Starego Miasta. Avi Ben przy ulicy Rivlin. Tych sklepów też jest kilka. Wybór naprawdę szeroki. Wracając do cen. Średnia półka w sklepie specjalistycznym to już wydatek rzędu 60-120 szekli za butelkę. Jednak za te pieniądze można kupić niemal wszystko. Highendowych etykiet jest stosunkowo niewiele i tylko kilku udaje się dotrzeć do granicy 200 szekli czy nawet ją przekroczyć. Do nich zaliczają się m.in. wina z chyba najbardziej okrzyczanej i modnej winnicy Margalit.
Polecam zakup i lekturę przewodnika po winach izraelskich autorstwa Daniela Rogova. Fajnie się to czyta z kilku powodów. Przede wszystkim to historia i współczesność izraelskiego winiarstwa w pigułce. Historia nie jest zbyt długa, a współczesność w przypadku wina nie jest specjalnie skomplikowana zatem człowiek czytaniem się nie zmęczy. Poza tym przewodnik ma również wymiar praktyczny (co w przypadku takich dzieł nie jest wcale takie oczywiste:). Jest charakterystyka roczników, lista najlepszych producentów, wschodzących gwiazd, win w kategorii best value etc. I jeszcze jedno. Rogov wydaje się być dość krytyczny wobec świata izraelskiego wina. Nie kreuje idyllicznego obrazu winiarstwa, tak jak to robi choćby austriacki Falstaff. Potrafi przyłożyć i to dość boleśnie, czasem nawet zabawnie. O jednym z win, które ocenił dramatycznie nisko, napisał że nadaje się wyłącznie na koszer dla nowojorskiej diaspory (trzeba przy tym pamiętać że to czy wino jest koszer czy nie, nie ma praktycznie żadnego wpływu na jego zapach i smak).
Sam o winach Izraela nie potrafię powiedzieć zbyt wiele. Nie piłem ich dużo, bo najnormalniej w świecie nie miałem na to czasu. Kawiarniane stoliki w Tel Awiwie, rozmodlona Jerozolima i proletariacka Hajfa, to wciąga bez reszty. Jednak wracając do win, to tak jak napisał Marek Bieńczyk w WE „materia” w Izraelu jest bez wątpienia nowoświatowa, zatem wiele win cierpi. Dużo słońca, dużo cukru, dużo alkoholu, z kwasem są kłopoty, często brakuje głębi etc. Jednak nie zawsze tak jest i to jest w tym wszystkim pocieszające. Poza tym tam wciąż sporo się dzieje. Jednym producentom bliższe są idee swobody moderny, inni przywiązani są kurczowo do europejskiej myśli o terroir. Podejmują też różne eksperymenty. Izrael to już nie tylko bordoskie blendy, chardonnay i sauvignon blanc. To także nebbiolo, sangiovese, pinot noir, tempranillo, barbera, viognier i co tam tylko człowiek sobie zamarzy. Cały czas mieszają.
Na koniec muszę powiedzieć jedno. To nie jest normalne miejsce. Ma się nieodparte wrażenie jakby ktoś albo coś nieustannie szarpało człowieka za rękaw. Ludzie albo idee. Nie dają spokoju. Nawet kiedy nad Jerozolimą zachodzi słońce. Wtedy dopiero trzeba wstać.
Comments
Mam wrażenie, jakbym był...
Mam wrażenie, jakbym był w innym niż Rurale kraju. Przynajmniej winiarsko. Ale nie byłem na wybrzeżu Morza Śródziemnego, czyli, jak sądzę, w najlepiej rozwiniętej gospodarczo i najbardziej zamożnej części Izraela. Tam, gdzie byłem, w sklepach przeważały wina z Europy - dużo Hiszpanii, trochę mniej Francji i Włoch. Win izraelskich mało i cholernie drogie. Za pijalną butelkę trzeba zapłacić powyżej 50 zł. Chyba sporo, jak na kraj winiarski? Za to nikt mnie nie szarpał za rękaw, coś za coś Z tych kilku win, które próbowałem, żadne nie było warte swojej ceny. Najlepsze, co mi się trafiło, to Cabernet z pojedynczej winnicy robiony przez Golan pod etykietą Yarden. Spora koncentracja i złożoność, dużo beczki - niestety nie wiem jak użytej. Może ekstrawagancko? Wino robi wrażenie, ale za tą cenę - ponad 150 zł - mam lepsze pomysły. Syrah Yarden przyjemny, kulturalnie zrobiony, ale znowu - za 80 zł (to najtaniej, promocja przy zakupie 2 butelek - a u nas w LPdP 200 zł, zgroza) da się kupić zdecydowanie lepsze wino. W ogóle win izraelskich mam jakoś dosyć, ciekawość zaspokoiłem i nie sądzę, żeby te kilka butelek, które przywiozłem, zmieniło moją opinię.
