Są zebrane pod tym linkiem: wina z Izreala na SstarWines.
Pierwsze z tej listy to cywilizowana mieszanka bordoska od Amphorae (dziwi mnie jego nieobecność tego producenta na liście Rogova). Wino chyba było (ale się zmyło) w ofercie Dekanter.pl. Obecnie Dekanter ma jedynie Take Two od Sea Horse Winery za 99PLN, o której tak oto piszą: Zeev Dunie założył swa butikową winiarnię w 2000 roku na Wzgórzach Jerozolimskich, po sprzedaniu swoich udziałów w winiarni Agur, gdzie stworzył swoje pierwsze wino: Elul (nazwa pochodzi od ostatniego miesiąca kalendarza hebrajskiego). Teraz w swoich winnicach uprawia szczepy Shiraz i Zinfandel, oraz Cabernet Sauvignon z Górnej Galilei. Aktualnie planuje powiększyć swoje winnice i włączyć do swojego repertuaru szczepy Mourvedre i Grenache. W 2001 roku produkcja wyniosła 1800 butelek, a obecnie wynosi między 10-14 tysięcy butelek, w zależności od jakości plonów w danym roczniku. Na szczepie Cabernet Sauvignon bazują jego dwa wielkie wina: Elul i Fellini. Zinfandel jest "głównym udziałowcem" sukcesów win o nazwie: Lennon i Take Two. Shiraz natomiast przewodzi w winach : Camus i Antoine. A w wybranych rocznikach Dunie produkuje wino o nazwie Munch, gdzie jedynym składnikiem są grona Petit Syrah. W 2006 roku rozpoczął pierwsze zbiory szczepów: Primitivo oraz Petit Verdot. A na 2007 rok przewiduje wyprodukowanie swojego pierwszego wina białego. Średnio cielisty z delikatnymi taninami kupaż na który składają się Zinfandel (85%), Petite Sirah (10%) i Carignan (5%). Starzony przez 12 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego daje dojrzałe i krągłe wino. Z delikatną pieprzową nutą podkreślającą soczysty owoc maliny, śliwki, czarnej jagody i odrobiną mineralności. alk.14%. Szkoda, że nie mają win Lennon, Camus i Antoine, chyba bym się skusił, bo nazwy ładne.
Kolejny importer win izraelskich to Oktan Energy. Wina od Barkana gładkie, mogą więc się na bankietach podobać, choć dla mnie brak nieco charakteru, tanio. Mają też innych producentów spoza listy Rogova.
Wino od Yatira ma w swej ofercie Wina.pl. Mianowicie Merlot Yatir Forest z 2005 za hoho 269PLN. Piszą tam też, że cytuję: Yatir Forest to największy posadzony przez człowieka las w Izraelu, położony na południowych wzgórzach judejskich. Yatir to również wytwórnia win założona w 2000 r. w Tel Arad. Sauvignon mają taniej bo tylko za 84PLN. No i dużo win karmelowych, czyli od Carmela;)
Rogov prowadził kiedyś stronę http://www.stratsplace.com, ale jak widać się zwinęła, gdzie teraz jej szukać?
Na pewno zaś moderuje forum u loversów.
A jak piszą na stronie Wines Israel Rogov w swoim przewodniku ogłosił ranking producentów wina w Izraelu:
1. Golan Heights (Katzrin, Yarden, Gamla)
2. Yatir – owned by Carmel
3. Margalit
4. Castel
5. Clos de Gat
6. Flam
7. Chateau Golan
8. Pelter
9. Carmel (Limited Edition, Single Vineyard, Appelation)
10. Galil Mountain – owned by Golan Heights
Co sądzicie o kolejności?
„zawsze jednak cenię pewną świeżość!”
To prawda. Widać. Z tego powodu parę lat temu przetłumaczyłem po włosku twój świetny artykuł o winach Cesconi ( wersja polska na http://www.winomania.pl/artykuly.php?id=87 a wersja włoska na http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=2721 ). Niestety, na temat bąbelkach wszyscy jeszcze się zgubimy, nie tylko ty. Ponieważ traktujeme je jako trunki do specjalnych uroczystości czy imprez, tymi winami nie mamy po prostu wystarczającej kultury czy doświadczeń. Są one winami a wino jest królem na stole, przy jedzeniu. Tu pijemy prawie tylko spokojne wina, pomimo że szampany, spumanty, musujące pozwalają najwięszky dobór połączenia z potrawami ( zakąski, owoce morskie, skorupiaki, ryby, białe mięsa nawet grillowane, sery, risotto, makarony w pikantnym sosie, pizza, ciasteczka, torty itd itd – oczywyście wg różnych typologii od pas dosé, brut, saten (cremant), demi-sec itd itd. Dzisiaj kultura jakościowego picia na całym świecie rośnie i proporcjonalnie rośnie popyt. Champagne chce powiększyć powierzchnię uprawy ponieważ obecna produkcja nie wystarczy zadowolić rynki. Elżbieta wie, że Franciacorta ma wielki wzrost sukcesu ( każdy rok produkuje się miliony butelek więcej – patrzcie na tablicę http://inumeridelvino.it/2009/02/franciacorta-dati-di-vendita-2007-e-200... ), że w 1995r sprzedawano 2.8 milionów butelek a w 2010 już sprzedaje się 10 milionów butelek (będą 13 w 2011) ale jesteśmy jeszcze daleko od pełni wiedzy na temat bąbelek. Potrzebny jest jeszcze długi okres oraz wielu degustacji dla kiperów, wykładowców winiarskich kursów, sommelierów, pisarzy o winie i miłośników wina. Na zdrowie!
Sam próbowałem jedynie kilku (słownie bodajże trzech czy czterech!) win z tego regionu jak widać na SstarWines, więc ferował wyroków nie będę. O ile w zwykłych winach jestem w stanie docenić inne walory niż kwasowość (zawsze jednak cenię pewną świeżość!), to w bąblach się gubię
Brawo! Zauważyłem już w Barolo w 2003, podczas występowania w filmie „Druga Twarz – o sommelierze” z Michałkiem Jańcikiem, że polscy miłośnicy wina cenią najbardziej kwasowość niż mineralność i/lub owoce. Potwierdzeniem jest właśnie ten twój komentarz. Czyli take wg Ciebie to prawda, że Franciacorta a Champagne są różnymi trunkami (Cava też, Prosecco też, Sekt też, Igristoje też) a zmieszczyć wszystkie te „bąbelki” w jednym gatunku wina byłoby błendem. Mamy raczej je zróżnicować, tak jak robimy już z czerwonymi winami lub białymi, które nie są jednakowe ale i to już wszyscy wiedzą. O bąbelkach jeszcze trwa zamieszanie. Każde wino jest ambasadorem jego terroir i nie tylko trunkiem. Zawsze mówię, że w butelce jest „także” wino ale i zwłaszcza jest marzenie, sen, oczekiwanie....
