Abuela alemana nie żyje

W Santiago odbyła się 18. już edycja Feria de Vinos de Chile. To dość ważne wydarzenie dla świata winiarskiego i winomanów w Chile, biorąc pod uwagę choćby fakt, jak ważną i powszechną rolę odgrywa wino w tym kraju. Choć na przestrzeni ostatniej dekady spożycie nieznacznie spadło (-2,5 proc.) i wynosi per capita 13 litrów (Chiliczycy częściej zaczynają wybierać piwo i spirytualia) to i tak wózki w supermarketach, szczególnie w piątek, są pełne flaszek (również tanich win w 1,5 litrowych butelkach, magnum nie jest oznaką luksusu i 2 litrowych kartonach). Wino tu nie jest mitem, czyimś wyobrażeniem, tylko po prostu jest. Stoi na półce, i trzeba je kupić bez większej filozofii. Dużo się o nim mówi, sporo pisze, ale jak już napisałem gdzieś wcześniej, wino się tu pije, a Chile to nie jest kraj dla starych degustatorów:) Przekłada się to też na atmosferę i ofertę samych targów. Nigdy wcześniej nie miałem tak silnego poczucia, że ta impreza dokładnie odzwierciedla to co widać na półkach chilijskich sklepów. Jest po to żeby ułatwić wybór. Przyznam, że często na naszej wyspie, miałem wrażenie że jest dokładnie odwrotnie.

Chile_01a.jpg

Podział rynku jest typowy. Są duzi i mali. Duzi zajmują więcej miejsca, mali znacznie mniej. Nie wiem czy się ich jakoś konfrontuje, czy istnieje jakieś napięcie między nimi (może twórcze:), czy wiąże się z tym jakiś spór ideolo. Na razie mam wrażenie że raczej nie. O tym, ile kto zajmuje miejsca (na rynku, w koszyku konsumentów, na targach etc.) decyduje po prostu kasa i koniec. Przypadkowo poznany enolog jednej z mniejszych winnic, Bravado Wines, jakoś nie miał większego kłopotu, żeby rekomendować mi wina tych dużych. Czy jest odwrotnie, tego jeszcze nie wiem. Oczywiście wśród dużych instytucją pozostaje Concha y Toro i tu śmiechu nie ma. My z naszej perspektywy możemy trochę się ponabijać z ich przegotowanych merlotów, ale tu firmie należy się szacunek i basta. To kawałek historii tego kraju, a z tego śmiać się najnormalniej w świecie nie wypada. Obok Conchy w hotelu Plaza San Francisco w Santiago można było próbować wielu innych win, które dobrze znamy w Polsce m.in. Casas Patronales, Cono Sur, czy Morande. Fajne wina robi Emiliana (sprowadza je do Polski Artur Zarzycki), William Cole czy Laura Hartwig. Kilku uznanych producentów (Odfjell czy Tabali) po prostu w targach nie wzięło udziału.

Chile_02.jpg

Wbrew pozorom Chile to nie jest domena wyłącznie potężnych winnic w rodzaju Undurragi czy Errazuriz, które skądinąd robią smaczne i dobre wina. Nieduzi producenci zorganizowali się i tworzą grupę Movimiento de Vinateros Independientes (MOVI). Nie uzasadniają swojego istnienia tym że zakopują w rogu winnicy różne rzeczy kiedy księżyc jest w pełni, choć ruch organicos również jest tu obecny. Po prostu są niewielcy, ze wszystkimi tego ekonomicznymi konsekwencjami. Wiedzą o oczywistościach, o tym że w grupie raźniej. Nie mają dostępu do sieci handlu nowoczesnego, ale już w sklepach specjalistycznych czy po prostu sklepach z alkoholem są obecni i z kupieniem ich butelek nie ma większego problemu. Znów wrócę do tego samego. Nie są mitem, czy jakąś ułudą, ale częścią rynku, a ich ofertę każdy bez większego problemu na swój sposób może zweryfikować. I to jest tu fajne.

Chile_03a.jpg

Burbujas (bąbelki) pije się coraz więcej. Oczywiście solo i do ryby. W sklepie najwięcej butelek leży właśnie przy stoisku rybnym, między łososiem i tuńczykiem. Są coraz modniejsze i popularniejsze, o czym świadczy fakt, że w trakcie targów właśnie dla nich wydzielono oddzielne pomieszczenie. Cono Sur według mnie słabe. Casiliero del Diablo w wersji sparkling trochę bałem się spróbować. Smaczne bąble z Undurragi i Valdivieso. Były też marki, które mają się kojarzyć tylko z musem tj. Sensus czy Subercaseaux. W supermarkecie większość nie kosztuje więcej niż sześć dych. Nie dziwię się zatem tej popularności.

