W życiu czasem jak w reklamie. Tam składają hołd wynalazkowi i rodakowi, bo rodakowi hołd się należy. My natomiast pinotowym wynalazkom, a taki był motyw przewodni spotkania, hołdu nie składamy. Składamy go za to Polakowi, winiarzowi, który dla nas warzył, destylował, fermentował i miodosycił delicje tak pyszne, że kto nie miał okazji spróbować powinien czym prędzej te braki nadrobić. Ponieważ to portal o winach, to jednak skupię się na nich.
Po ostatnich bardzo dobrych butelkach znad Rodanu, przyszedł czas na rozczarowanie. Czasem tak bywa. Pinot to podobno odmiana trudna i kapryśna. Próbowane wczoraj wina z Pinot Noir plasowały się jakościowo gdzieś pomiędzy biedronkowym Pinot Nero[1], a tasmańskim diabłem Marka i Spencera[2].
Pierwszy wynalazek[3], w pełnym tego słowa znaczeniu, białe wino z Pinot Noir, choć wydawało się gorzkawe i niezbyt owocowe, to na tle późniejszych okazało się całkiem, całkiem.
Kanadyjski Pinot[3a] bardziej przykuwał uwagę filozoficzną opowieścią na kontretykiecie, niż swoją jakością. Generalnie historia okazała się bardzo humanistyczna, być może jej autorzy byli miłośnikami prozy i poezji Coelho. Wszystkim miłośnikom terminu "człowieczeństwo" na pewno się spodoba. Będę jeszcze miał okazje na spotkanie z tą butelką, to może zmienię zdanie (o jakości wina).
Kolejne wino[5] doprowadziło mnie do wniosku, że Niemcy powinni wykarczować Pinota u siebie i zasadzić Rieslinga. Nie mój klimat, choć podobno rodakom wino powinno się podobać - takie były głosy. Wesoły opowiadał, że tam na miejscu miał z czerwonymi winami podobne doświadczenia: kapusta kiszona, ogórki, czasem też masło. Przyczyna? Podobno zakrętka i czerwone wino nie bardzo się lubią, białe owszem, ale czerwone nie bardzo. A zachodni sąsiedzi, jak na złość: czy białe, czy czerwone, bach i zakrętka. Może to z lenistwa (przyzwyczaili się może zbytnio do wygody w swoich Mercedesach) lub przemęczenia (ciężko pracują utrzymując stabilność strefy euro, podobno, nie znam się) korkociągu używać im się nie chce?
Burgund też był[7]. Szorstki, bez owocu, "mineralny". Być może za wcześnie otwarty, rocznik 2005, może taniny się wygładzą. Ale z drugiej strony niewiele w tym winie było. Szkoda.
Potem egzotyka, Mołdawia[8]. Ironia losu. Gospodarz mocno się bronił, jak proponowałem przyniesienie tego wina przed spotkaniem. A potem w opinii większości, to wino okazało się jednym z najlepszych. Mnie jakoś specjalnie nie przekonało, ale na tle konkurencji zasługiwało z całą pewnością na uwagę. Pachnie jak czeremcha, szkoda że już tego aromatu nie pamiętam, bo zawsze by coś w głowie zostało... Bardzo dobrze zrównoważone. Całkiem dobry QPR, do dostania w Almie.
Na koniec Górna Adyga, Święty Michał z Appiano. Po świetnym Rieslingu, próbowanym ostatnio, apetyty i oczekiwania były duże. A Pinot Nero średni. Trochę ciała, cierpki owoc, trochę słodyczy, w sumie niezłe. Ale QPR nie jest jego mocną stroną.
