Tym razem californication. Tak miało być! Wyszło jak zwykle. Zwyciężyła anarchia. Ale i tak było ciekawie. Przy okazji okazało się, że koszulki Sstarwines popularne są nie tylko w Paryżu;-) Cztery flaszki z USA okazały się w moim odczuciu mniej nowoświatowe i przeambitne, niż nowe oblicze win europejskich czy chilijskich. Często okazuje się, że te ambitniejsze wina ze Stanów są dość surowe w stylu i nijak się mają do przekonań nas Europejczyków o silikonowych wdziękach win zza oceanu. Szkoda, tylko, że do nas rzadko docierają te flaszki, a jak już dotrą to cena sprowadza nas na ziemię. Dziękując wszystkim za udany wieczór zachęcam do dokończenia tej historii...
Comments
Brave New World na Winobraniu...
...czyli wrażenia Kohei z Bzika
wein-r
O tak! Jak bym miał troszkę włosów, to po winie Ostertaga z Alzacji "afro" murowane! Ja lubię takie brzytwy...
"Alta Crux" od O. Fournier z doliny Uco w/g Winomana wadliwa (grzyb, choć do wykręcenia z kieliszka) z 2002 (!) dla mnie sup!!!
Renaissance Syrah 1999 (!!!) z Oregonu (Sierra Foothills, North Yuba) z racji rocznika (i bez podkładek!!!) bardzo mi się podobało, mimo redukcji na starcie. Kto z nas nie lubi w winie tej patyny wieku?
Miło odświeżające (łamiące masę z win czerwonych) Cava Lavit (brut nature 2004), to było coś...
I na deser Vidal 2005 Inniskillin Ice Wine. Super!!! (Sofanes stanął na wysokości zadania! Respekt Ci!).
P.S. 1) Poetą jak Rurale nigdy nie będę, więc musicie zadowolić się tym co jest
P.S. 2) Może ktoś pamięta (ma zapisane) ile %alk. miał Riesling balatoński którym zadziwił (w penym sensie Andrzej (Winoman, nie Morelino - Obu serdecznie pozdrawiam!!!)???
Wszystkim Paniom i Panom pięknie dziękuję za wspaniałe przyjęcie i dobrą zabawę (naukę). I osobno - Winersch. Ty wiesz...
Bylo dobrze, ale bardzo
Bylo dobrze, ale bardzo intensywnie. Naliczylem 18 butelek, a to duzo, dla mnie chyba za duzo. Dzieki za Cave, uratowala mnie przed zmasowanym atakiem czerwonych. Najbardziej podobaly mi sie: Riesling Ostertag, Saint Clair Vicar's Choice, Cabernet S. Ch. Ste. Michelle, swietna Ampeleia, Cabs Pine Ridge i slodki Vidal, choc sporo innych tez wspominam bardzo dobrze.
Miscellenea
Ja wiedziałem, że tak będzie! Tylko wyszliśmy i zaczęliście otwierać dobre, bo słodkie, wina:( No cóż przynajmniej starczyło dla Wszystkich, a my te wina w sumie znamy więc nieduża strata.
Co do węgrzyna to 16,5 procent alkoholu w sumie nie aż tak zauważalnego...
Pozdrawiamy serdecznie, sstar&let
Ostertag na plaży
Według mnie najlepiej wypadły wina, w których albo jest dużo przestrzeni albo dużo beczki:) Najmilej wspominam kalifornijskiego cabsa z Pine Ridge z Napa (2005), argentyńskie Alfa Crux od Fourniera (chyba 2002; tempranillo, malbec, merlot) i waszygtońskiego cabsa z Ste Michelle - Canoe Ridge Estate (2004).
Niestety w takich warunkach nikną wina wymagające, wymagające jednak jakiegoś wysiłku i czasu, do których chętnie bym wrócił jak choćby toskańska Ampeleia, czy szatenef od Jerome Busato.
Oczywiście idąc na spacer brzegiem oceanu, moim winem pierwszego wyboru, jako afroamerykanina, byłby riesling od Ostertaga (z 2007 o nazwie d'E). Kwintesencja kwasu.