... a szkoda;) Cenię jednak świeżość i kwasowość, szczególnie w winach musujących. Dlatego mam kłopot z wieloma winami z apelacji Cava i miałem kłopot z innymi (dwoma!) winami z regionu Franciacorta oprócz la Montiny. Podobny kłopot mam ze starymi szampanami. Może kiedyś dojrzeję do mniej kwaśnych smaków, póki co opowiadam się po stronie kwasu;)
Nawet na jakość nie nadaje się do porównania tych dwóch win, ponieważ tylko metoda wytwarzania w kantynie jest podobna. Terroir jest zupełnie inny (ziemia, klimat, godziny słońca rocznie itd.) a odmiany są inaczej uprawiane z tego powodu (nowe winnice pow. 4.500 krzaków ale tarasowe czy bardzo strome pow. 2.500, odległości filarów 2.50 m). Twierdzenie, że Franciacorta jest lepsze czy gorsze niż jego francuski kolega byłoby błędem bowiem różni się znacznie od niego. Franciacorta nie jest ani gorsze, ani lepsze niż Champagne, jest po prostu inne. W winnicach rejonu Champagne średnia wydajność winogron na hektar to 20 ton. Zagęściono wiele winnic aż do 7 czy 8 tysiące krzaków na hektar. Koncepcja Szampana to „cuvée”, czyli mieszanka łącząca bardzo dużo win osobno wytwarzanych z wielu winnic (aż do sześćdziesiątki, sprawdziłem). W winiarniach rejonu Franciacorta to nie możliwe, to tylko marzenie, ponieważ aby otrzymywać winogrona o jakości zdatnej do musowania w taki poziom tutejsi winiarze potrzebują przerzedzić krzaki i zniżyć wydajność (czyli odwrotnie) do 10/12 t/ha. Oprócz tego, w każdej posiadłości nie ma tylu winnic dla każdej odmiany aby stosować wielowinnicową „cuvée”. Bazowe wina chardonnay, pinot nero, pinot bianco rejonu Franciacorta osiągają bowiem bardziej pełni, więcej owocu, wyższą naturalną zawartość alkoholu bardzo szybko niż Champagne, natomiast znacznie mniejszą kwasowość. Z tego powodu, winiarze muszą inaczej zdobyć równowagi smaku a trunek to nie to samo. Notatka: tylko Berlucchi wytwarza dużo butelek trunku bardzo podobnego do Champagne (no i smacznego!) ale to nie Franciacorta ponieważ pochodzi od mieszanki różnych winogron czy win z Oltrepo’ Pavese, Franciacorta, Trento oraz innych rejonów i nie pisze „Franciacorta” na etykiecie bo nie wolno. Opinja o Montinie to bardzo indywidualna, tak jak zawsze się zdarza w naszym wiecie wina. Od 1978 Piłem prawie wszystkie Franciacorta i przyznaję się do winy: najbardziej lubię raczej brut muskularnejsze i rezerwy z wielu winiarzy, w sumieniu nie wolę pochwalić tylko jednego z bardziej dostępnych dla Polaków. Oprócz tego, w Franciacorta różnicę win można czuć każdy rok a to co jest dzisiaj chyba lepsze jutro może być dopiero nieżle. Natomiast Champagne jest zawsze w tym samym poziomie każdy rok, tj. 300 lat doświadczenia i pow. 200 milionów butelek... vs. 50 lat i 10 milionów dzisiaj (13 będą na rynku w 2011r).
Swietnie sie promuje przedewszystkim wspanialymi programami jesli chodzi o prowadzenie oryginalnej resteauracji przez samego producenta. Robi duzo wysilku, ale wklada go glownie nie w jakosc produktu ale w to co go otacza.
Produkt natomiast, jesli jest znakomity mie ma wymaga robienia tagiego halasu.
On nie jest na liscie producentow ktorych osobiscie cenie i dla ktorych uwazam ze sa warci takiego wysilku jakiego dokonuje aby byli warci poznania w Polsce. Nigdy nie powinno sie porownywac Franciacorty do Szmpana. To sa zupelnie inne wina. Jesli ktos to robi to doprawdy......daje mi do zrozumienia jak wiele pracy mnie jeszcze czeka.
Mysle ze wybralam rowniez tych producentow ktorzy rowniez maja swietna cene do jakosci.
Mam nadzieje ze kiedys moje slowa znajda poparcie wielu milosnikow i znawcow wina.
a jeszcze piękniej przepraszacie;) A o Franciacorcie, Elżbieta pisała i u nas
Pozdrawiam serdecznie, star.
PS. Mnie przekonała jedna Franciacorta: La Montina, równa szampanom, a od niektórych wg mnie nawet lepsza. No ale jedna jaskółka wiosny nie czyni...
Ja dziekuje Ci bardzo, droga Eluniu. Dzieki Tobie mamy wiec okazje pokazac milosnikom wina to, co jest Franciacorta. Bardzo prosze wszystkich kliknac na http://www.vinisfera.pl/wina,466,149,0,0,F,news.html i czytac. Prosze tez milosnikow wina szukac talze Franciacorta DOCG rose' na rynku. Wg mnie to wino jest najlepszym malzestwem z wieloma potrawami kuchni polskiej. To nie kwestia winogron czy metoda wytwarzania. "Terroir" jest wyjatkowy, unikalny. Nie ma na swiecie czegos lepszego do wytwarzania ruzowych win musujacych.
Dziekuje Mario za wyrozumialosc.
To bylo przykre nieporozumienie. Na szczescie wszystko mozna wyjasnic w dobrej wierze.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
elisabetta
Nie przejmuj sie, Eluniu! Przypuscilem, ze zapomnialas pisac slowa "na terenie Wloch". Moja notatka to tylko w celu sprecyzowania. Lubie Franciacorta od mlodosci (dokladnie od 1978), duzo czekalem w Polsce az do twojego wstapienia i jestem dumnym z czego Ty robis. Powodzenia!
Mario
Drogi Mario,
TY zrobiles dla mnie nawiecej, zaczynajac ze byles moim pierwszym nauczycielem jesli chodzi o wino.
Pierwsze wskazowki od czego mialam zaczac moja dzialalnosc na rynku polskim zaczerpnelam z Twoich artykulow.
Pierwsze lzy radosci po tym co o mnie napisales doceniajac moja prace byly wlasnie dla Ciebie.
To co napisalam" ze nikt tego wczesniej nie zrobil" dotyczylo zupelnie czego innego.
Nikt wczesniej sie nie zainteresowal tym co robie na terenie Wloch. Bylam niewidzialna i doceniana tylko przez niektorych producentow za rezultaty (wlasciwie zawsze o nie chodzi).
Zdziwilo mnie ze mnie znalazl Franco Ziliani choc zawsze podejrzewalam ze to Ty mu podsuneles ta mysl.
Jakbym mogla nie docenic co dla mnie zrobiles!
Ten wywiad zrobiony przez Franco Z. mial otworzyc troche oczy Consorcjum Franciacorty ktore nigdy mi nie pomoglo. Jedna kobieta zrobila za nich prace i nikt nawet mi za to nie wyslal slowa, choc dostarczalam im wszystkie artykuly ktore sie ukazywaly lacznie z Twoim.
