Leicht und trocken

Letni wieczór w Bziku Kulinarnym skłaniał ku winom lekkim, niezobowiązującym, bezrefleksyjnym nawet. W taki to nastrój wprowadził nas Gruner Veltliner. Bynajmniej nie z Wachau, gdzie daje wina dość różnorodne, częstokroć w kolorze szmaragdu bywają to butelki jednak dość poważne. Rurale przyniósł jednak flaszkę z Nowej Zelandii, rozbawiła nas do rozpuku. Niektórzy obstawiali Pinot Grigio z Włoch, inni, że to Sauvignon Blanc z Francji być może. W końcu trafiło się ślepej kurze ziarnko i bez zbytniego wąchania i mecyji strzeliłem, że to GruVe i to idąc ścieżką owocowości obecnej w tej odmianie także w Austrii. It's all texture dodałem z pewną wyniosłością odpowiadając na pytania skąd i jak tym, którzy nosa z kieliszka nie zdążyli jeszcze wyjąć. A gdzie grapefruit, a gdzie gruszka? Poszły się paść, na nowozelandzką łąkę.

DSC_0085_.jpg

Kolejne dwa wina to mój pomysł na to, aby do Degustacji Wielkich Burgundów nieco się przygotować. Wiadomo małe też może cieszyć, a rozmiar niby nie odgrywa aż takiej roli. Sięgnąłem po wino szwajcarskie, od którego oczekiwałem, że przynajmniej zaprezentuje przyzwoity niemiecki poziom oraz burgunda, o którym Bettane opowiada, że to plaisir immediat, czyli wino na dziś, z dobrego wcześnie dojrzałego, 2009 rocznika. Okazało się dokładnie odwrotnie. To Szwajcar z Neuchatel, ale nie Xamax jak w futbolu, mienił się owocowością, uwodził zalotnie lekkością, a burgund podwórkiem zalatywał, jak to w tradycji wielkiego burgunda, a smakowo poważny nad wyraz, mało owocowy, choć szeroko zakrojony z materią dość obfitą. Burgund był od Gros, których rodzina stanowi gros burgundzkiej elity: Anne z Vosne Romanee, Michel, czyli Michał, Anne-Francoise z Pommard i w końcu Bernard, co rodzinne winnice odstąpił bratu, a sam po ciotce i wuju objął posiadłości. W każdym razie obydwa wina miały tylu samo fanów, podzieliliśmy się zgodnie i po równo na dwa pokojowo nastawione póki co obozy.

DSC_0076_.jpg

Kolejne butelki to wzmocnienie napięcia, dyskusji o mineralności nikt nie podjął, ale londyński wątek wzbudził niemałe emocje. Do tego wołowina wjechała na stół w postaci bzika leśnika, z grzybami rzecz jasna. Po co kwestionować tradycję i łamać sprawdzone kulinarne połączenia? Pięknie się do tego Barbaresco od Albino Rocca dopasowało, nikt się nie zastanawiał, czy to na pewno jest tradycja i nikt śladów moderny w tym winie się nie doszukiwał. Ale to nie Barbaresco, a Cote Rotie jeśli chodzi o styl, a Collines Rhodaniennes jeśli chodzi o apelację zachwycił wszystkich potoczystością, elegancją i soczystością jakie może dostarczyć najlepsze Syrah. Tu obietnice wspólnej degustacji Hermitage Chave'a padły publicznie, a i okazja ku temu szykuje się nad wyraz zacna!

DSC_0107_.jpg

Na koniec sprawdziliśmy jak się sprawy mają w Europie Środkowej. Węgry reprezentował śmiały kupaż Hangacs od St. Andrei smaczny zwyczajnie. Bułgaria wystąpiła w postaci najlepszego ponoć wina z tamtych stron, co Santa Sarah się zowie, a przy którym Zar Simeon może się schować ze wstydu. Ekstrakt znaczny kwas uratował. Czy naturalny czy dodany tego nie byliśmy w stanie rozsądzić. Moja hipoteza była taka, że jak wino ma nieco słodyczy to kwas zawsze zdaje się nieco odstawać. Na tą teorię Kohei nie znalazł recepty. MKonwicki zaś stwierdził, że mogli dodać cukru i zrobić półsłodkie, albo ratować je kwasem i jeśli tak to dobrze zrobili. Obydwa wina okazały się jednak dość smaczne już dziś, a Bułgar by u cioci wstydu nie zrobił, w stylu jakże różny od mugrabiego Neipperga działalności w Bułgarii, który wujowi z wojska by raczej do smaku przypasował. Ciało do ciała można by rzec w przypadku tych dwóch środkowo-europejskich win. Ważne w końcu, aby wina, podobnie jak dyskusje, po prostu smakowały, nie wywołując przy konsumpcji czy dyskusji niepotrzebnego szczękościsku.

DSC_0078_.jpg

Fajnie się nam ten wieczór ułożył. Było wesoło, było dramatycznie. Wina wpasowały sie w klimat prawie idealnie. Nie było kłopotów z ekstraktywnością, gorzkości nie doświadczyliśmy tym razem, winogrona zbierano wtedy kiedy trzeba, żadnych spieczonych, przedwcześnie dojrzałych jeśli chodzi o cukier, a niedojrzałych jeśli chodzi o harmonię win nie trafiliśmy tym razem. Kwasowość niektóre flaszki ratowała przed śmiesznością, a innym nadawała klasy i elegancji. Takie butelki chciałbym pić, choć marzyć o nich nie muszę. No ale nie co dzień marzenia się spełniają. Czasem ich spełnienie dla jednych oznacza niespełnienie dla innych. Czasem emocje bywają mniej oczywiste. Chyba, że wieczór jest słoneczny, dzień pracy już minął, a nam należy się kieliszek wina w wersji leicht und trocken, niekoniecznie z Vinho Verde, a potem może jakiś browar na deser?

Lista win serwowanych tego dnia w Bziku Kulinarnym, wszystkie w obowiązkowej wersji leicht und trocken:

Gruner Veltlner Jules Taylor 2011 Marlborough, Wine Express http://www.sstarwines.pl/wino13845
Cru des Terrases Pinot Noir Vaumarcus Vins Keller 2010 Neuchatel, Zurich Airport http://www.sstarwines.pl/wino13828
Bourgogne Domaine Gros Frere et Soeur 2009 Hautes Cotes de Nuits, 101win http://www.sstarwines.pl/wino13829
Vigneto Bric Ronchi Albino Rocca 1999 Barbaresco, Parenti http://www.sstarwines.pl/wino13833
Hangacs St. Andrea 2008 Egri Bikaver, 101win http://www.sstarwines.pl/wino13838
Privat Cab & Mavrud Santa Sarah 2008 Traka Valley, Gold Sea http://www.sstarwines.pl/wino13849
Sixtus les Vignobles de Seyssuel 2008 Collines Rhodaniennes, Vallee du Rhone http://www.sstarwines.pl/wino13835