Smak Toskanii u Mielżyńskiego... buds break, from the good earth.

Już kiedyś pisałem, że zakochałem się w grafikach i reklamach Mielżyńskiego. Piękne są. Teraz już wiem czyich. Podobno stoi za nimi nie nikt inny jak małżonka Roberta Mielżyńskiego, Pani Maria. Tym razem rzut okiem na fotkę przywołał toskańskie wspomnienia.

DSC02855.JPG

W Janowcu... o nadkwaśności polskich win i polskiego żołądka

Byłem w Janowcu, godzinę, może półtorej. W koszulce;-) Wrażenia? Cóż, jak to delikatnie ująć... Może tak, rano zażyłem pantoprazol, słuszną dawkę 40 mg. Byłem w swoim mniemaniu, o wielka naiwności, świetnie przygotowany. Wracając musiałem odwiedzić aptekę, pół butelki wodorotlenku glinu wróciło mi chęć do życia. Co, poza nadkwasotą?

Czy Mary Coughlan boi się myszy?

Po żywiołowym koncercie charakternej Mary Coughlan w towarzystwie Winomana udaliśmy się do kameralnego lokalu przy ulicy Rzeźniczej o nazwie (sic!) Szara Mysz. Sądząc po charakterze wokalistki i jej bujnej przeszłości i mysz jej nie straszna i rzeźnik:-) Niestety nie dołączyła do nas. Może dlatego, że Winoman zamiast ją zaprosić prosił ją o jakieś dedykacje na płytach.

6761.JPG

Pij Rieslinga, pij we wtorek

Rieslinga można pić w każdy dzień tygodnia. Rzadko nuży, zawsze odświeża. Dobry z rana, w wersji brut, dobry w południe do obiadu (pamiętacie coś takiego?), czy wieczorem w wersji z cukrem... resztkowym, zresztą. Gdy zadano go jako temat przewodni kolejnego Winnego Wtorku (jutro Vespral z Lidla, czyli czerwona Hiszpania;-) poczułem się jakoś dziwnie spokojny. Choć nie do końca. Pamiętałem bowiem zapędy licznych niemieckich winiarzy do nadmiernego siarkowania win, czyniących z tego nawet pewien rytuał, siarką odciskając trademark na swoich winach.

DSC02526.JPG

Rumunia - zmierz własny stereotyp

Polska - burak i kartofel. A Rumunia? Kiedy zostałem przez moment z nią skonfrontowany, przez chwilę pewnego wieczoru, który przeżyłem w Warszawie, zdałem sobie sprawę z miary własnej intelektualnej katastrofy. Rujnującej siły stereotypu i uogólnienia, która tak mocno mnie ogranicza. No bo z czym ten kraj mi się kojarzy?

romania2.jpg

Jak pragnę wina... i muzyki

Dla spragnionych takiego winnomuzycznego połączenia była akurat wczoraj w Łodzi świetna okazja.

You are so beautiful

Jak w każdej sztuce czy rzemiośle, w winie najciekawsi są ludzie. Ci, którzy je robią, ci, którzy je sprzedają – ale przede wszystkim ci, z którymi pijemy. Nie jestem zdania, że wino zawsze wymaga towarzystwa. Są takie butelki, które wymagają samotności, ciszy, skupienia – wina ulotne, które łatwo przeoczyć, zakrzyczeć.

Wina Caberneta

To chyba nie jego wina, że dojrzałość rzadko osiąga i różnymi zieleninami trąci, że tylko o papryce czy porzeczce wspomnę. Likier z czarnej porzeczki, jakże pożądany w cabach możemy kirem z cassis dużo łatwiej i szybciej osiągnąć, niż miotając się w zakupach pomiędzy półkami z cabernetem. Tego dnia jak zawsze przypadkiem postanowiliśmy oddać się cabernet study. Choć mieliśmy mosel riesling study, przeprowadzić. No ale opieszałość Winkolekcji oraz DPD, nam na to niestety nie pozwoliła. Może i lepiej, zimno jest, kto by tam Rieslinga pił? A Cabernet Sauvignon na zimę?

DSC02437.JPG

Skalny slang, winna mowa

Niektórzy z winnym slangiem walczą, inni się mu poddają, jeszcze innym marzy się kreowanie nowych winnych określeń, tworzenie winoneologizmów. Ostatnio po latach wpadł mi numer Magazynu Góry. Mogą być Góry, może być Wino. Inaczej pisze się o górach i skałkach niż to ongiś bywało. Winna mowa też ciągle ewoluuje. Paryski ciągle co prawda cytowany, Nyki nikt nie tyka, Zwolińskiego ładnie się czytało.

Szparagowo de jak Dresden

Że z Wrocławia do Drezna blisko wie prawie każdy. Deo kiedyś nawet otwarcie autostrady w tamtym kierunku uznał za winne wydarzenie roku. Nie każdy jednak ma samochód, wiem, że trudno uwierzyć, że administrator SstarWines piechotą chodzi. A jednak. Czasem tylko wsiądę na rower, ewentualnie do pociągu. Sentyment do PKP ciągle żywy, pielęgnowany troskliwie.

DSC02264.JPG

Syndicate content