Jak zawsze były też "zejścia" z głównego nurtu spotkania. Po pierwsze, trzebnickie wina. Pinot Gris tym razem korkowy, choć ja w winie nie umiałem tego wyłapać, dopiero jak korek mi dali powąchać, to mnie przekonali i wino inaczej zacząłem odbierać. Rondo Rose 2010[10], to na pewno dobre rozwiązanie na gorące dni. Bardzo ładna barwa, wpadająca w czerwień. Lekka landrynka, a potem dużo kwasu, agrest, może porzeczka. Fajne. Gewurza na samym końcu, po delicjach, ciężko było oceniać. Eksperymentowaliśmy z gumą arabską, ale nas tym razem eksperyment nie przekonał. Pewnie było za późno. Po drugie, wina musujące. Jacob's Creek nie jest zły, znałem już to wino[4]. Podobno znacznie czuć w nim przewagę Chardonnay. Sponsorują tenis, a Murray znowu przegrał w finale (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać). Sumarroca Brut Reserva 2008 to było chyba wino wieczoru dla mnie. Początki aromatyczne nie najlepsze, ale da się je "przewietrzyć". Potem było fajnie, Wesoły rzucał hasłami tak szybko, że nie zdążyłem notować. Wino w smaku bardzo przyjemne. Dla mnie chyba kandydat do medalu w konkursie DoTrzechDych.
No i były delicje. Pyszne. [11]Wino w tym momencie zostało zdeklasowane. Z wrażenie odebrało mi mowę.
Dziękuję.
[1] http://www.sstarwines.pl/wino11073
[2] http://www.sstarwines.pl/wino9472
[3] http://www.sstarwines.pl/wino11137
[3a] http://www.sstarwines.pl/wino11144
[4] http://www.sstarwines.pl/wino8789
[5] http://www.sstarwines.pl/wino11155
[7] http://www.sstarwines.pl/wino11157
[10] http://www.sstarwines.pl/wino11153
[11] http://www.sstarwines.pl/wino11220
Comments
Pierwsze takie spotkanie .... z Pinotem
Powtórzę się, ale przekleję na właściwe miejsce nasz wpis związany z tym wydarzeniem.
Chcielibyśmy podziękować za zaproszenie i bardzo przyjemnie spędzony wieczór. To co nas szczególnie ujęło, to atmosfera bez snobizmu i nadęcia, które często towarzyszą "winnym" spotkaniom. Pomimo, że w świecie wina jesteśmy początkujący, nie czuliśmy się "nie na miejscu". Atmosfera była przyjemna dzięki normalnym osobom - w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dziękujemy
W kwestii próbowanych trunków, to największe wrażenie wywarły na nas ... piwo i mód litewski od Wesołego, a to dlatego, ze były pyszne i wyjątkowe - trudno o tej jakości piwo lub miód w sklepach.
Futrzaki
Pinot jaki jest każdy widzi
Choć każdy widzi go trochę inaczej. I dobrze! Dla mnie mało win było ewidentnie męczących. Żadne tam Ribery, Maremmy, czy inne nowe światy. Były takie Pinoty, które opowiadały się po słodkiej stronie mocy, a może niemocy. Do grupy tej zaliczyć można Brut Jacob's Creek nieco sztuczny, Kendermans dla cioci i wujka jak znalazł, Eppan już przyjemny dla każdego, w końcu Purcari, kompletne wino, meden agan. Druga to nieco niedojrzała: Tinhorn z Kanady nieco ziemisty i Bourgogne Vieiles Vignes nieco zielony. I tyle... o winach. Ale było pyszne piwo, oceniane kiedyś na konkursach, teraz już po drugiej stronie barykady zasiada Wesoły. Miodowe, ekstraktywne, ale nie na alkoholu ono jedzie, a na chmielu;) Miody. Jeden delikatny dwójniak, fajny i zrównoważony, kwasowy nawet. Drugi ulepek, gryczany. Destylat jak grappa, choć grappa jak Regent, jeśli chodzi o fotkę. No i guma arabska miała podrasować smak gewurza, ale nie dała rady. Co do musów to mimo smrodów (smażona ryba, pycha!) rocznikowa Cava Sumarroca to klasa sama w sobie, blisko jej do szampanów, a Jakub musi się jeszcze długo uczyć... może od Polaka, któremu hołd rzeczywiście się należy! Dzięki.