- Co robisz w sobotę? – zapytała sąsiadka z góry, która czasem patrzy na świat jak przez mgłę. Trudno się temu oprzeć. Tej mgle.
- Może byśmy…- dodała i zawiesiła głos. Takie pauzy, doprowadzają mnie do szału.
- Do Poznania jadę. – nie dałem się, twardy byłem.
- A po co? – mgły było coraz mniej, niepokoju więcej.
- Na kolację. – zakryłem twarz kieliszkiem, w którym pływało kiepskie sangiovese. – Ależ z Ciebie snob. – wyszła i długo jej nie było. Została tylko pogarda.
Warszawa
Miasto jak kawałek zmiętego papieru. Wyrzucone do kosza. Niepotrzebne. W niedzielne popołudnia zostają tylko puste ulice. Wtedy najlepiej szukać czegoś w przemijaniu, czerpać z niego garściami. Uczyć się ale czego? Przepycham się przez tłum na peronie. Nie przepraszam. Wsiadam i jadę. Jest południe.
Łowicz 12.53
Rozglądam sie wokół. Niektóre twarze są takie niezwykłe. Są wśród nas. Nie wiem skąd się biorą. Są takie promienne, jasne. Słońce odbija się w ich oczach. Patrzą odważnie. Nie trzeba ich szukać. Są.
Kutno 13.30
To było wtedy, gdy wszystko wydawało się możliwe. Byliśmy tacy młodzi, niewinni, jak niezapisane kartki. Każda decyzja była słuszna. Mogliśmy zostać kim tylko chcemy. Każde marzenie było w zasięgu ręki. Złodziej, playboy, kierowca autobusu. Filozof, muzyk, rzeźbiarz. Bankowiec, gwiazdor, podróżnik. Architekci przyszłego świata. Mogliśmy nimi być. Każdym z nich. Teraz jest inaczej. Czasem ciężko. Wybrane przez nas role dla niektórych stały się niewygodne, za duże, za małe, źle wymierzone. Uwierają jak kamień w bucie. Nikt jednak nie chce się do tego przyznać. Dusimy się konwenansem, narzuconymi granicami. Brakuje nam przestrzeni, tej przestrzeni sprzed lat. Gór, morza, zapachu powietrza. Wiatru na twarzy. Został mi jeszcze kawałek gorzkiej czekolady. Patrzę na zegarek. Wiem. Wiem o tym od dawna. Spóźniłem się.
Koło 13.59
A co by się stało gdybym musiał się zmienić. Zrobić inwentaryzację tego kim jestem dziś. Czy przeraziłbym się chaosu, pustki, zniekształceń. Czy zostałby we mnie tylko niepokój?
Konin 14.15
Dlaczego zawsze budzę się wtedy, kiedy zaczynają mi się śnić najlepsze sny?
Września 14.46
Zaczynam czytać list. Jest jak spowiedź. Po chwili nie widzę już zdań, wyrazów, liter. Tylko obrazy. Wracają, wyraźne.
Poznań 15.22
Dziś wieczorem będę pił wino. Jadł. Słuchał. To będzie zbiór dobrych chwil. Wytchnienia.
Comments
Ta sama trasa. Inna perspektywa. Poetą trza się urodzić. Proza.
Kutno 13.30
Tu się dosiadłem. Rurale już jechał. Mówił, że mu się burgund dobrze chłodzi.
Druga klasa. Robotniczo chłopska.
Koło 13.59
Mam tu kolegę. W kółko to samo. Korki, korki, korki... Ile tak można?
Konin 14.15
Czy nie sądzisz, że można by SstarWines jakoś poprawić? Sądzę!
Września 14.46
Duże dzieci. Niektóre pisżą już bloga. Np. o Justinie Bieberze. Fajnie.
Poznań 15.22
Jeszcze chwileczka, jeszcze momencik. Piątek z burgundem zacznie się kręcić.
Kręcić się będzie wół cały z nami. Czy wszystko szkiełko już napełniane?