Świetne! Ale się uśmiałem. Dobrze, że Pan nie pomyślał sobie nic zdrożnego jak do niego zacząłeś mrugać;)
A mi tam wina od Joliveta się spodobały ale to było jednak Chateau du Nozay, a to już ciut lepiej, wyżej i wznioślej. Inna altitude po prostu;) A indigene (czyli lokalesowo) Twój Przewodnik Po Krainie Ciemności też chwalił!
Mam nadzieję, że pojedyńcze notki też zagoszczą (kiedyś) na Sstarwines:)
mi się bardzo podobało, a że matowe... cóż ile można patrzeć w słońce? Ja chyba nie udzielałem się w dyskusji (czyżby Markiz rozmawiał z alter ego?) ale też zastanawiałem się czy nie popełnię faux pas jak napiszę, że tak widzę tradycyjne Barolo:) Już kiedyś mi się dostało jak się pomyliłem;)
pojawila sie dyskusja czy to tradycyjne czy modernistyczne - zgodnie z opisem na ich stronie to jednak zdecydowanie tradycja! (beton i duza beczka) - brak filtracji i innych zabiegow tlumaczy tez w pewien sposob kolor i brak przezroczystosci... http://www.cascinabruni.it/uk/pdf/09a.pdf
Dodam tylko, że Pinot Gris z Francji cięższe zwykle bywają niż lżejsze Pinot Grigio z północy Włoch, gdzie jest to często przyjemne restauracyjne wino. No i ciemne winogrona to trademark, podobnie jak w przypadku Gewurza.
...przechodziło po drugiej stronie stołu, gdzie głównie zabijano komary. Po pierwszym padła lewa część stołu, po drugim lewobrzeżna Warszawa, potem lewobrzeżne Bordeaux. Nie wiem czemu się przyczepiłem do lewej strony... przecież Gloria, na wysokościach. Paleo zaś w trumnie, z desek rzecz jasna. Starych desek, teraz podobno w nowe wkładają. Samorodni zaś w solerze zapewne robiony. Unilar w hotelu, gdzieś opodal Estoril. Rioja z Imaz to cywilizacja życia, Palomar raczej śmierci. Życie to owoc i kwas, beczka to śmierć. Na szczęście dla wielu win otworzyła się możliwość życia po życiu. Warto na nie czekać...
Dla mnie na plus: Moulin a Vent od Richard Rottiers, Riesling Huba Szeremley, oczywiscie swietny riesling od Gobelsburga, Colares, Ernest Burn Pinot Gris, icewine Tornaia, no i bardzo fajny Tokaj Arvaya. Pewnym zaskoczeniem, ale pozytywnym byl dla mnie chambourcin z Australii, bardzo sceptycznie podchodzilem do tej ciekawostki.
Ci którzy urodzili sie za późno aby się przekonać jak wygląda klaret niech jadą do Portugalii i kupią sobie flaszkę kularesza. Wtedy zrozumieją co pijali kiedyś Anglicy i James Bond w starych odcinkach;)
...to kiedyś to było lekkie, jasne i przyjemne wino... nie to co teraz, gdy w garażach wytwarza się monstra. Nawet James Bond w filmie "Diamenty są wieczne" przy pomocy niewinnego pytanka o klaret rozpracował obcy kontrwywiad, więcej o tej historii w artykule TPB "Klaret Jamesa Bonda"
Faktycznie bylo zabawnie. Wiekszosc win slaba, albo mocno srednia, ale nie bylo zle. Dla mnie na plus zapisaly sie: Manzanilla La Guita - bo po prostu lubie takie klimaty, nawet jesli nie stoi za tym nic wielkiego i jesli to jest dosc przecietne, to i tak mam z niego duzo frajdy. Riesling Maximin - faktycznie benzyna, troche dziwnie, ale fajnie i ciekawie. La Comete - interesujace, fajnie, ze mialem mozliwosc sprawdzenia co sie z tym winem stalo nastepnego dnia. CV - no tak, wiem, ze niby duzo ciala, a w srodku pustawo, ale jednak po prostu smakowalo mi. No i na koniec: Ch. - Chalon, dla mnie genialna sprawa, dlugo czekalem zeby napic sie zoltego wina z Jury i nie zawiodlem sie, eleganckie wino idealnie wpasowane w moj smak, gwiazda wieczoru.
