O Montrachetach już dawno chciałem coś napisać. Motywacją jest spotkanie w Bziku Kulinarnym, którego tematem mają być właśnie wina z Montrachet, a tak naprawdę to raczej z Bastard Montrachet, czyli okolic Montrachet takich jak na przykład Puligny Montrachet. To właśnie Chardonnay z tej apelacji zachwyciło nas kiedyś w Bziku, od Jeana Pascala z Premier Cru les Chalumeuex, dostępne za blisko 200PLN w Marks & Spencerze, o jakości chciałoby się napisać, że uzasadniającej cenę.
Z Montrachetem spotkałem się jednak nieco wcześniej w paryskiej Grains Nobles, zaczynając od wysokiego C, a dokładniej to od DRC le (które ponoć robi różnicę) Montrachet. Winko było przepyszne, Bettane dał 20/20, z chęcią obaliłbym z chłopakami i dziewczynami całą flaszkę. Niestety nikt mi jej nie dał, a nalali mi jedynie homeopatyczną dawkę do kieliszka. Dobre i to! I tak mogłaby brzmieć cała notka. Miękkie, kocie, zmysłowe, to dotknięcie owocu, raczej niż krzyk kamienia, że posłużę się nieco zgranym obrazem.
Właśnie o kamieniach i minerałach w kontekście degustacji win Istvana Szepsy'ego i degustacji w ciemno jego Furminta z Szent Tamasz wraz z Montrachetami zaczęliśmy dyskurs z Ewą Wieleżyńską, w komentarzach do jej tekstu Andezyt, riolit i zeolit. Pytanie czy Montrachety są mineralne? Cokolwiek by to znaczyło. Moje dwa nie były, więc byłem nieco zdziwiony stwierdzeniu Ewy. On jednak w pamięci miała inny od Jeana Chartrona dostępny u Mielża, który rzeczywiście sądząc po innych winach tego producenta bliższy jest Chablis niż te, które ja próbowałem.
Rzuciłem się więc na przewodnik Bettane & Desseauve, który często czytuję. Bettane pisze w kontekście Montrachet o fleur de vigne (kwiat winorośli?), o mineralności nawet się nie zająknie. Nie znaczy to, że jest mu ona w kontekście białych burgundów. Bynajmniej. Przy Meursault les Perrieres, pisze o wodzie wapienno/magnezowej... Perriere. Ten sam smak i zapach. Ponoć. Wodę może piłem, ale Meursault z innych raczej siedlisk, Mersault czasem zwanym.
Porozmawiałem więc jeszcze o tym jak człowiek z chemikiem, ze Sławkiem Chrzczonowiczem z portalu Winomania. Chablis owszem, mineralne, znaczy kredowe. W Montrachetach jeśli nawet jest, to przykryta ona beczką, raczej dużą, niekoniecznie nową, ale jednak. Czasem orzechy, z czasem miód. Nadmienić trzeba, że Sławek uważa, co wydaje się dość rozsądne, że winorośl jedynie substancje NIE!organiczne czerpie z podłoża i tyle.
Wspomnę, że Montrachety na naszym rynku można znaleźć w kolekcji sklepów: Centrum Wina, Pinot, DobreWino, Winkolekcja, czy też Wina. Jeśli znacie jakieś inne, koniecznie dajcie znać. Wszak już jesienią spotkamy się z nimi w Bziku. Tymczasem powspominać jedynie możemy nasze Montrachety. Ciąg dalszy nastąpi, ale to już po Świętach Wielkanocnych, których życzę Wam niewinnie i winnie!
Comments
Do Derekcji
Szanowna Derekcjo!
Przeczytałem w tekście Sz. D. następujący fragment:
"Nadmienić trzeba, że Sławek uważa, co wydaje się dość rozsądne, że winorośl jedynie substancje organiczne czerpie z podłoża i tyle."
Moim zdaniem Sławek jest zbyt rozsądnym gościem, aby opowiadać takie rzeczy. Wręcz jestem skłonny się założyć o dobrą flaszkę, że Sławek twierdzi coś wręcz przeciwnego: że rośliny czerpią z podłoża wyłącznie substancje NIEORGANICZNE, czyli przede wszystkim wodę, a ponadto tzw. sole mineralne, czyli de facto różne jony nieorganiczne. Natomiast NIE CZERPIĄ (dalej mówię, co moim zdaniem powiedziałby Sławek) substancji organicznych, a już nigdy w życiu tych, które za aromat wina odpowiadają. Mam też wrażenie, że Sz. D. zbyt poważnie traktuje wypowiedzi Ewy Wieleżyńskiej. No i dlaczego się Derekcja przyczepiła do tej mineralności: a o cytrusowych garbnikach albo chlorofilowym finiszu podyskutować było nie łaska?
Wedle mojej skromnej wiedzy
Wedle mojej skromnej wiedzy ze studiów i liceum deo ma racje, to chyba jakaś pomyłka, bo też wątpie żeby Sławek twierdził coś takiego, co zacytował sstar. Oczywiście mogę się mylić, botanikiem nie jestem.
Link
Się wzruszyłem tą wiarą we
Się wzruszyłem tą wiarą we mnie, ale rzeczywiście mówiłem o związkach nieorganicznych, co zreszta Sstar napisal tak śmiesznie NIE!organiczne. Z tą mineralnością mam, zresztą wszyscy mamy pewien kłopot, polegajacy na tym, że używa się tego okreslenia jak wytrycha - to znaczy, że jak jakis palant nie wie co ma napisać na temat wina to pisze o mineralności. Dotyczy to zwłaszczatak zwanych nut mineralnych w bukiecie wina. Pisze ktoś o tym a za chwilę wspomina o ziemistości. Dla mnie ziemistość w bukiecie wina to nie mineralność a raczej brak higieny, chyba że mówimy o zapachu ściółki czy próchnicy - to się zdarza w dojrzewających czerwonych winach, ale dla mnie to nie mineralność. Znacznie dobitniej wyczuwam mineralność w smaku i jest to najczęściej związane z glebami wapiennymi - ot choćby chablis ma dla mnie, zwłaszcza w posmaku, wyraźne nuty kredowe. Mogę również mówić o mineralnosci w przypadku Pouilly-Fume - rzczywiście czuje się te mokre krzemienie.
W rozmowie ze sstarem poruszyliśmy równiez temat burgundów i to chyba dobre porównanie z chablis. Z jednej strony mamy margle z większym lub mniejszym udziałem wapienia, z drugiej gleby wapienne i kredowe. Dla mnie chablis jest kwintesencją mineralności, choć bywa miękkie i rozmemłane jak na przykład Philippon czy nawet niekiedy Dauvissat,u którego mamy czasami zaskakującą miękkość. Burgundy, w moim odczuciu głębsze i bardziej wielowymiarowe od chablis, nie maja tej stalowej czystości i mineralności. Często są oksydowane, zmiekczone beczką, nawet używaną, wyciągająca nuty maslane i orzechowe.
To pisałem ja Jarząbek
NIE! Poprawka
To nie dopisałem po komentarzu Deo i po moim przyznaniu się do błędu (początkowo napisałem ograniczne) w poniższym komentarzu Mea Culpa. Tylko dlatego aby nie wprowadzać w błąd. W końcu nie każdy doczyta takie nudy do komentarzy, które jak widać po wpisie Winerscha, mogą być lepsze od tekstu To chyba jednak ja jestem Jarząbek
Co racja to racja!
Mea culpa! Chodziło mi o to, co Deo wysłowił, że winorośl z łupków, ani innych gleb nie czerpie żadnych substancji aromatycznych. Sorry!