Tlumaczylam wszystko starannie i dostarczalam nie tylko wozac ciezkie pisma z Polski ale ich tlumaczenia ktore wiesz jak wiele czasu zajmuja.
Chcialam uzyskac od nich aby mi udostepnili mozliwosc zapraszania coraz wiecej dziennikarzy, importerow, pasjonatow z Polski aby wylansowac terytorium Franciakorty.
Teraz bedzie kilka osob dla mnie bardzo waznych z Polski i znow zwrocilam sie do Consorcjum, pierwszy raz o mala, banalna pomoc. Nie otrzylamam nawet odpowiedzi na moje do nich e-maile.
Wlasnie wczoraj wieczorem bardzo sie zezloscilam i wyslalam jeszcze raz do nich wlasnie tylko TWOJ komentarz jaki napisales w blogu F.Z. przyznajac rowniez racje polskim dziennikarzom (Tomaszowi Prange-Barrczynskiemu i Woltkowi Bonkowskiemu za ostre artykulu po pierwszej ich wizycie w 2003 roku. Napisalam w ostry sposob ze od tamtego czasu nic sie nie zmienilo i dziennikarze wowczas umiejetnie uchwycili sytulacje.
Ogromnie Cie przeprazam za to nieporozumienie. Zle sie moze wyrazilam. Ale ni o tym myslalam piszac te slowa.
Prosze wybacz.
Elisabetta
Dear Mr. Green,
since many years I use the argument that good wines , produced with care, bring you health benefits .
For me the first such wines are "Franciacorta ", but not only.
At each wine degustation I remind my Customer the
beneficial role that the good wines I propose , can have on some cardiological problems and to improve the circulatory system and to help regulate blood pressure, or as antidepressive
and also inducing an improvement on the brain functions :
" Mens sana in Corpore sano / healthy mind in healthy body" are famous words I repeat.
Luckely, since some time many articles by reputed scientists
have appeared, confirming what I have been saying.
One or two glasses of a good wine every day should eliminate the need of taking chemical medicaments , that always have unwanted collateral effects.
( I am not eating " an apple a day to keep the doctor away ,
since I do not like apples., I prefer wine )
I believe that many people have experienced , like me, the
wine beneficial effects . I hope my words here , with your
precious help, can confirm that what I have kept saying
to my Customer was not a sale trick.
Thank you for your support ,
and Greetings
from
Elizabeth Babinska-Poletti
List nadesłany przez autorkę, wysłany do Douglasa Grenna za pośrednictwem Josepha di Blasi, którego pamiętamy z czatu.
Odpowiadajac na Deowe pytanie pisalas, ze „Jestem wdzieczna Franco Ziliani ze sie zainteresowal moja dzialalnoscia i moja ojczyzna. Nikt tego wczesniej nie zrobil”.
Nikt tego wczesniej nie zrobil? To nie prawda.
Prawdopodobnie zapomnialas dwa artykuly przeze mnie opublikowane po wlosku na Enotime: http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=3513 z Kwietnia 2009 oraz http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=3772 z Lutego 2010, czyli oba przed wywiadem mojego kolegi Franco Ziliani.
Pozdrawiam serdecznie.
Ze Wschodu nadchodzą doskonałe wieści dla włoskich win
Na ziemi Chopina i niezapomnianego Karola Wojtyły, Lecha Wałęsy, Andrzeja Wajdy, Marii Curie-Skłodowskiej, by zacytować tylko kilka wielkich postaci, które od razu przychodzą mi do głowy, jak już wcześniej pisałem, wino staje się coraz bardziej popularne i co roku rośnie liczba jego pasjonatów i konsumentów pragnących poznać wszystkie jego sekrety.
Ogrom zasług dla tego coraz gorętszego romansu pomiędzy Dionizosem a Polską należy przypisać grupie ambasadorów naszej Entoria tellus, którzy z niezwykłym entuzjazmem i zaangażowaniem robią wszystko, by pomóc polskim neofitom winnych rozkoszy zrozumieć, że Włochy są jednym z najbardziej liczących się krajów-producentów.
Wśród najbardziej zagorzałych promotorów włoskich win nie można pominąć pani Elżbiety Babińskiej-Poletti, od wielu lat mieszkającej w Bergamo we Włoszech (i której ja, mimo że mieszkam w tym samym mieście, nie miałem jeszcze okazji poznać osobiście), do której szczególnie pasuje tytuł “ambasadora włoskich win, które są jej pasją” biorąc pod uwagę wysiłek, jaki wkłada, by promować wśród swoich rodaków wina nieco mniej znane, jak te pochodzące z regionu Franciacorta czy znad jeziora Garda, których ona sama jest miłośniczką.
Swoją niezwykłą historię ta elegancka, obyta w świecie, wyrafinowana dama o niezwykłej kulturze opowiedziała mi przepiękną włoszczyzną, którą opanowała mieszkając we Włoszech, udzielając mi długiego, szczegółowego wywiadu, który z wielką przyjemnością opublikowałem na stronie internetowej Włoskiego Stowarzyszenia Sommelierów i który możecie przeczytać tutaj.
Sądzę, że, tak samo jak ja, będziecie pod wrażeniem jej fascynacji winem, silnego przekonania, z jakim wykonuje swoją pracę, jej absolutnej pewności, że w Polsce będzie się piło coraz więcej wina i że wino włoskie, jeśli uda się zarazić włoskich producentów jej enuzjazmem, mogłoby zająć lwią część tego rynku.
Piękne zdjęcia ilustrujące wywiad zostały wykonanę przez polską fotograf Małgorzatę Mikołajczyk.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z blogu Franco ZilianiegoVino al Vino
To doskonaly pomysl! We Wloszech Taki kurs przeprowadza sie w trzech etapach i tylko po zdaniu egzaminu mozna przejsc na kolejny. Czasem trwa to do 3 lat. Jeden etap trwa 4 miesiace i jesli sie opusci dwie lekcje (lekcja trwa 3 pelne godz.) to nie mozna przystapic do egzaminu.
Nazywajac to kursem sommelierowskim to nie tak jak ktos moze sobie wyobrazic. To prawdziwa nauka ktora zawiera wiele dziedzin (biologia, enologia).
Mysle ze w Polsce juz wreszcie powinien zaczac dzialac. Jestem pewna ze to dostarczyloby duzej wiedzy ale i prestizu prawdziwego sommelira kto ukonczy wszystkie trzy etapy!
Pomyslnosci!