Ja wiedziałem, że tak będzie
Podobne wrażenie miałeś Deo po wizycie w Paryżu. Barbarzyńca w ogrodzie... nie tylko Francji Kupując wina przy głównych turystycznych szlakach można dojść do nieco mylnych wniosków, fałszywych uogólnień. Jednak jak sam zauważyłeś nieco inne wina piłeś. Yarden to nie jest np. taki Margalit Trzeba, a raczej można, jednak zarówno we Francji, jak i zgaduję, że Izraelu, a na pewno w Grecji, trochę poszukać winnych miejsc, dobrych, specjalistycznych sklepów, Wina Europy poczytać Wnioski mogą być diametralnie różne. To nie są Włochy czy Austria, gdzie w sumie gdziekolwiek i zawsze coś fajnego można ustrzelić.
ścieżki
Masz rację, coś w tym jest. Chodząc po ścieżkach wydeptanych przez turystów nie ma co liczyć na wino w dużym wyborze i dobrych cenach. Takich miejsc trzeba specjalnie szukać. Ja byłem przekonany, że jeśli człowiek jest w Paryżu, to musi trafić na kilka świetnych sklepów z winem w ciągu godzinnego spaceru dowolną trasą. Tak nie jest, Paryż to nie Bordeaux. W Izraelu byłem raczej w miejscach, gdzie sprzedaje się kiczowate pamiątki, fiolki z wodą z Jordanu, krzyżyki z drzewa oliwnego itp. A przecież w Polsce, gdybym chciał kupić wino, nie szukałbym go pod Jasną Górą ani w Licheniu . Niemniej nadal uważam, że wino w Izraelu jest cholernie drogie i że ten kraj nie przypomina w żaden sposób europejskich krajów winiarskich, gdzie nie ma praktycznie żadnych problemów, żeby kupić pijalne wino w granicach 3 euro. Chyba że znowu nie trafiłem tam, gdzie trzeba.
Izraelu drogi
Tam jest (w Izraelu) po prostu drogo, co widzimy także po cenach win izraelskich w Polsce. Wracając do tematu to Rurale odpisał Ci w tym oto wątku dla daltonistów:
rurale (2011-02-02)
Starałem się unikać win od dużych producentów. Na początku kupiłem w supermarkecie butelkę Galil (ma to u nas Likus w jakiejś absurdalnej cenie) i uznałem że starczy. Znajdę fotkę i opiszę. Sklep w Tel Avivie (Wine Route) polecił mi pewnien lokales, a do Ben Avi w Jerozolimie trafiłem przez przypadek. I tam, jak napisałem, wybór win jest bardzo duży pod każdym względem (również cenowym). Nie wiem, gdzie byłeś Deo i gdzie kupowałeś wino. W supermarketach flaszek jest sporo, ale niestety niezbyt ciekawych. Nie wiem, gdzie dalej będzie toczyła się ta dyskusja
Margalit i Clos de Gat
Butikowo i dobrze. O wytwórni Margalit http://www.sstarwines.pl/wino10528 i o Clos de Gat http://www.sstarwines.pl/wino10165.
Daniel Rogov
Rogov prowadził kiedyś stronę http://www.stratsplace.com, ale jak widać się zwinęła, gdzie teraz jej szukać?
Na pewno zaś moderuje forum u loversów.
A jak piszą na stronie Wines Israel Rogov w swoim przewodniku ogłosił ranking producentów wina w Izraelu:
1. Golan Heights (Katzrin, Yarden, Gamla)
2. Yatir – owned by Carmel
3. Margalit
4. Castel
5. Clos de Gat
6. Flam
7. Chateau Golan
8. Pelter
9. Carmel (Limited Edition, Single Vineyard, Appelation)
10. Galil Mountain – owned by Golan Heights
Co sądzicie o kolejności?
Wina izraelskie na SstarWines
Są zebrane pod tym linkiem: wina z Izreala na SstarWines.
