VI Wystawa Win Hiszpańskich w Polsce, 17 czerwca 2010
Reduta Banku Polskiego... Ta powstańcza twierdza robi wrażenie, mądrze zachowana częściowo w ruinie.
I co ciekawe, echo powstania, które się słyszy tam wyraźnie, nie kłóciło się z tą imprezą– dawny heroizm i dzisiejszy hedonizm w równowadze, splecione w jakąś kolejną prawdę o życiu...
Na początek ciekawa prezentacja, komentowana przez pana Pancho Campo, hiszpańskiego Master of Wine, klarownie, prostym (lecz nie prostackim) językiem, edukacja w lekkim stylu, w sam raz dla pomarańczowegodzioba. Trochę nazw szczepów, które słyszałem po raz pierwszy: Treixadura, Godello, Juan Garcia, Prieto Picudo, Callet, Listan Negro, Cayetana, Eva, Albilla, Carrasquin, Malvar, Hondarribi Beltra, Lado (przepraszam z góry za pomyłki w pisowni). Listan Negro to ponoć pierwszy szczep jaki dotarł do Nowego Świata, zawieziony tam przez Kolumba. I nowe dla mnie apelacje: Ribeira Sacra, Ribeiro, Valdeorras, Ribera del Jucar.
Spróbowaliśmy 12 win, z których kilka jakoś tam zanotowałem – jakoś tam, bo tempo narracji bynajmniej niekontemplacyjne było...Niestety nie wiem, które są dostępne w PL.
- Miudiño 2009, białe joven, z Albariño – lekkie i bez głębi, co nie przeszkadzało bo takie być miało; kwiatowo-krzemienny nos, wysoki kwas, cień razowca, poskładane na 5. (Rectotral do Umia, Rias Baixas DO)
- A Coroa 2009, białe, joven zrobione z Godello, dość aromatyczne, owocowe, z sugestią rieslingowej nafty i nutami grzankowymi, pikantne. (Adega A Coroa, Valdeorras DO)
- Cuatro Rayas Centenary Vineyards 2009, świeże, żwawe Verdejo ze stuletnich krzewów, z dominantą limonkową i podbudową drożdżową. (Bodega Cuatro Rayas, Rueda DO)
- Viña Mein 2008, biała crianza poskładana z siedmiu szczepów: Treixadura, Godello, Albariño, Loureira, Torrontes, Albilla, Lado, wychodzi po 2 euro za szczep (w Hiszpanii 14euro). Czuć pół roku beczki, czuć goryczkę i migdały; bez większego wrażenia. (Asociacion Ribeiros Do Avia, Ribeiro DO)
- Inurrieta Mediodia 2009, różowe joven z Garnachy i Merlota, piękny głęboki kolor, w ustach kwaskowe cukierki z truskawką w tle, smaczniutkie i niedrogie (w Hiszpanii – 5,5 euro). (Bodega Inurrieta, Navarra DO)
- Frontaura Crianza 2005, Tinta de Toro (Tempranillo), żwawe owocowe wino o nieco suchych taninach i posmaku przysmażonych owoców, bardzo pijalne, lecz cena nieco zaporowa (16E). Flagowy okręt tej wytwórni, czyli Aponte już
wprawił mnie w histerię tutaj. (Marques de Valdecasa, Toro DO)
- Torremilanos Crianza 2006, Tinta Fina (Tempranillo), wino do jedzenia, mocno taninowe, choć owoc daje radę. (Bodegas Peñalba Lopez, Ribera del Duero DO)
- Rectoral de Amandi 2009, joven z Mencii, nie bardzo zgodnie z tym, co czytam o szczepie, bo lekkie, z owocem w postaci wiśniowego soku, potoczyste, do picia bez refleksji, sympatyczne. (Vinos y Bodegas Gallegas, Ribeira Sacra DO)
- Salanques Crianza 2006, Garnacha/Cariñena/Syrah/Merlot/Cabernet Sauvignon, co z tego, że Priorat, jak za dużo beczki i alkoholu (15%) – i generalnie, zdecydowanie przemawiają do mnie bardziej wina z rdzennych miejscowych szczepów niż takie składanki – podobną historię przeżywam zresztą z Portugalią.
No i to by było na tyle. Pozostałe migawki z wystawy można obejrzeć tutaj. Potem się przeszło do wielkiej sali Reduty, gdzie natłok win konkurował ostro z innymi wrażeniami zysłowymi, bo podczas degustacji win z południowych krajów uroda kobiet zazwyczaj jest spektakularna...
Gdybym miał podsumować krótko i po wojskowemu: choć Hiszpania za górami, sercu memu jest bliska, bo sam łatwo
wpadam w egzaltację, a słowem – kluczem do hiszpańskich win jest słowo: emocja.