Jest piękna, błyskotliwa, subtelna. Chociaż czasem trochę się jej boję. Idąc rano po bułki i dżem, wydaje mi się że czuję jej spojrzenie na plecach. Natychmiast przyspieszam kroku. Jest też dobrym kumplem. Razem pijemy wino. Jej percepcja jest znacznie bogatsza niż moja. Potrafi odnaleźć w nim więcej niż ja. Jednak kiedy zaczynam się rozwodzić nad miejscem pochodzenia, szczepem, producentem widzę że ją to nudzi. Zaczyna wtedy dyskretnie przyglądać się wydarzeniom za oknem.
Rokrocznie użytkownicy portalu społecznościowego SstarWines zapraszani są do konkursu o Grand Prix Magazynu Wino. Tak też było i w tym roku. Na wina białe, musujące i słodkie ze zbrojnego ramienia SW zasadzili się Markiz de Cośtam Cokolwiek (w skrócie MdCC) oraz Wein/r w skrócie WR;) Nie wiem, nie byłem, nie znam się. Ale z tego co słyszałem to nawet film Jerzy Kruk z tego dnia nagrał więc wystarczy poczekać, aby przekonać się co też tam wtedy się działo.
Bordoskie blendy. Przeszedłem obok nich i niewiele zrozumiałem. Sposród degustowanych najbardziej spodobała mi się Pietramora od Zerbiny, która jak przystało na dobry bordoski blend została zrobiona w całości z sangiovese:) Wracając jednak do tych miksów, to jakoś zupełnie mi nie podeszły. Nieco naciągane uogólnienie jest takie, że degustowane wina nowoświatowe (Chile, Liban, Izrael) zostały zrobione w takim stylu, w jakim wyobrażamy sobie starą dobrą Europę. Cofnięte, matowe, ziemiste, skromne.
Wina szwajcarskie to prawie jak Yeti, z tą różnicą, że o nich mało kto słyszał. A pił? Prawie nikt. Prawie robi jednak różnicę.
Oprócz Szwajcarów, wypijają prawie wszystko... z własnej winnej produkcji;) A z tym Yeti to jaki z winami z Ahr,
o których Deo kiedyś opowiadał, więc skalkowałem, bo do szwajcarskich też pasuje jak ulał!
Szwajcaria ma inne towar eksportowe. Sery, jak fenomenalny Gruyere dobry do Riojy, jak rzadko który.
Wino, produkt boski, potrzebujący czasu i miłości, żeby cieszyć swym
czarem barwy, przejrzystości, aromatu i smaku.
Wino, dające radość spotkań, zbliżające nawet nieśmiałych.
Wino, określane tysiącem przymiotników, zawsze milczące i pokorne,
słuchające mądrze słów biesiadników, wino inteligentne, wykorzystujące
klimaty, gleby, wiatry...
... tylko po to, żeby dawać radość zmysłom, żeby leczyć...
Leczyć ciało i duszę, leczyć skutecznie, nieśpiesznie, wytrwale.
Wino wdzięczne za opiekę, wdzięczne tym rękom, co je od maleńkiej
Podczas, gdy Cabernet Sauvignon bryluje na salonach jako bordoska klasyka, czy też nowoświatowy challenger, Cabernet Franc częstokroć jedynie puka do winnych bram. Mniej owocowe niż w dojrzałym Cabernet Sauvignon ziemiste, grafitowe, paprykowe, fiołkowe czy lukrecjowe aromaty Cabernet Franc nie zapewniają mu rzeszy popleczników. Mniej owocowy charakter, mniejsza słodycz owocu, częste kłopoty z dojrzałością także nie pozyskują nowych amatorów tej odmiany winorośli.
Moja przygoda z Burgundia rozpoczela sie ponad 10 lat temu. Pracowalam w roznych winnicach od Saint Romain, poprzez Volnay, Auxey, Meursault, Puligny, az w 2006 roku po ukonczeniu szkoly winniczej w Beaune, poznalam mojego aktualnego szefa Jean Marc Vincent.
Zarazilam sie jego miloscia do winnic, do ziemi, do jej jak najbardziej ekologicznego prowadzenia i postanowilam zapuscic korzenie w Santenay.
Polowanie na dobrego burgunda przypomina grę w ruletkę, na szczęście nie rosyjską. Jak kupić dobrego burgunda?
Na niewiele zdaje się kierowanie uznanymi apelacjami, choć to właśnie w burgundii szczycą się i wpajają
winomaniakom ideę terroir. Niby kilka metrów w bok i już inne wino, inna jakość. Czy rzeczywiście?
Postanowiliśmy zebrać tego dnia zacne burgundy w Bziku oraz sprawdzić na ile wielkie nazwiska
i głośne, okrzyczane apelacje rzeczywiście same grają, że posłużę się futbolową analogią.
Ale przecież nie o piłce będziemy tu rozmawiać.
Wina z Chile. Naród za tym przepada. Koneserzy się krzywią, wydymając pogardliwie wargi. Gdzie ja jestem, gdzie się zapodziałem? Po której stronie stanąć? Przyznam się, że jakoś win z Chile ostatnio nie kupuję. Kiedyś było inaczej. Czasem mnie co prawda skusi jakaś etykieta, czasem chciałbym przypomnieć sobie nowy rocznik starego klasyka, ale jakoś nie po drodze mi i ze sklepu wyjdę raczej z butelką od Francuza czy Włocha.
Jak podpowiedział mi wczoraj sstar chcąc coś napisać ogólnego na temat Barolo poszukałem sobie czegoś podobnego.najbardziej podobne jest tutaj bo o tej działce miedzy innymi. Otworzyłem wczoraj dwa Barolo z rocznika 2003. Trudnego dla winiarzy bo bardzo gorącego co nebbiolo słabo znosi. Po gradobiciu, zimnie i deszczach w 2002 jakoś natura widać średnią chciała zachować.