Pierwsze z tej listy to cywilizowana mieszanka bordoska od Amphorae (dziwi mnie jego nieobecność tego producenta na liście Rogova). Wino chyba było (ale się zmyło) w ofercie Dekanter.pl. Obecnie Dekanter ma jedynie Take Two od Sea Horse Winery za 99PLN, o której tak oto piszą: Zeev Dunie założył swa butikową winiarnię w 2000 roku na Wzgórzach Jerozolimskich, po sprzedaniu swoich udziałów w winiarni Agur, gdzie stworzył swoje pierwsze wino: Elul (nazwa pochodzi od ostatniego miesiąca kalendarza hebrajskiego). Teraz w swoich winnicach uprawia szczepy Shiraz i Zinfandel, oraz Cabernet Sauvignon z Górnej Galilei. Aktualnie planuje powiększyć swoje winnice i włączyć do swojego repertuaru szczepy Mourvedre i Grenache. W 2001 roku produkcja wyniosła 1800 butelek, a obecnie wynosi między 10-14 tysięcy butelek, w zależności od jakości plonów w danym roczniku. Na szczepie Cabernet Sauvignon bazują jego dwa wielkie wina: Elul i Fellini. Zinfandel jest "głównym udziałowcem" sukcesów win o nazwie: Lennon i Take Two. Shiraz natomiast przewodzi w winach : Camus i Antoine. A w wybranych rocznikach Dunie produkuje wino o nazwie Munch, gdzie jedynym składnikiem są grona Petit Syrah. W 2006 roku rozpoczął pierwsze zbiory szczepów: Primitivo oraz Petit Verdot. A na 2007 rok przewiduje wyprodukowanie swojego pierwszego wina białego. Średnio cielisty z delikatnymi taninami kupaż na który składają się Zinfandel (85%), Petite Sirah (10%) i Carignan (5%). Starzony przez 12 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego daje dojrzałe i krągłe wino. Z delikatną pieprzową nutą podkreślającą soczysty owoc maliny, śliwki, czarnej jagody i odrobiną mineralności. alk.14%. Szkoda, że nie mają win Lennon, Camus i Antoine, chyba bym się skusił, bo nazwy ładne.
Kolejny importer win izraelskich to Oktan Energy. Wina od Barkana gładkie, mogą więc się na bankietach podobać, choć dla mnie brak nieco charakteru, tanio. Mają też innych producentów spoza listy Rogova.
Yarden i Golan Heights Winery
Wydaje się, że wina z Yardena w Pl mają w łódzkim Pinot.pl, ale na pewno nie mają wyłączności. Czy Yarden ma związek z Golan Heights Winery? Na SstarWines są dwa wina z Golan Heights Winery: właśnie Yarden i tajemnicze G (dobra nazwa, warto szukać, tym bardziej, że to Moscato, ale bez bąbelków, ja kupiłem w Paryżu w MonoPrix).
Yatir i Carmel na Wina.pl
Wino od Yatira ma w swej ofercie Wina.pl. Mianowicie Merlot Yatir Forest z 2005 za hoho 269PLN. Piszą tam też, że cytuję: Yatir Forest to największy posadzony przez człowieka las w Izraelu, położony na południowych wzgórzach judejskich. Yatir to również wytwórnia win założona w 2000 r. w Tel Arad. Sauvignon mają taniej bo tylko za 84PLN. No i dużo win karmelowych, czyli od Carmela;)
Wina izraelskie
Yatir to flagowe wino Carmel:) Importerem jest Winkolekcja i u nich ten sam rocznik Forest kosztuje 249 zł. To podobno najlepsze wino Izraela. Historia handlu tymi butelkami w Polsce wzięła ponoć się stąd, że Indykpol (do którego należy ta spółka importerska) dostał kiedyś zamiast kasy, barter w postaci sporej ilości win z Carmel Winery. Nie bardzo wiedzieli co z tym zrobić to zaczęli tym handlować:)
Co do Amphorae, to tam kilka lat temu doszło do zmiany właściciela, a winemaker Gil Shatzberg, powiedział do widzenia, cześć (poszedł do Recanati). To pierwsze wydarzenie spowodowało wzrost cen, a to drugie spadek jakości. Polski importer uznał zatem wina z Amphorae za „niesprzedawalne”, a w sklepie w Tel Awiwie, kiedy chciałem kupić butelkę Viognier od tego producenta, szczerze mi to odradzono. Zatem coś musi pewnie być na rzeczy.
A propos Sea Horse (które nie bierze udziału w wyścigu ilościowym i wciąż produkuje ok. 15 tys. butelek rocznie) i wina Munch. Nie wiem co się z człowiekiem po nim dzieje, mam nadzieję, że nie to co z bohaterem pewnego znanego obrazu:)
Recanati i Amphorae
Szkoda Amphorae:( Mi smakowało. Nowoczesność w domu i zagrodzie, z kulturą i bez szaleństw.
A co do Recanati to szardonej od nich bardzo smaczny, beczkowy, ale bez barbarzyństwa, wytrawny. Chyba dzięki Gilowi Shatzerbergowi będzie jeszcze lepiej.