Ela
Jak zwrócono mi uwagę sformułowanie "zamiast białka kurzego" było nieprecyzyjne i mogło zostać odrzucone, bo winiarz świadomie wybiera, czym chce klarować wino, a nie jest tak, że jak mu zabraknie jajek, to stosuje bentonit "zamiast" białka. A co do Fortu Benton, to mimo całej abstrakcji rozumowania jest to prawie poprawna odpowiedź, z tym, że to Montana nie Nevada
A co do porównania z żelatyną (stosowaną dla garbnikowych win czerwonych) to opieram się na tym co nasi winiarze piszą a propos klarowania wina, o żelatynie tak pisząc: Działanie: Żelatyna jest koloidem i ma ładunek dodatni. Żelatyna potrzebuje obecności garbników, by strącić osad i dlatego najlepiej sprawdza się przy winach czerwonych. Reaguje z garbnikami, które są ujemnie naładowane. W wyniku tej reakcji powstają duże, łatwo opadające cząstki, które dodatkowo aglomerują wokół siebie cząstki białek. Tak więc żelatyna działa zarówno na garbnikowe jak i na białkowe zmętnienia. Efekty: zredukowanie zawartości garbników, przez co wino uzyskuje mniej "ściągający" smak.
...jak słusznie zwrócił mi uwagę MikPaw: Botrytis Cinerea to grzyb, który wywołuje "choroby" - zarówno szarą pleśń, jak i szlachetną. Poczytajcie sobie np. tutaj: na Kurdesz.pl, skarbnicy wiedzy winiarskiej. Chodziło mi jednak o powszechniej kojarzoną z Botrytis Cinerea szlachetną pleśń. Odpowiedź MikPawia uznaję, bo jakże by inaczej.
Powyższy wywiad ukazał się na stronach Sommelier.it, zarządzanej przez AIS czyli Stowarzyszenie Sommelierów Włoskich. A do powyższego wywiadu dodatkowo pojawił się komentarz Mario Crosty (którego pozwolenie na publikację poniższego tłumaczenia właśnie uzyskałem):
Tomek Prange-Barczyński (redaktor naczelny Magazynu Wino) nazwał Elę „nauczycielką Franciacorty”.
Rzeczywiście właśnie od tego zaczęła i włożyła wielki wysiłek, by otworzyć przed producentami z
Franciacorta odpowiednie drzwi. Niech nie myślą, że wystarczy sama marka, by mieć kolejkę klientów
na kolanach błagających o kolejne butelki. Trzeba włożyć w to mnóstwo wysiłku, gdyż na świecie jest
ogromna konkurencja wśród win musujących. Ela napisała o winie Cava (podobnie jak ja w zeszlym
roku na tej stronie), które można kupić w różnych cenach, ale poczynając od 3 euro (za tyle kupiłem je w
Tesco). Możnaby też wspomnieć o oryginalnym szampanie, który także osiąga różne ceny, ale można
go zdobyć w Auchan już za 15 euro. Nie mówiąc o winach Sekt z Niemiec, Czech, Słowacji czy też
Igristoje z Litwy (gdzie firma Bosca wybudowała naprawdę dużą fabrykę), za około 3 euro. Jak dotąd
mówimy ciągle o winach, czyli o sfermentowanym moszczu gronowym, w którym naturalnie tworzą się
bąbelki. Ale czy sądzicie ze na wschodzie jest tylko to? Nie. Są jeszcze dziesiątki milionów butelek wody
zmieszanej z bułgarskim czy rumuńskim moszczem w koncentracie, przechowywanych przez 21 giorni i
sztucznie nasycanych dwutlenkiem węgla w procesie, który opisałem na Enotime; prawdziwe świństwo,
które rujnuje wątrobę i zostawia gorzkawy posmak w ustach, sprzedawane za mniej niż 1,25 euro.
Dziesiątki milionów butelek. Ela musi podjąć walkę z tym wszystkim: z produktami dobrej jakości w
lepszej cenie niż Franciacorta oraz ze świństwami, które trują ludzi i rynek winiarski. Dlatego, jeżeli
któryś z producentów Franciacorty nie przestanie kaprysić i zachowywać się jak słoń w składzie
porcelany, przysparzając Eli nowych kłopotów swoją mentalnością objazdowych handlarzy, którzy wciąż
istnieją nawet w nowoczesnej uprzemysłowionej Franciacorta, trudno będzie odnieść sukces temu
gatunkowi wina, który, by wygrać, musi wykazać się nie tylko jakością, ale także kompleksową obsługą
klienta, poczynając od tego, by w ogóle realizować otrzymane zamówienia… Tak, nie ma się co śmiać!
Zdarza się i dziś, że jakaś winnica wysyła próbki, oferuje swoje produkty, a nawet otrzymuje na nie
zamówienie, a jednak… nie realizuje go. Muszę przy tym dodać, że zamawiający z góry płaci akcyzę, a
przy przekraczaniu polskiej granicy musi opłacić również cło. Przytoczyłem tylko grzech nie ujawniając
grzesznika, jako że jest on na tyle znany, że każdy czytelnik Vinoalvino byłby zszokowany takim jego
zachowaniem, kiedy nie dotrzymuje się słowa i rujnuje reputację lokalnego przedstawiciela.
Niewiarygodne, a jednak zdarza się. Jeśli chcemy międzynarodowego sukcesu czas skończyć z
zachowaniami wprost ze średniowiecznego krowiego targu w Rovato!
In bocca al lupo, Ela!
Napisane przez Mario Crosta, 11 czerwca 2010 o 07:34
Jestem tylko wielka pasjonatka wina i to ze wymyslilam aby pokazac w Polsce wina ktore sa (byly) jeszcze nie znane, zrobilam to gdyz uwazalam za sluszne wykorzystujac obecne zainteresowanie tym produktem aby zbizyc te dwa kraje.
Jestem wdzieczna Franco Ziliani ze sie zainteresowal moja dzialalnoscia i mojaojczyzna. Nikt tego wczesniej nie zrobil.
W Polsce, dzieki wielu dziennikarzom jest juz troche znana i doceniona moja praca ale tutaj we Wloszech??????? Doprawdy sie nie spodziewalam. Mysle ze ten dziennikarz jako pierwszy powinien byc do nas zaproszony aby zobaczyl nasz kraj tak, jak ja organizuje wizyty polskich dziennikarzy aby sie dokladnie przyjrzeli skad pochodzi i jak sie rodzi wino ktore wprowadzam na nasz rynek. Polska jest goscinnym ktajem z ludzmi z otwartym sercem. Wiec zamiast krytyki? Poznajmy kogos kto chce nas poznac?
Z mojej strony, serdecznie dziekuje Starowi o zamieszczenie tej ..... pracowitej histori Jestem doprawdy wdzieczna. Pozdrawiam bardzo serdecznie
Elzbieta (Elisabetta)
PS. Zapraszam do przeczytania artykulu norweskiego dziennikarza Douglas Green "Wine makes Women "clever"" i mojej
odpowiedzi na ten artykul.
Z tego co wiem AIS rozpoczyna niebawem działalność edukacyjną w Polsce. Ciekawe jak to wpłynie na rozwój Stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Może konkurencja jeszcze bardziej przyspieszy rozwój rynku.
Są zebrane pod tym linkiem: wina z Izreala na SstarWines.