Wiem, wiem, że podobne to do wina Cordillera Torresa, ale tym razem to Cloudy Bay (bodajże Pinot! z DobreWino, choć w Pinocie też jest Sauvignon Blanc) i Alpy Południowe!
Bylo dobrze, ale bardzo intensywnie. Naliczylem 18 butelek, a to duzo, dla mnie chyba za duzo. Dzieki za Cave, uratowala mnie przed zmasowanym atakiem czerwonych. Najbardziej podobaly mi sie: Riesling Ostertag, Saint Clair Vicar's Choice, Cabernet S. Ch. Ste. Michelle, swietna Ampeleia, Cabs Pine Ridge i slodki Vidal, choc sporo innych tez wspominam bardzo dobrze.
Ja wiedziałem, że tak będzie! Tylko wyszliśmy i zaczęliście otwierać dobre, bo słodkie, wina:( No cóż przynajmniej starczyło dla Wszystkich, a my te wina w sumie znamy więc nieduża strata.
Co do węgrzyna to 16,5 procent alkoholu w sumie nie aż tak zauważalnego...
O tak! Jak bym miał troszkę włosów, to po winie Ostertaga z Alzacji "afro" murowane! Ja lubię takie brzytwy...
"Alta Crux" od O. Fournier z doliny Uco w/g Winomana wadliwa (grzyb, choć do wykręcenia z kieliszka) z 2002 (!) dla mnie sup!!!
Renaissance Syrah 1999 (!!!) z Oregonu (Sierra Foothills, North Yuba) z racji rocznika (i bez podkładek!!!) bardzo mi się podobało, mimo redukcji na starcie. Kto z nas nie lubi w winie tej patyny wieku?
Miło odświeżające (łamiące masę z win czerwonych) Cava Lavit (brut nature 2004), to było coś...
I na deser Vidal 2005 Inniskillin Ice Wine. Super!!! (Sofanes stanął na wysokości zadania! Respekt Ci!).
P.S. 1) Poetą jak Rurale nigdy nie będę, więc musicie zadowolić się tym co jest
P.S. 2) Może ktoś pamięta (ma zapisane) ile %alk. miał Riesling balatoński którym zadziwił (w penym sensie Andrzej (Winoman, nie Morelino - Obu serdecznie pozdrawiam!!!)???
Wszystkim Paniom i Panom pięknie dziękuję za wspaniałe przyjęcie i dobrą zabawę (naukę). I osobno - Winersch. Ty wiesz...
Według mnie najlepiej wypadły wina, w których albo jest dużo przestrzeni albo dużo beczki:) Najmilej wspominam kalifornijskiego cabsa z Pine Ridge z Napa (2005), argentyńskie Alfa Crux od Fourniera (chyba 2002; tempranillo, malbec, merlot) i waszygtońskiego cabsa z Ste Michelle - Canoe Ridge Estate (2004).
Niestety w takich warunkach nikną wina wymagające, wymagające jednak jakiegoś wysiłku i czasu, do których chętnie bym wrócił jak choćby toskańska Ampeleia, czy szatenef od Jerome Busato.
Oczywiście idąc na spacer brzegiem oceanu, moim winem pierwszego wyboru, jako afroamerykanina, byłby riesling od Ostertaga (z 2007 o nazwie d'E). Kwintesencja kwasu.
Świetne! Ale się uśmiałem. Dobrze, że Pan nie pomyślał sobie nic zdrożnego jak do niego zacząłeś mrugać;)
A mi tam wina od Joliveta się spodobały ale to było jednak Chateau du Nozay, a to już ciut lepiej, wyżej i wznioślej. Inna altitude po prostu;) A indigene (czyli lokalesowo) Twój Przewodnik Po Krainie Ciemności też chwalił!