Chile_04a.jpg

Pisco - narodowy trunek Chilijczyków. Winiak, z którego robią smaczny koktail pisco sour. To znaczy smaczny jest wtedy, kiedy jest naprawdę wytrawny i nie przesadzą z cukrem. Solo nie piłem. Wiem tyle, że to przedmiot sporu z Peruwiańczykami. Obie nacje przypisują sobie miejsce źródła narodzin tego trunku. Pomimo to bardzo się lubią. W odróżnieniu od Argentyńczyków. Tu jest chyba jakiś problem.

Chile_05a.jpg

Tu można dostać obłędnej jakości mięso, ryby, owoce i warzywa. Jednak z kuchnią jest kłopot. W mediach z różnym nasileniem wciąż trwa dyskusja. Choćby tytuł jednej z ostatnich rozpraw z gazety „El Mercurio” - „Existe una identidad gastronomica chilena?” Debatują wszyscy, kucharze, krytycy kulinarni, antropolodzy, historycy, ludzie na ulicy. Faktem jest, że tu trudno mówić i pisać o winie bez kontekstu kuchni. Nawet w najkrótszej recenzji jakiegoś wina, niemal zawsze jest rekomendacja dań, do których pasuje albo wskazanie knajp, gdzie je podają i do czego. Fabryki empanadas można znaleźć na każdym rogu. Jednak co decyduje o sensie ich kuchni? Nie wiem. Wiadomo jedynie tyle, że najlepsze knajpy w Santiago prowadzą... Peruwiańczycy.

Chile_06a.jpg

Tańczą cuecę, lubią słodkie. Nawet próbowałem. Z tańcem poszło mi nie najlepiej, schowałem się za kapeluszem. Ale late harvest od Errazuriz niezły. Zrobili go z sb i rieslinga. Niski alkohol (12,5), dobra równowaga, zero ulepku. I to wszystko tylko na jednych targach:)

Chile_07a.jpg

Powiedzonko o tym, że abuela alemana nie żyje, odnosi się rzecz jasna do tego, że wielu Chilijczyków dostrzega głęboką przepaść między tym co dziś, a tym co kiedyś. Kiełbasa, chleb, wino nie są już takie jak dawniej. Niektórzy wzdychają tęsknie, inni nie. Jednak to jest cena każdego czasu.

Chile_08a.jpg

Comments

Zimnolubne chilijskie Pinoty

Magazyn Wino w ostatnim numerze, pod roboczym tytułem, nadanym przez nas zresztą, "Mleko ludzkiej życzliwości płynie z wysp", chwali chilijskie Pinoty, w wersji cool and breeze, choć jak widać http://www.sstarwines.pl/wino14065#44907 spróbowali ledwie siedmiu z czego większość od jednego importera M & P, czyli Mirosława Pawliny. No ale Pinoty wypadły dobrze i nikt już teraz nie narzeka, że zamiast reprezentatywnej próbki rynku powstała chilijska żenada. U nas Pinotów z Chile też słów padło kilka: http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=index.php&grape=Pinot%20Noir&cou...

Teksty o Chile

Przypomnę dwie degustacje zorganizowane w Hotelu Hyatt w Warszawie, przez Wines of Chile: z 2010 http://www.sstarwines.pl/drupal-6.10/node/289 oraz z
2012 http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=13224 a w 2011 gdzie ty star byłeś, ja się pytam!

O meczu z udziałem Chile na sportowo pisał także Dzidek: http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=12587, pisał także w kontekście Chile i Argentyny Krzysztof Dobryłko i Rurale to się podobało: http://www.magazynwino.pl/222_swiat/317_argentyna/962_chile_i_argentyna_...

Coś jeszcze co pominąłem?

Wszystkie wina z Chile na SstarWines są tutaj: http://www.sstarwines.pl/wina_Chile

Chile to nie jest kraj dla starych degustatorów

Pisałeś o tym tutaj: http://www.sstarwines.pl/wino13971#44071 w wątku o sklepach w Santiago.
Czytelnikom przypomnę, że o Święcie Niepodległości pisał Rurale na Winicjatywie w tekście Fiestas Patrias także wartym lektury:
http://winicjatywa.pl/2012/09/26/fiestas-patrias-swieto-niepodleglosci-c...