Pierwsze z tej listy to cywilizowana mieszanka bordoska od Amphorae (dziwi mnie jego nieobecność tego producenta na liście Rogova). Wino chyba było (ale się zmyło) w ofercie Dekanter.pl. Obecnie Dekanter ma jedynie Take Two od Sea Horse Winery za 99PLN, o której tak oto piszą: Zeev Dunie założył swa butikową winiarnię w 2000 roku na Wzgórzach Jerozolimskich, po sprzedaniu swoich udziałów w winiarni Agur, gdzie stworzył swoje pierwsze wino: Elul (nazwa pochodzi od ostatniego miesiąca kalendarza hebrajskiego). Teraz w swoich winnicach uprawia szczepy Shiraz i Zinfandel, oraz Cabernet Sauvignon z Górnej Galilei. Aktualnie planuje powiększyć swoje winnice i włączyć do swojego repertuaru szczepy Mourvedre i Grenache. W 2001 roku produkcja wyniosła 1800 butelek, a obecnie wynosi między 10-14 tysięcy butelek, w zależności od jakości plonów w danym roczniku. Na szczepie Cabernet Sauvignon bazują jego dwa wielkie wina: Elul i Fellini. Zinfandel jest "głównym udziałowcem" sukcesów win o nazwie: Lennon i Take Two. Shiraz natomiast przewodzi w winach : Camus i Antoine. A w wybranych rocznikach Dunie produkuje wino o nazwie Munch, gdzie jedynym składnikiem są grona Petit Syrah. W 2006 roku rozpoczął pierwsze zbiory szczepów: Primitivo oraz Petit Verdot. A na 2007 rok przewiduje wyprodukowanie swojego pierwszego wina białego. Średnio cielisty z delikatnymi taninami kupaż na który składają się Zinfandel (85%), Petite Sirah (10%) i Carignan (5%). Starzony przez 12 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego daje dojrzałe i krągłe wino. Z delikatną pieprzową nutą podkreślającą soczysty owoc maliny, śliwki, czarnej jagody i odrobiną mineralności. alk.14%. Szkoda, że nie mają win Lennon, Camus i Antoine, chyba bym się skusił, bo nazwy ładne.
Kolejny importer win izraelskich to Oktan Energy. Wina od Barkana gładkie, mogą więc się na bankietach podobać, choć dla mnie brak nieco charakteru, tanio. Mają też innych producentów spoza listy Rogova.
Wino od Yatira ma w swej ofercie Wina.pl. Mianowicie Merlot Yatir Forest z 2005 za hoho 269PLN. Piszą tam też, że cytuję: Yatir Forest to największy posadzony przez człowieka las w Izraelu, położony na południowych wzgórzach judejskich. Yatir to również wytwórnia win założona w 2000 r. w Tel Arad. Sauvignon mają taniej bo tylko za 84PLN. No i dużo win karmelowych, czyli od Carmela;)
Rogov prowadził kiedyś stronę http://www.stratsplace.com, ale jak widać się zwinęła, gdzie teraz jej szukać?
Na pewno zaś moderuje forum u loversów.
A jak piszą na stronie Wines Israel Rogov w swoim przewodniku ogłosił ranking producentów wina w Izraelu:
1. Golan Heights (Katzrin, Yarden, Gamla)
2. Yatir – owned by Carmel
3. Margalit
4. Castel
5. Clos de Gat
6. Flam
7. Chateau Golan
8. Pelter
9. Carmel (Limited Edition, Single Vineyard, Appelation)
10. Galil Mountain – owned by Golan Heights
Co sądzicie o kolejności?
„zawsze jednak cenię pewną świeżość!”
To prawda. Widać. Z tego powodu parę lat temu przetłumaczyłem po włosku twój świetny artykuł o winach Cesconi ( wersja polska na http://www.winomania.pl/artykuly.php?id=87 a wersja włoska na http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=2721 ). Niestety, na temat bąbelkach wszyscy jeszcze się zgubimy, nie tylko ty. Ponieważ traktujeme je jako trunki do specjalnych uroczystości czy imprez, tymi winami nie mamy po prostu wystarczającej kultury czy doświadczeń. Są one winami a wino jest królem na stole, przy jedzeniu. Tu pijemy prawie tylko spokojne wina, pomimo że szampany, spumanty, musujące pozwalają najwięszky dobór połączenia z potrawami ( zakąski, owoce morskie, skorupiaki, ryby, białe mięsa nawet grillowane, sery, risotto, makarony w pikantnym sosie, pizza, ciasteczka, torty itd itd – oczywyście wg różnych typologii od pas dosé, brut, saten (cremant), demi-sec itd itd. Dzisiaj kultura jakościowego picia na całym świecie rośnie i proporcjonalnie rośnie popyt. Champagne chce powiększyć powierzchnię uprawy ponieważ obecna produkcja nie wystarczy zadowolić rynki. Elżbieta wie, że Franciacorta ma wielki wzrost sukcesu ( każdy rok produkuje się miliony butelek więcej – patrzcie na tablicę http://inumeridelvino.it/2009/02/franciacorta-dati-di-vendita-2007-e-200... ), że w 1995r sprzedawano 2.8 milionów butelek a w 2010 już sprzedaje się 10 milionów butelek (będą 13 w 2011) ale jesteśmy jeszcze daleko od pełni wiedzy na temat bąbelek. Potrzebny jest jeszcze długi okres oraz wielu degustacji dla kiperów, wykładowców winiarskich kursów, sommelierów, pisarzy o winie i miłośników wina. Na zdrowie!
Sam próbowałem jedynie kilku (słownie bodajże trzech czy czterech!) win z tego regionu jak widać na SstarWines, więc ferował wyroków nie będę. O ile w zwykłych winach jestem w stanie docenić inne walory niż kwasowość (zawsze jednak cenię pewną świeżość!), to w bąblach się gubię
Brawo! Zauważyłem już w Barolo w 2003, podczas występowania w filmie „Druga Twarz – o sommelierze” z Michałkiem Jańcikiem, że polscy miłośnicy wina cenią najbardziej kwasowość niż mineralność i/lub owoce. Potwierdzeniem jest właśnie ten twój komentarz. Czyli take wg Ciebie to prawda, że Franciacorta a Champagne są różnymi trunkami (Cava też, Prosecco też, Sekt też, Igristoje też) a zmieszczyć wszystkie te „bąbelki” w jednym gatunku wina byłoby błendem. Mamy raczej je zróżnicować, tak jak robimy już z czerwonymi winami lub białymi, które nie są jednakowe ale i to już wszyscy wiedzą. O bąbelkach jeszcze trwa zamieszanie. Każde wino jest ambasadorem jego terroir i nie tylko trunkiem. Zawsze mówię, że w butelce jest „także” wino ale i zwłaszcza jest marzenie, sen, oczekiwanie....
