Gruzja. Kraj na peryferiach Europy, górzysty, tajemniczy, zamieszkany przez dumny lud. W dwóch słowach - "za siedmioma...". Pojęcie Polaka o Gruzji jest raczej skąpe. Gruzja znana jest niestety głównie dzięki radzieckim filmom, wodzie Borjomi czy też niedawnemu konfliktowi gruzińsko - rosyjskiemu. Jeśli zaś chodzi o wino - nędznej masówce za grubą kase zalegającej marketowe półki. I jeszcze Grigorij Saakaszwili, ten od "Rudego" 102. Pamiętacie?
Dalekie? Nieważne? Wykluczone? Pewnie tak, ale raczej w kontekście naszych
stanów świadomości. Ukryte przed nami, za murem zbudowanym z uprzedzeń,
niewiedzy, lęku. Wina z rzadkich szczepów, zapomnianych miejsc. Nasze wybory
przypominają też o ich relatywności. Co jest tak naprawdę nieznane? Dla
kogo, dlaczego? Czy w ogóle warto to rozstrzygać?
Za pite tego wieczoru białe dałbym się pokroić. Klaus Zimmerling z Saksonii,
który robi twarde jak skała, aptekarsko mierzone grauburgundery. Napięty,
pełny, mocny gutedel od Ziereisen z Badenii. Nowoczesne Fonte 40 i
Zapraszam do konkursu winno filmowego. Głosowanie trwa! Zapraszam! Ciągle można nadsyłać na adres sstar na gazeta.pl filmy własnego autorstwa ew. odnośniki do nich na serwisach filmowych. Konkurs trwa! Poniżej znajdziecie nadesłane filmy konkursowe.
Nagrodą główną jest wieczór z winem dla dwóch osób! Notesiki winne i koszulki jako nagrody pocieszenia.
A został nim Gerard Basset z Anglii. Anglik mistrzem. Co na to powiecie? W Lidze Mistrzów nam to w tym roku nie grozi. A co do sommelierki to w sumie to i tak postęp, bo w zeszłym roku był Szwed, a co oni tam wiedzą o winorośli?
JoeStru – Po co komu ten Facebook? Ja pier…, co to ku… jest?
MikPaw – Ja tam nie wiem. Szczęśliwy jestem bo książkę Muratowa znalazłem w antykwariacie. Zresztą nie tylko dlatego...
MM – Wystarczy policzyć. Poza tym, to kwestia samooceny.
Ważniejsze jest to co myślimy o naszej sytuacji materialnej niż to, jaka ona rzeczywiście jest.
Wesoły – Nie bardzo rozumiem. A wiecie co to jest brzeczka?
Panowca – Wiem, że nie boję się schizofreników z ADHD.
Deo – Pani Karolino, rybka naprawdę była pycha!
Celeste – Naprawdę:)
Pani Karolina – Naprawdę?
Jakie jest polskie wino? Podczas gawędy Grzegorza Nowakowskiego zapowiadającej degustację win z Miękinii z Winnic Jaworek we wrocławskim sklepie Wina i Specjały 24 lutego 2010r., dowiedzieliśmy się o nie tylko o realiach pracy w winnicy i piwnicy...
...ale i przeróżnych ciekawostkach:
a) o przepisach dotyczących nawet czcionek na etykietach z napisem wino
b) o trudach wypełniania formularzy biznesowych
c) o możliwości używania wiórów dębowych przy produkcji win
d) o wieży do obserwacji ptaków, głównych szkodników
Siedzieliśmy na ławce w parku niedaleko wydziału psychologii. W. zakręcił kieliszkiem, powąchał, spróbował i wypluł. Dobrze że nikt nie widział. „I jak?” - zapytałem. Uśmiechnął się lekko. „Wartościowanie nie jest prostym odzwierciedleniem faktów. To tylko proces psychiczny, którym rządzą pewne reguły.” - odpowiedział po chwili. Piliśmy pinota z Domaine Trapet. Nie był łatwy, choć sprzedawca zapewniał że wino jest „veloute et aromatique”.
Tym razem zaciągnięto mnie siłą nad Rodan, który przepływał tego dnia opodal Bzika Kulinarnego, niektórym zalewając niestety piwniczkę. Wszystkim za tą rodańską aventure serdecznie dziękuję:) Tak więc wczoraj w Bziku win z Grenache i Syrah pojawiło się co niemiara. Obawy po nieudanej degustacji szatonefów 00/01 zorganizowanej przez Bieńczyka i Dobryłkę spore.
15 marca 2010 roku , w warszawskim bistro Żużu miałem rzadką (czyt. pierwszą) okazję degustacji win śmietanki producentów z Doliny Loary, że przywołam choćby takie nazwiska jak Baudry, Mellot, Landron czy Papin. Była to właściwie prezentacja wyboru win. Wyboru dokonanego przez Pana Marka Popielskiego (101win) w celu, a jakże, zasilenia skromnych szeregów win loarskich na naszym rynku.
Choć samemu mi trudno w to uwierzyć to wina z Domeny Julien Meyer zmieniają w dość istotny sposób moje postrzeganie Alzacji. Jasne, ceniłem i cenię alzackie rieslingi ale do pozostałych szczepów albo nie miałem szczęścia, albo serca, albo jednego i drugiego. Jak nie piłem wciąż było tak samo: tłusto, ślamazarnie, gęsto i lepko... no jednym słowem tfu!
A co więcej często im droższe było wino tym było gorsze...