Mam nadzieję, że pojedyńcze notki też zagoszczą (kiedyś) na Sstarwines:)
obstawialiście?
pojawila sie w "mojej" czesci stolu... a glownie z Wein-r'em
Autora tytułu, czyli Kohei na Winobraniu przedstawia...
mi się bardzo podobało, a że matowe... cóż ile można patrzeć w słońce? Ja chyba nie udzielałem się w dyskusji (czyżby Markiz rozmawiał z alter ego?) ale też zastanawiałem się czy nie popełnię faux pas jak napiszę, że tak widzę tradycyjne Barolo:) Już kiedyś mi się dostało jak się pomyliłem;)
pojawila sie dyskusja czy to tradycyjne czy modernistyczne - zgodnie z opisem na ich stronie to jednak zdecydowanie tradycja! (beton i duza beczka) - brak filtracji i innych zabiegow tlumaczy tez w pewien sposob kolor i brak przezroczystosci... http://www.cascinabruni.it/uk/pdf/09a.pdf
Dodam tylko, że Pinot Gris z Francji cięższe zwykle bywają niż lżejsze Pinot Grigio z północy Włoch, gdzie jest to często przyjemne restauracyjne wino. No i ciemne winogrona to trademark, podobnie jak w przypadku Gewurza.
... do nadsyłanie nowych tekstów, które ukazują się w tym okienku. Wystarczy wysłać tekst na adres: sstar@gazeta.pl.
Na zaprzyjaźnionym blogu WinoBranie: Kiedy zaglądasz w otchłań, ona również zagląda w ciebie.
...przechodziło po drugiej stronie stołu, gdzie głównie zabijano komary. Po pierwszym padła lewa część stołu, po drugim lewobrzeżna Warszawa, potem lewobrzeżne Bordeaux. Nie wiem czemu się przyczepiłem do lewej strony... przecież Gloria, na wysokościach. Paleo zaś w trumnie, z desek rzecz jasna. Starych desek, teraz podobno w nowe wkładają. Samorodni zaś w solerze zapewne robiony. Unilar w hotelu, gdzieś opodal Estoril. Rioja z Imaz to cywilizacja życia, Palomar raczej śmierci. Życie to owoc i kwas, beczka to śmierć. Na szczęście dla wielu win otworzyła się możliwość życia po życiu. Warto na nie czekać...
Dla mnie na plus: Moulin a Vent od Richard Rottiers, Riesling Huba Szeremley, oczywiscie swietny riesling od Gobelsburga, Colares, Ernest Burn Pinot Gris, icewine Tornaia, no i bardzo fajny Tokaj Arvaya. Pewnym zaskoczeniem, ale pozytywnym byl dla mnie chambourcin z Australii, bardzo sceptycznie podchodzilem do tej ciekawostki.
Więcej na temat degustowanych win (m.in. fotki!) znajdziecie w zakładce degustacje pod przyciskiem Stare ale jare.
Ci którzy urodzili sie za późno aby się przekonać jak wygląda klaret niech jadą do Portugalii i kupią sobie flaszkę kularesza. Wtedy zrozumieją co pijali kiedyś Anglicy i James Bond w starych odcinkach;)
...to kiedyś to było lekkie, jasne i przyjemne wino... nie to co teraz, gdy w garażach wytwarza się monstra. Nawet James Bond w filmie "Diamenty są wieczne" przy pomocy niewinnego pytanka o klaret rozpracował obcy kontrwywiad, więcej o tej historii w artykule TPB "Klaret Jamesa Bonda"
Faktycznie bylo zabawnie. Wiekszosc win slaba, albo mocno srednia, ale nie bylo zle. Dla mnie na plus zapisaly sie: Manzanilla La Guita - bo po prostu lubie takie klimaty, nawet jesli nie stoi za tym nic wielkiego i jesli to jest dosc przecietne, to i tak mam z niego duzo frajdy. Riesling Maximin - faktycznie benzyna, troche dziwnie, ale fajnie i ciekawie. La Comete - interesujace, fajnie, ze mialem mozliwosc sprawdzenia co sie z tym winem stalo nastepnego dnia. CV - no tak, wiem, ze niby duzo ciala, a w srodku pustawo, ale jednak po prostu smakowalo mi. No i na koniec: Ch. - Chalon, dla mnie genialna sprawa, dlugo czekalem zeby napic sie zoltego wina z Jury i nie zawiodlem sie, eleganckie wino idealnie wpasowane w moj smak, gwiazda wieczoru.