... a szkoda;) Cenię jednak świeżość i kwasowość, szczególnie w winach musujących. Dlatego mam kłopot z wieloma winami z apelacji Cava i miałem kłopot z innymi (dwoma!) winami z regionu Franciacorta oprócz la Montiny. Podobny kłopot mam ze starymi szampanami. Może kiedyś dojrzeję do mniej kwaśnych smaków, póki co opowiadam się po stronie kwasu;)
Nawet na jakość nie nadaje się do porównania tych dwóch win, ponieważ tylko metoda wytwarzania w kantynie jest podobna. Terroir jest zupełnie inny (ziemia, klimat, godziny słońca rocznie itd.) a odmiany są inaczej uprawiane z tego powodu (nowe winnice pow. 4.500 krzaków ale tarasowe czy bardzo strome pow. 2.500, odległości filarów 2.50 m). Twierdzenie, że Franciacorta jest lepsze czy gorsze niż jego francuski kolega byłoby błędem bowiem różni się znacznie od niego. Franciacorta nie jest ani gorsze, ani lepsze niż Champagne, jest po prostu inne. W winnicach rejonu Champagne średnia wydajność winogron na hektar to 20 ton. Zagęściono wiele winnic aż do 7 czy 8 tysiące krzaków na hektar. Koncepcja Szampana to „cuvée”, czyli mieszanka łącząca bardzo dużo win osobno wytwarzanych z wielu winnic (aż do sześćdziesiątki, sprawdziłem). W winiarniach rejonu Franciacorta to nie możliwe, to tylko marzenie, ponieważ aby otrzymywać winogrona o jakości zdatnej do musowania w taki poziom tutejsi winiarze potrzebują przerzedzić krzaki i zniżyć wydajność (czyli odwrotnie) do 10/12 t/ha. Oprócz tego, w każdej posiadłości nie ma tylu winnic dla każdej odmiany aby stosować wielowinnicową „cuvée”. Bazowe wina chardonnay, pinot nero, pinot bianco rejonu Franciacorta osiągają bowiem bardziej pełni, więcej owocu, wyższą naturalną zawartość alkoholu bardzo szybko niż Champagne, natomiast znacznie mniejszą kwasowość. Z tego powodu, winiarze muszą inaczej zdobyć równowagi smaku a trunek to nie to samo. Notatka: tylko Berlucchi wytwarza dużo butelek trunku bardzo podobnego do Champagne (no i smacznego!) ale to nie Franciacorta ponieważ pochodzi od mieszanki różnych winogron czy win z Oltrepo’ Pavese, Franciacorta, Trento oraz innych rejonów i nie pisze „Franciacorta” na etykiecie bo nie wolno. Opinja o Montinie to bardzo indywidualna, tak jak zawsze się zdarza w naszym wiecie wina. Od 1978 Piłem prawie wszystkie Franciacorta i przyznaję się do winy: najbardziej lubię raczej brut muskularnejsze i rezerwy z wielu winiarzy, w sumieniu nie wolę pochwalić tylko jednego z bardziej dostępnych dla Polaków. Oprócz tego, w Franciacorta różnicę win można czuć każdy rok a to co jest dzisiaj chyba lepsze jutro może być dopiero nieżle. Natomiast Champagne jest zawsze w tym samym poziomie każdy rok, tj. 300 lat doświadczenia i pow. 200 milionów butelek... vs. 50 lat i 10 milionów dzisiaj (13 będą na rynku w 2011r).
Swietnie sie promuje przedewszystkim wspanialymi programami jesli chodzi o prowadzenie oryginalnej resteauracji przez samego producenta. Robi duzo wysilku, ale wklada go glownie nie w jakosc produktu ale w to co go otacza.
Produkt natomiast, jesli jest znakomity mie ma wymaga robienia tagiego halasu.
On nie jest na liscie producentow ktorych osobiscie cenie i dla ktorych uwazam ze sa warci takiego wysilku jakiego dokonuje aby byli warci poznania w Polsce. Nigdy nie powinno sie porownywac Franciacorty do Szmpana. To sa zupelnie inne wina. Jesli ktos to robi to doprawdy......daje mi do zrozumienia jak wiele pracy mnie jeszcze czeka.
Mysle ze wybralam rowniez tych producentow ktorzy rowniez maja swietna cene do jakosci.
Mam nadzieje ze kiedys moje slowa znajda poparcie wielu milosnikow i znawcow wina.
O winach śmierdzących zepsutymi jajajmi można poczytać tutaj.
Jak smakuje i pachnie (a raczej śmierdzi) wino korkowe, czyli dotknięte przez TCA czy TBA można dowiedzieć się przy okazji korkowego szaleństwa.
a jeszcze piękniej przepraszacie;) A o Franciacorcie, Elżbieta pisała i u nas
Pozdrawiam serdecznie, star.
PS. Mnie przekonała jedna Franciacorta: La Montina, równa szampanom, a od niektórych wg mnie nawet lepsza. No ale jedna jaskółka wiosny nie czyni...
Ja dziekuje Ci bardzo, droga Eluniu. Dzieki Tobie mamy wiec okazje pokazac milosnikom wina to, co jest Franciacorta. Bardzo prosze wszystkich kliknac na http://www.vinisfera.pl/wina,466,149,0,0,F,news.html i czytac. Prosze tez milosnikow wina szukac talze Franciacorta DOCG rose' na rynku. Wg mnie to wino jest najlepszym malzestwem z wieloma potrawami kuchni polskiej. To nie kwestia winogron czy metoda wytwarzania. "Terroir" jest wyjatkowy, unikalny. Nie ma na swiecie czegos lepszego do wytwarzania ruzowych win musujacych.
Dziekuje Mario za wyrozumialosc.
To bylo przykre nieporozumienie. Na szczescie wszystko mozna wyjasnic w dobrej wierze.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
elisabetta
Nie przejmuj sie, Eluniu! Przypuscilem, ze zapomnialas pisac slowa "na terenie Wloch". Moja notatka to tylko w celu sprecyzowania. Lubie Franciacorta od mlodosci (dokladnie od 1978), duzo czekalem w Polsce az do twojego wstapienia i jestem dumnym z czego Ty robis. Powodzenia!
Mario
Drogi Mario,
TY zrobiles dla mnie nawiecej, zaczynajac ze byles moim pierwszym nauczycielem jesli chodzi o wino.
Pierwsze wskazowki od czego mialam zaczac moja dzialalnosc na rynku polskim zaczerpnelam z Twoich artykulow.
Pierwsze lzy radosci po tym co o mnie napisales doceniajac moja prace byly wlasnie dla Ciebie.
To co napisalam" ze nikt tego wczesniej nie zrobil" dotyczylo zupelnie czego innego.
Nikt wczesniej sie nie zainteresowal tym co robie na terenie Wloch. Bylam niewidzialna i doceniana tylko przez niektorych producentow za rezultaty (wlasciwie zawsze o nie chodzi).
Zdziwilo mnie ze mnie znalazl Franco Ziliani choc zawsze podejrzewalam ze to Ty mu podsuneles ta mysl.
Jakbym mogla nie docenic co dla mnie zrobiles!
Ten wywiad zrobiony przez Franco Z. mial otworzyc troche oczy Consorcjum Franciacorty ktore nigdy mi nie pomoglo. Jedna kobieta zrobila za nich prace i nikt nawet mi za to nie wyslal slowa, choc dostarczalam im wszystkie artykuly ktore sie ukazywaly lacznie z Twoim.
