Sanguis Jovis

Kwietniowe spotkanie Grupy Trzymającej Butelki było wyjątkowe w swej kameralności. Sześć butelek, pięć kieliszków, dużo czasu. Zaczęło się od dwóch vino nobile di montepulciano, Quercione Lunadoro 2004 i Avignonesi 2006. Wciąż nie rozumiemy sangiovese. Jest owoc, jest struktura, ale są i garbniki, szorstkie, ostre, ziarniste.

min205.JPG

Nie umiemy pić tych win, choć to drugie bardziej przykuwa uwagę, jak byśmy już musieli wskazywać.
Chablis premier cru côte de léchet 2006 z La Chablisienne rozczarowujące: ospałe, utlenione, bez kręgosłupa. Nawet smaczne, ale w chablis szukamy czegoś więcej. Albe barolo 2006 G.D. Vajry zmysłowe, hedonistyczne niemal: eksponujące czysty owoc, z wyraźną garbnikowa strukturą, lecz przy tym bardzo soczyste i gładkie. Ponoć wzór barolowej moderny, ale filozoficznego sporu nie podejmiemy; zbyt dobre. No i na koniec, jak to bywa tylko w Bziku, coś z zupełnie innej bajki: Brunello di montalcino 1993 od Lisinich. Nos zwiastuje powolny zjazd ze szczytu dojrzałości: suszone śliwki, miód gryczany; wiele więcej się nie dzieje. W ustach jednak elegancki, wciąż świeży owoc, świetna kwasowość i – w końcu – łagodne, ułożone garbniki, trzymające wino w ryzach, ale nic a nic za ostre. 3xTak.

Ciekawa historia, ciekawe wino. Gróf Buttler Nagy-Eged egri kadarka 2008 to dzieło László Bukolyiego, pioniera akcji przywracania światu wina najlepszej niegdyś winnicy Egeru, Nagy-Eged właśnie. Zdecydowanie warto, nawet jeśli nie jest się przekonanym do płacenia 60 zł za butelkę kadarki. Bo jest naprawdę bardzo dobrze-. Nie wszystkim podobał się nos, z nutką geranium czy może terpentyny (nam to nawet grało), ale usta zachwyciły wszystkich. Delikatne, subtelne, z soczystym owocem, łagodnymi garbnikami, miękką, choć wyraźną kwasowością. Tej subtelności nie można jednak mylić ze słabością czy brakiem charakteru. Duża klasa i czysta przyjemność.

Dostępność win z Sabaudii w Polsce jest tak śladowa, że z drugą naszą butelką docieramy chyba do połowy krajowych zasobów. A szkoda strasznie. Mondeuse vieilles vignes vin de savoie arbin 2009 od Adriena Vachera jest bardzo blisko naszego ideału czerwonego wina do picia bez okazji: lekkie, kwasowe, niezbyt garbnikowe, lekko pikantne, a przy tym z dobrym, dojrzałym owocem. Ładnie pachnie porzeczkami i czarnymi jagodami. Pije się świetnie; brakuje w naszej skali noty zajebiste, więc dajemy dobre+. No i cena daje radę: 35 zł.

Domaine Châtaignier Durand Vieilles Vignes julienas 2009 to chyba najpoważniejsze bożole, jakie dotąd piliśmy. To nie jest wesołe winko na imprezę; tu jest ciężar właściwy, kremowa faktura, nasycony, mocarny owoc, garbnikowo-kwasowy szkielet. Jest też przestrzeń, pewien chłód, by nie użyć słowa na M. Aromaty kręcą się wokół wiśni i cassis, pojawiają się też nuty przyprawowe, korzenne. 42 zł – piliśmy droższe i słabsze. Bardzo dobre bez dwóch zdań; okazuje się, że nie tylko nam się podoba: w Hachette dali rocznikowi 2007 trzy gwiazdki i serduszko dla producenta (czyli najwyższą możliwą ocenę).

Comments

Winobranie.blog.pl

To tam w oryginale ukazał się tekst Kohei, a tu za jego zgodą został skopiowany.