Dobre, choć za krótkie... Może jeszcze kieliszeczek? Czekam na nalanie!
...czyli wrażenia Kohei z Bzika
Wiem, wiem, że podobne to do wina Cordillera Torresa, ale tym razem to Cloudy Bay (bodajże Pinot! z DobreWino, choć w Pinocie też jest Sauvignon Blanc) i Alpy Południowe!
van Zeller w akcji:)
Bylo dobrze, ale bardzo intensywnie. Naliczylem 18 butelek, a to duzo, dla mnie chyba za duzo. Dzieki za Cave, uratowala mnie przed zmasowanym atakiem czerwonych. Najbardziej podobaly mi sie: Riesling Ostertag, Saint Clair Vicar's Choice, Cabernet S. Ch. Ste. Michelle, swietna Ampeleia, Cabs Pine Ridge i slodki Vidal, choc sporo innych tez wspominam bardzo dobrze.
Ja wiedziałem, że tak będzie! Tylko wyszliśmy i zaczęliście otwierać dobre, bo słodkie, wina:( No cóż przynajmniej starczyło dla Wszystkich, a my te wina w sumie znamy więc nieduża strata.
Co do węgrzyna to 16,5 procent alkoholu w sumie nie aż tak zauważalnego...
Pozdrawiamy serdecznie, sstar&let
O tak! Jak bym miał troszkę włosów, to po winie Ostertaga z Alzacji "afro" murowane! Ja lubię takie brzytwy...
"Alta Crux" od O. Fournier z doliny Uco w/g Winomana wadliwa (grzyb, choć do wykręcenia z kieliszka) z 2002 (!) dla mnie sup!!!
Renaissance Syrah 1999 (!!!) z Oregonu (Sierra Foothills, North Yuba) z racji rocznika (i bez podkładek!!!) bardzo mi się podobało, mimo redukcji na starcie. Kto z nas nie lubi w winie tej patyny wieku?
Miło odświeżające (łamiące masę z win czerwonych) Cava Lavit (brut nature 2004), to było coś...
I na deser Vidal 2005 Inniskillin Ice Wine. Super!!! (Sofanes stanął na wysokości zadania! Respekt Ci!).
P.S. 1) Poetą jak Rurale nigdy nie będę, więc musicie zadowolić się tym co jest
P.S. 2) Może ktoś pamięta (ma zapisane) ile %alk. miał Riesling balatoński którym zadziwił (w penym sensie Andrzej (Winoman, nie Morelino - Obu serdecznie pozdrawiam!!!)???
Wszystkim Paniom i Panom pięknie dziękuję za wspaniałe przyjęcie i dobrą zabawę (naukę). I osobno - Winersch. Ty wiesz...
Według mnie najlepiej wypadły wina, w których albo jest dużo przestrzeni albo dużo beczki:) Najmilej wspominam kalifornijskiego cabsa z Pine Ridge z Napa (2005), argentyńskie Alfa Crux od Fourniera (chyba 2002; tempranillo, malbec, merlot) i waszygtońskiego cabsa z Ste Michelle - Canoe Ridge Estate (2004).
Niestety w takich warunkach nikną wina wymagające, wymagające jednak jakiegoś wysiłku i czasu, do których chętnie bym wrócił jak choćby toskańska Ampeleia, czy szatenef od Jerome Busato.
Oczywiście idąc na spacer brzegiem oceanu, moim winem pierwszego wyboru, jako afroamerykanina, byłby riesling od Ostertaga (z 2007 o nazwie d'E). Kwintesencja kwasu.
Mam na myśli 7 (Deadly) Z(ins) od Michaela świetny marketing i równie dobre wino!
Wino jest dostępne w sklepie Pinot, gdzie zresztą zrobiłem tę fotkę.