Tlumaczylam wszystko starannie i dostarczalam nie tylko wozac ciezkie pisma z Polski ale ich tlumaczenia ktore wiesz jak wiele czasu zajmuja.
Chcialam uzyskac od nich aby mi udostepnili mozliwosc zapraszania coraz wiecej dziennikarzy, importerow, pasjonatow z Polski aby wylansowac terytorium Franciakorty.
Teraz bedzie kilka osob dla mnie bardzo waznych z Polski i znow zwrocilam sie do Consorcjum, pierwszy raz o mala, banalna pomoc. Nie otrzylamam nawet odpowiedzi na moje do nich e-maile.
Wlasnie wczoraj wieczorem bardzo sie zezloscilam i wyslalam jeszcze raz do nich wlasnie tylko TWOJ komentarz jaki napisales w blogu F.Z. przyznajac rowniez racje polskim dziennikarzom (Tomaszowi Prange-Barrczynskiemu i Woltkowi Bonkowskiemu za ostre artykulu po pierwszej ich wizycie w 2003 roku. Napisalam w ostry sposob ze od tamtego czasu nic sie nie zmienilo i dziennikarze wowczas umiejetnie uchwycili sytulacje.
Ogromnie Cie przeprazam za to nieporozumienie. Zle sie moze wyrazilam. Ale ni o tym myslalam piszac te slowa.
Prosze wybacz.
Elisabetta
Dear Mr. Green,
since many years I use the argument that good wines , produced with care, bring you health benefits .
For me the first such wines are "Franciacorta ", but not only.
At each wine degustation I remind my Customer the
beneficial role that the good wines I propose , can have on some cardiological problems and to improve the circulatory system and to help regulate blood pressure, or as antidepressive
and also inducing an improvement on the brain functions :
" Mens sana in Corpore sano / healthy mind in healthy body" are famous words I repeat.
Luckely, since some time many articles by reputed scientists
have appeared, confirming what I have been saying.
One or two glasses of a good wine every day should eliminate the need of taking chemical medicaments , that always have unwanted collateral effects.
( I am not eating " an apple a day to keep the doctor away ,
since I do not like apples., I prefer wine )
I believe that many people have experienced , like me, the
wine beneficial effects . I hope my words here , with your
precious help, can confirm that what I have kept saying
to my Customer was not a sale trick.
Thank you for your support ,
and Greetings
from
Elizabeth Babinska-Poletti
List nadesłany przez autorkę, wysłany do Douglasa Grenna za pośrednictwem Josepha di Blasi, którego pamiętamy z czatu.
Droga Elo!
Odpowiadajac na Deowe pytanie pisalas, ze „Jestem wdzieczna Franco Ziliani ze sie zainteresowal moja dzialalnoscia i moja ojczyzna. Nikt tego wczesniej nie zrobil”.
Nikt tego wczesniej nie zrobil? To nie prawda.
Prawdopodobnie zapomnialas dwa artykuly przeze mnie opublikowane po wlosku na Enotime: http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=3513 z Kwietnia 2009 oraz http://www.enotime.it/zoom/default.aspx?id=3772 z Lutego 2010, czyli oba przed wywiadem mojego kolegi Franco Ziliani.
Pozdrawiam serdecznie.
Autor: Franco Ziliani
Ze Wschodu nadchodzą doskonałe wieści dla włoskich win
Na ziemi Chopina i niezapomnianego Karola Wojtyły, Lecha Wałęsy, Andrzeja Wajdy, Marii Curie-Skłodowskiej, by zacytować tylko kilka wielkich postaci, które od razu przychodzą mi do głowy, jak już wcześniej pisałem, wino staje się coraz bardziej popularne i co roku rośnie liczba jego pasjonatów i konsumentów pragnących poznać wszystkie jego sekrety.
Ogrom zasług dla tego coraz gorętszego romansu pomiędzy Dionizosem a Polską należy przypisać grupie ambasadorów naszej Entoria tellus, którzy z niezwykłym entuzjazmem i zaangażowaniem robią wszystko, by pomóc polskim neofitom winnych rozkoszy zrozumieć, że Włochy są jednym z najbardziej liczących się krajów-producentów.
Wśród najbardziej zagorzałych promotorów włoskich win nie można pominąć pani Elżbiety Babińskiej-Poletti, od wielu lat mieszkającej w Bergamo we Włoszech (i której ja, mimo że mieszkam w tym samym mieście, nie miałem jeszcze okazji poznać osobiście), do której szczególnie pasuje tytuł “ambasadora włoskich win, które są jej pasją” biorąc pod uwagę wysiłek, jaki wkłada, by promować wśród swoich rodaków wina nieco mniej znane, jak te pochodzące z regionu Franciacorta czy znad jeziora Garda, których ona sama jest miłośniczką.
Swoją niezwykłą historię ta elegancka, obyta w świecie, wyrafinowana dama o niezwykłej kulturze opowiedziała mi przepiękną włoszczyzną, którą opanowała mieszkając we Włoszech, udzielając mi długiego, szczegółowego wywiadu, który z wielką przyjemnością opublikowałem na stronie internetowej Włoskiego Stowarzyszenia Sommelierów i który możecie przeczytać tutaj.
Sądzę, że, tak samo jak ja, będziecie pod wrażeniem jej fascynacji winem, silnego przekonania, z jakim wykonuje swoją pracę, jej absolutnej pewności, że w Polsce będzie się piło coraz więcej wina i że wino włoskie, jeśli uda się zarazić włoskich producentów jej enuzjazmem, mogłoby zająć lwią część tego rynku.
Piękne zdjęcia ilustrujące wywiad zostały wykonanę przez polską fotograf Małgorzatę Mikołajczyk.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z blogu Franco Zilianiego Vino al Vino
Dodam jeszcze komentarz Franco Zilianiego co do powyższego (pierwotnego tekstu) wywiadu
The correct link to A.I.S. Italian Sommelier Association Web site is:
http://www.sommelier.it/archivio.asp?ID_Categoria=7&ID_Articolo=1942
To doskonaly pomysl! We Wloszech Taki kurs przeprowadza sie w trzech etapach i tylko po zdaniu egzaminu mozna przejsc na kolejny. Czasem trwa to do 3 lat. Jeden etap trwa 4 miesiace i jesli sie opusci dwie lekcje (lekcja trwa 3 pelne godz.) to nie mozna przystapic do egzaminu.
Nazywajac to kursem sommelierowskim to nie tak jak ktos moze sobie wyobrazic. To prawdziwa nauka ktora zawiera wiele dziedzin (biologia, enologia).
Mysle ze w Polsce juz wreszcie powinien zaczac dzialac. Jestem pewna ze to dostarczyloby duzej wiedzy ale i prestizu prawdziwego sommelira kto ukonczy wszystkie trzy etapy!
Pomyslnosci!
