Astrolabe de Cant'Alauze. Wino, które stało się moim dniem powszednim. Wino niepokojące. Z jego smaku wydobyła się cała przeszłość, jak żywa, która tkwiła we mnie, ukryta i jakby zapomniana. Zapach polnych kwiatów i jabłek, który przywołuje smaki dzieciństwa, niczym niezmącone szczęście, jak sen wariata śniony nieprzytomnie.
Astrolabe stało się moją magdalenką, która uruchomiła mechanizm "zawrócenia". W tej samej chwili, kiedy pierwszy łyk dotknął mojego podniebienia, zadrżałem czując, że dzieje się we mnie coś niezwykłego (Marcel Proust, W stronę Swanna, str. 73) To doznanie uobecniło na nowo przeszłość, przeniosło ją w teraźniejszość i pozwoliło na jej ponowne przeżywanie jako istniejącej tu i teraz. To odnalezienie szczęścia w stanie czystym.
Comments
W poszukiwanie straconego...
... Portugiesera, to chyba niezła fimowa ilustracja tego artykułu;)
Manifesto
Ja Prousta w ogóle nie tykam. Wystarczy mi znajomość tytułu jego epokowego dzieła, jego uniwersalizm i poetyckość. Musi mi wystarczyć, bo intelektualnie na jego lekturę nie byłem, nie jestem i pewnie już nigdy nie będę gotowy. Chyba, że odnajdę jednak stracony czas. A straciłem go przecież mnóstwo:) A wracając do konceptu monty'ego. Bardzo cieszę że jest i choć jednocześnie mam nadzieję, że stwines jednak nie opuści. Tym bardziej, że należy do coraz rzadszych w przestrzeni „nierealnej” (realnej pewnie również:) osób, które się nie obrażają, nie uciekają w pozę, nie są ostentacyjne etc. Patrząc na siebie, zazdroszczę mu. Dobrze że jest, bo to przecież o wiele więcej niż gdyby był.
Pozdrawiam!
No i wyszło nam, że to
No i wyszło nam, że to "święte wina" są
Święte to są Aniołki...
...Charliego;-)
Prousta nie lubię, jakoś mnie irytuje
Prousta nie lubię, jakoś mnie irytuje. Co prawda nabyłem kiedyś komplet za bezcen na jakiejś wyprzedaży, ale schowałem za ścianą książek, choćby "Alicją w krainie czarów", czy "Fahrenheitem 451". Może jak niektórzy odkładają swoje "burgundy" by dojrzewały, tak ja odłożyłem go, choć to pewnie po to, bym ja do niego dojrzał Wracając do win, to one też potrafią irytować. Jak gdzieś pisał Rurale, niekiedy one też zaczynają smakować podobnie... Tym bardziej gratuluję (i trochę zazdroszczę) znalezienia takiego wina, przynoszącego myśl o magdalenkach. Kiedyś je uwielbiałem i były rytuałem niedzielnej, porannej kawy (może trzeba by do nich wrócić? może też przywrócą cząstkę przeszłości). A to wino może by pasowało do samych magdalenek? Warto spróbować. A co do szczęścia w stanie czystym, to nie mogę się oprzeć zacytowaniu Hrabala (za felietonem z jednego z ostatnich numerów Dużego Formatu): "Wszystko, co spotykam, jest silniejsze niż ja. Muszę potem dojść do siebie, oprzytomnieć. Nie tylko ludzie tak na mnie działają, ale choćby i księżyc w pełni, nie jestem w stanie na niego spojrzeć, najpierw muszę popatrzeć w lewo, potem w prawo i dopiero wtedy, przejęty do głębi, spoglądam mu w oczy, i za chwilę przymykam powieki, tak jakby spojrzała na mnie piękna kobieta, o której wiem na pewno, że gdyby tylko mnie zagadnęła, zaraz zacząłbym mówić od rzeczy. Z trudem dochodzę potem do siebie". Czy jeszcze ktoś z nas tak potrafi?
Dalej Proustem polecę
"Kwiaty, które igrały wówczas na łące, woda, która przepływała w słońcu, cały otaczający je krajobraz dalej towarzyszy ich wspomnieniu swoją nieświadomą lub roztargnioną twarzą; i z pewnością ten kącik przyrody, ten skrawek ogrodu, uparcie oglądane wzrokiem skromnego przechodnia, marzącego dziecka (...) a przecież ten zapach głogów wabiący wzdłuż żywopłotu, gdzie niebawem zastąpi go dzika róża, odgłos kroków bez echa na ścieżce, bańkę utworzoną na wodoroście przez strumień i pękającą natychmiast - wszystko to zachwyt mój uniósł i dał temu przetrwać tyle lat, podczas gdy dokoła drogi się zatarły i pomarli ci, co je deptali, i zginęło wspomnienie tych, co je deptali". (Marcel Proust, W stronę Swanna, strona 187 i 188)
Przy okazji się pochwalę: trzy lata czytałem tę książkę, mój osobisty rekord, jestem z tego bardzo dumny;) Zresztą cała rodzina mnie dopingowała;-)
Monty.blox.pl
Zapraszam w imieniu Montiego na jego nowy blog: Monty.blox.pl! Choćby po to aby dowiedzieć się co oznacza Astrolabe!
Warto też spojrzeć na to wino oczami Rurale, którego fotkę załączyłem powyżej, a który pisze o nim tak:
To jest wino dla ultrasów, dla radykałów, dla zielonych terrorystów, jak ci z ekologicznych bojówek spod znaku 12 małp.