Ela
Jak zwrócono mi uwagę sformułowanie "zamiast białka kurzego" było nieprecyzyjne i mogło zostać odrzucone, bo winiarz świadomie wybiera, czym chce klarować wino, a nie jest tak, że jak mu zabraknie jajek, to stosuje bentonit "zamiast" białka. A co do Fortu Benton, to mimo całej abstrakcji rozumowania jest to prawie poprawna odpowiedź, z tym, że to Montana nie Nevada
A co do porównania z żelatyną (stosowaną dla garbnikowych win czerwonych) to opieram się na tym co nasi winiarze piszą a propos klarowania wina, o żelatynie tak pisząc: Działanie: Żelatyna jest koloidem i ma ładunek dodatni. Żelatyna potrzebuje obecności garbników, by strącić osad i dlatego najlepiej sprawdza się przy winach czerwonych. Reaguje z garbnikami, które są ujemnie naładowane. W wyniku tej reakcji powstają duże, łatwo opadające cząstki, które dodatkowo aglomerują wokół siebie cząstki białek. Tak więc żelatyna działa zarówno na garbnikowe jak i na białkowe zmętnienia. Efekty: zredukowanie zawartości garbników, przez co wino uzyskuje mniej "ściągający" smak.
...jak słusznie zwrócił mi uwagę MikPaw: Botrytis Cinerea to grzyb, który wywołuje "choroby" - zarówno szarą pleśń, jak i szlachetną. Poczytajcie sobie np. tutaj: na Kurdesz.pl, skarbnicy wiedzy winiarskiej. Chodziło mi jednak o powszechniej kojarzoną z Botrytis Cinerea szlachetną pleśń. Odpowiedź MikPawia uznaję, bo jakże by inaczej.
Powyższy wywiad ukazał się na stronach Sommelier.it, zarządzanej przez AIS czyli Stowarzyszenie Sommelierów Włoskich. A do powyższego wywiadu dodatkowo pojawił się komentarz Mario Crosty (którego pozwolenie na publikację poniższego tłumaczenia właśnie uzyskałem):
Tomek Prange-Barczyński (redaktor naczelny Magazynu Wino) nazwał Elę „nauczycielką Franciacorty”.
Rzeczywiście właśnie od tego zaczęła i włożyła wielki wysiłek, by otworzyć przed producentami z
Franciacorta odpowiednie drzwi. Niech nie myślą, że wystarczy sama marka, by mieć kolejkę klientów
na kolanach błagających o kolejne butelki. Trzeba włożyć w to mnóstwo wysiłku, gdyż na świecie jest
ogromna konkurencja wśród win musujących. Ela napisała o winie Cava (podobnie jak ja w zeszlym
roku na tej stronie), które można kupić w różnych cenach, ale poczynając od 3 euro (za tyle kupiłem je w
Tesco). Możnaby też wspomnieć o oryginalnym szampanie, który także osiąga różne ceny, ale można
go zdobyć w Auchan już za 15 euro. Nie mówiąc o winach Sekt z Niemiec, Czech, Słowacji czy też
Igristoje z Litwy (gdzie firma Bosca wybudowała naprawdę dużą fabrykę), za około 3 euro. Jak dotąd
mówimy ciągle o winach, czyli o sfermentowanym moszczu gronowym, w którym naturalnie tworzą się
bąbelki. Ale czy sądzicie ze na wschodzie jest tylko to? Nie. Są jeszcze dziesiątki milionów butelek wody
zmieszanej z bułgarskim czy rumuńskim moszczem w koncentracie, przechowywanych przez 21 giorni i
sztucznie nasycanych dwutlenkiem węgla w procesie, który opisałem na Enotime; prawdziwe świństwo,
które rujnuje wątrobę i zostawia gorzkawy posmak w ustach, sprzedawane za mniej niż 1,25 euro.
Dziesiątki milionów butelek. Ela musi podjąć walkę z tym wszystkim: z produktami dobrej jakości w
lepszej cenie niż Franciacorta oraz ze świństwami, które trują ludzi i rynek winiarski. Dlatego, jeżeli
któryś z producentów Franciacorty nie przestanie kaprysić i zachowywać się jak słoń w składzie
porcelany, przysparzając Eli nowych kłopotów swoją mentalnością objazdowych handlarzy, którzy wciąż
istnieją nawet w nowoczesnej uprzemysłowionej Franciacorta, trudno będzie odnieść sukces temu
gatunkowi wina, który, by wygrać, musi wykazać się nie tylko jakością, ale także kompleksową obsługą
klienta, poczynając od tego, by w ogóle realizować otrzymane zamówienia… Tak, nie ma się co śmiać!
Zdarza się i dziś, że jakaś winnica wysyła próbki, oferuje swoje produkty, a nawet otrzymuje na nie
zamówienie, a jednak… nie realizuje go. Muszę przy tym dodać, że zamawiający z góry płaci akcyzę, a
przy przekraczaniu polskiej granicy musi opłacić również cło. Przytoczyłem tylko grzech nie ujawniając
grzesznika, jako że jest on na tyle znany, że każdy czytelnik Vinoalvino byłby zszokowany takim jego
zachowaniem, kiedy nie dotrzymuje się słowa i rujnuje reputację lokalnego przedstawiciela.
Niewiarygodne, a jednak zdarza się. Jeśli chcemy międzynarodowego sukcesu czas skończyć z
zachowaniami wprost ze średniowiecznego krowiego targu w Rovato!
In bocca al lupo, Ela!
Napisane przez Mario Crosta, 11 czerwca 2010 o 07:34
Jestem tylko wielka pasjonatka wina i to ze wymyslilam aby pokazac w Polsce wina ktore sa (byly) jeszcze nie znane, zrobilam to gdyz uwazalam za sluszne wykorzystujac obecne zainteresowanie tym produktem aby zbizyc te dwa kraje.
Jestem wdzieczna Franco Ziliani ze sie zainteresowal moja dzialalnoscia i mojaojczyzna. Nikt tego wczesniej nie zrobil.
W Polsce, dzieki wielu dziennikarzom jest juz troche znana i doceniona moja praca ale tutaj we Wloszech??????? Doprawdy sie nie spodziewalam. Mysle ze ten dziennikarz jako pierwszy powinien byc do nas zaproszony aby zobaczyl nasz kraj tak, jak ja organizuje wizyty polskich dziennikarzy aby sie dokladnie przyjrzeli skad pochodzi i jak sie rodzi wino ktore wprowadzam na nasz rynek. Polska jest goscinnym ktajem z ludzmi z otwartym sercem. Wiec zamiast krytyki? Poznajmy kogos kto chce nas poznac?
Z mojej strony, serdecznie dziekuje Starowi o zamieszczenie tej ..... pracowitej histori Jestem doprawdy wdzieczna. Pozdrawiam bardzo serdecznie
Elzbieta (Elisabetta)
PS. Zapraszam do przeczytania artykulu norweskiego dziennikarza Douglas Green "Wine makes Women "clever"" i mojej
odpowiedzi na ten artykul.
Z tego co wiem AIS rozpoczyna niebawem działalność edukacyjną w Polsce. Ciekawe jak to wpłynie na rozwój Stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Może konkurencja jeszcze bardziej przyspieszy rozwój rynku.